Die Minderheiten im Bistum Oppeln haben seit kurzem einen stellvertretenden Minderheitenseelsorger. Es ist der 28-jährige ständige Diakon Marek Dziony aus Zülz (Biała). Über seine Aufgaben sprach er mit Manuela Leibig.
Polska wersja poniżej
Herr Dziony, 28 Jahre, das ist ein zartes Alter für einen Minderheitenseelsorger, oder?
Marek Dziony: Ja, aber deswegen bin ich auch stellvertretender Minderheitenseelsorger, also ich wurde vom Bischoff Czaja in die deutsch-polnische Zentrale-Joseph-von-Eichendorff- Bibliothek in Oppeln zu Bischofsvikar Tarlinski geschickt. Der Bischoff meinte, er will einerseits, dass ich in der Seelsorge arbeite, aber andererseits wollte er auch meine Deutschkenntnisse ausnutzen, die ich an der Germanistik perfektioniert habe, und nun schreibe ich auch meine Dissertation an der Germanistischen Fakultät.
Wie haben Sie die Ernennung empfunden?
M.D. Ich habe gar nicht damit gerechnet! Ich muss sagen, dass ich Glück gehabt habe, dass ich gleich nach der Weihe zum Diakon so eine Stelle bekommen habe, wo ich meine Interessen weiter verfolgen kann, also sowohl mein Germanistik-, als auch das Theologiestudium. Nun kann ich die Seelsorge mit der wissenschaftlichen Arbeit verbinden, denn hier in der Bibliothek bin ich auch als wissenschaftlicher Mitarbeiter angestellt.
Sie sind Diakon, was sind die Aufgaben eines Diakons?
M.D. Der Diakon hat sozusagen eine amtliche Funktion in der Kirche, neben dem Bischof und dem Priester gibt es auch den Diakon. Es sind vorwiegend zwei Aufgaben die ein Diakon hat: Er ist für die karitative Hilfe in der Kirche verantwortlich und für die Verkündigung des Worte Gottes, vor allem des Evangeliums. Der Diakon ist eine geweihte Person und kann fast alles machen was der Priester macht, außer der Wandlung bei der Heiligen Messe, er darf auch nicht die Beichte abnehmen und die Krankensalbung darf er ebenfalls nicht spenden. Außerdem darf er taufen, er darf bei der Eheschließung assistieren und Andachten leiten. Auch den eucharistische Segen für bestimmte Gegenstände kann er erteilen.
Hier, in der Zentralen-Joseph-von-Eichendorff-Bibliothek in Oppeln arbeiten Sie seit Anfang Mai. Bei welchen Initiativen haben Sie schon mitgearbeitet?
M.D. Zu erst habe ich bei dem deutschsprachigen Lektorenkurs für Messdiener, die Lektoren sind, oder es werden wollen, mitgeholfen. In der Sommerzeit haben wir keine laufenden Projekte, aber wir Mitarbeiter der Bibliothek werden schon bald eine Sitzung mit Bischofsvikar Tarlinski haben, und wir sollen uns bis dahin Gedanken darüber machen, welche Projekte wir künftig realisieren wollen. Einige Ideen schweben mir bereits vor, vor allem, wenn es um die Deutschen Kulturtage im Oppelner Schlesien geht.
Sie stammen aus Zülz, wie haben Sie zur Deutschen Minderheit gefunden?
M.D. Meine Eltern sind bis heute DFK-Mitglieder, und ich war beim Sommerlager der SKGD 2003 mit dabei. Da habe ich mehr die Deutsche Minderheit kennengelernt, was mit meiner Begeisterung für die regionale Geschichte super zusammengepasst hat. Außerdem war Elisabeth Graba, die sich sehr für den DFK Zülz engagiert hat, meine Nachbarin, ich hatte die Deutsche Minderheit also um mich herum.
Wann wurden sie das erste Mal für die Deutsche Minderheit aktiv?
2008 war meine Mutter bei einer unserer DFK-Sitzungen dabei, und da wurde beschlossen, dass die DFK-Bibliothek in Zülz geschlossen werden soll, da die Leiterin sich nicht mehr in der Lage fühlte sie zu leiten. Ich fand das schade und habe die Aufgabe einfach übernommen. Dann habe ich mich immer mehr in und für die Minderheit engagiert und so wurde ich zum Vorstandsmitglied des DFK Zülz und vor vier Jahren wurde ich zum Delegierten bei der Gemeindeversammlung und später auch Delegierter der SKGD-Jahresversammlung.
Werden Sie nun in Zülz beim DFK weitermachen, trotz ihren neuen Aufgaben?
Ich mache weiter, vielleicht in einer beschränkten Weise. Weiterhin bin ich im Dorfrat aktiv, in der Seelsorge in der Pfarrei, da bin ich für die Jugendseelsorge verantwortlich und leite weiterhin die Bibliothek in Zülz. Ich gehe aber davon aus, das ich nicht alles selbst machen muss, sondern, wo ich nur kann, jemanden zu engagieren, damit derjenige auch etwas lernt und die Aufgabe in Zukunft vielleicht übernimmt. Die Jugend will sich engagieren, aber sie braucht einen Anstoß, dann kommt es von selbst, wie beim Schneeballprinzip.
Das ist eine interesannte Sichtweise, können Sie ein Beispiel nennen?
Beispielsweise bei der Jugendseelsorge habe ich eine starke Gruppe, die sich nach dem Weltjugendtagen in Krakau gegründet hat, auf die kann ich mich verlassen. Wir haben jeden Monat ein Treffen für die Jugend im Dekanat, und bereiten jedes Mal etwas vor. Als ich ein halbes Jahr in Deutschland mit einem Stipendium in Würzburg gewesen bin, habe ich den Jugendlichen nur Ideen gegeben, was für Themen vorbereitet werden könnten, aber den Rest vor Ort haben die Jugendlichen selbst gemacht. Manchmal kam ich zu Besuch und habe miterlebt, was sie vorbereitet haben, alles hat super geklappt. Auch in der Bibliothek habe ich Helfer gefunden.
Młodzież potrzebuje zachęty
Od niedawna mniejszości zamieszkujące diecezję opolską mają zastępcę duszpasterza, którym jest 28-letni stały diakon Marek Dziony z Białej (Zülz). O swoich zadaniach rozmawia z Manuelą Leibig.
28 lat to bardzo młody wiek jak na duszpasterza mniejszości, prawda?
Owszem, dlatego też pełnię funkcję zastępcy duszpasterza mniejszości i zostałem oddelegowany przez ks. bpa Czaję do Centralnej Biblioteki im. Josepha von Eichendorffa, do ks. Tarlińskiego. Ks. biskup stwierdził, że z jednej strony chce, abym pracował w duszpasterstwie, z drugiej zaś strony chciał też wykorzystać moją znajomość języka niemieckiego, którą doskonaliłem, studiując germanistykę, a obecnie piszę dysertację z zakresu germanistyki.
Jak ksiądz to przyjął?
W ogóle na to nie liczyłem. Muszę powiedzieć, że miałem szczęście, że zaraz po wyświęceniu na diakona otrzymałem taką funkcję, w której będę mógł dalej realizować swoje zainteresowania, czyli zarówno zamiłowania germanistyczne, jak i studium teologii. Będę mógł połączyć duszpasterstwo z pracą naukową, jako że w tutejszej bibliotece zostałem zatrudniony w charakterze pracownika naukowego.
Jest ksiądz diakonem. Jakie zadania wykonuje diakon?
Diakon to jest, że tak powiem, funkcja urzędowa w Kościele. Oprócz biskupa i kapłanów są też diakoni. W zakres obowiązków diakona wchodzą głównie dwa zadania, a mianowicie jest on odpowiedzialny za pomoc charytatywną w Kościele, a także za głoszenie Słowa Bożego, przede wszystkim Ewangelii. Diakon jest osobą wyświęconą i może robić wszystko to, co robi kapłan, oprócz ceremonii przemienienia podczas Mszy Świętej oraz nie może on udzielać spowiedzi ani namaszczenia chorych. Poza tym może chrzcić, może asystować przy zawieraniu małżeństw oraz prowadzić krótkie nabożeństwa. Może też diakon udzielać błogosławieństwa eucharystycznego oraz błogosławić określone przedmioty.
W tutejszej Centralnej Bibliotece im. Josepha von Eichendorffa w Opolu pracuje ksiądz od początku maja. W jakich inicjatywach zdążył ksiądz uczestniczyć?
Na początek pomagałem w przeprowadzeniu kursu języka niemieckiego dla ministrantów, którzy są lektorami lub chcą nimi zostać. W okresie letnim nie mamy bieżących projektów, ale jako pracownicy biblioteki będziemy już wkrótce mieć posiedzenie z udziałem ks. Tarlińskiego i do tego czasu mamy się zastanowić, jakie projekty chcemy realizować w przyszłości. Kilka pomysłów już mi chodzi po głowie, przede wszystkim jeśli chodzi o organizację Dni Kultury Niemieckiej na Śląsku Opolskim.
Pochodzi ksiądz z Białej, a jak trafił ksiądz do mniejszości niemieckiej?
Moi rodzice są do dziś członkami DFK, a ja byłem w 2003 roku na obozie letnim TSKN, gdzie udało mi się lepiej poznać mniejszość niemiecką, co zresztą świetnie pasowało do mojej fascynacji historią regionalną. Poza tym moją sąsiadką byłą Elisabeth Graba, która bardzo mocno angażowała się w kole DFK w Białej, więc miałem wokół siebie mniejszość niemiecką.
Kiedy zaczął ksiądz aktywnie działać na rzecz mniejszości?
W 2008 roku moja mama była na jednym z posiedzeń naszego koła DFK, na którym postanowiono zamknąć bibliotekę koła w Białej, gdyż jej kierowniczka nie czuła się już na siłach ją dalej prowadzić. Uznałem, że będzie szkoda, jeśli tak się stanie, i po prostu podjąłem się tego zadania. Potem coraz więcej angażowałem się w mniejszości i ostatecznie zostałem członkiem zarządu DFK w Białej, a cztery lata temu zostałem delegatem na zgromadzeniu gminnym, a później także delegatem na doroczne zgromadzenie TSKN.
Czy ksiądz będzie kontynuował działalność w Białej pomimo nowych obowiązków?
Będę działał dalej, choć być może w ograniczonym zakresie. Nadal będę aktywny w radzie wiejskiej, w duszpasterstwie w parafii, gdzie jestem odpowiedzialny za duszpasterstwo młodzieży, i nadal będę kierował biblioteką w Białej. Zakładam jednak, że nie będę musiał wszystkiego robić sam, lecz gdzie tylko będę mógł, będę angażował inne osoby, aby się jednocześnie czegoś nauczyły oraz w przyszłości być może przejęły po mnie obowiązki. Młodzież chce się angażować, ale potrzebuje zachęty, a potem wszystko toczy się samo niczym śniegowa kula.
To ciekawy pogląd. Czy ksiądz może podać jakiś przykład?
Na przykład w duszpasterstwie młodzieży mam silną grupę, która powstała po Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Mogę na niej polegać. Mamy co miesiąc spotkanie dla młodzieży w dekanaciei za każdym razem coś przygotowujemy. Kiedy byłem przez pół roku na stypendium w Würzburgu w Niemczech, dawałem młodzieży tylko pomysły na tematy, które można by przygotować, a resztę młodzi robili sami na miejscu. Nieraz przyjeżdżałem w odwiedziny i miałem okazję się przekonać, jak wiele przygotowali i że wszystko świetnie się udawało. Także w bibliotece znalazłem chętnych do pomocy.