Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Liczą się wyzwania

Melanie Raczek

Z Melanie Raczek, dyrektorem biura posła do Parlamentu Europejskiego Michała Boniego oraz byłą wiceprzewodniczącą Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce, rozmawia Dominika Bassek.

 

Przez trzy lata byłaś wiceprzewodniczącą Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej, aktywnie działasz na rzecz organizacji młodzieżowych w Polsce, jak to się stało, że rozpoczęłaś swoją przygodę z mniejszością niemiecką?

 

W 2008 roku rozpoczęłam praktyki w radiu Mittendrin, ponieważ uczęszczałam w Raciborzu do klasy dwujęzycznej z językiem niemieckim i chciałam umiejętności językowe jak najbardziej wykorzystać. Poprzez te praktyki poznałam Związek Młodzieży Mniejszości Niemieckiej, a następnie wzięłam udział w Konferencji Młodzieżowej i tak to się zaczęło. Zawsze z mniejszością niemiecką miałam dużo wspólnego, ponieważ moi dziadkowie są bardzo z mniejszością związani. Dziadek prowadził nawet lokalne koło DFK, a że ja jestem „dzieckiem dziadka”, bo wszędzie mnie ze sobą zabierał, toteż pokazał mi i zaszczepił we mnie tę kulturę. Kontakty z językiem niemieckim były dla mnie czymś zupełnie naturalnym, a w dodatku znalazła się też organizacja dla młodzieży w tym zakresie, więc pokryło się to wszystko z moimi zainteresowaniami. W ogóle doświadczenie w organizacjach młodzieżowych dało mi bardzo wiele przez te lata, tym bardziej że reprezentowałam BJDM w Polskiej Radzie Organizacji Pozarządowych. Zatem staram się nie zapominać o mniejszości i zawsze jak jest okazja, chętnie współpracuję czy to z ambasadorem w Warszawie, czy Domem Współpracy Polsko-Niemieckiej.

 

Wywodzisz się z okolic Raciborza, terenów pogranicza polsko-czesko-niemieckiego. Ile tradycji i kultury tego regionu w Tobie zostało?

 

Nie mam konkretnego przywiązania do danego miejsca, ale oczywiście tęsknię za domem, za Śląskiem i nawet w Warszawie chętnie mówię o tym, skąd jestem. Fajnie jest się spotykać ze znajomymi z różnych stron Polski, którzy swoją postawą przemycają kulturę regionów, z których się wywodzą. Staram się być dobrą reklamą swoich rodzinnych okolic.

 

Często w rozmowie przywołujesz Warszawę, w której żyjesz i pracujesz. Jak do tego doszło, że okolice Raciborza zamieniłaś na stolicę Polski?

 

Rozpoczęłam studia w Katowicach na dwóch kierunkach: administracja i prawo. Jako że jestem córką administratywistki, od dziecka ciągnęło mnie właśnie w tym kierunku, ponieważ często przesiadywałam u niej w urzędzie. Wybór padł na Katowice, bo najbliżej domu, ale zawsze marzyłam o Warszawie. I po drugim roku studiów wysłałam swoją aplikację do Ministerstwa Edukacji Narodowej na staż. Dostałam się do departamentu prawnego na wakacyjne praktyki. Już wtedy czułam, że to jest miasto, w którym dobrze się czuję. W Katowicach obroniłam licencjat, a studia prawnicze przeniosłam do Warszawy. Wtedy udało mi się połączyć studia i pracę na przykład w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka czy Trybunale Konstytucyjnym. To były niesamowite doświadczenia możliwości pracy z tuzami prawa i współpracy z nimi. Trochę się przeraziłam po skończeniu studiów, jak w takim mieście znajdę dobrą pracę, bo niby doświadczenie miałam, ale nigdy nic nie wiadomo.

 

Takie decyzje wymagały dużo odwagi, ale też otwartości i przede wszystkim motywacji do działania. Skąd ją czerpiesz?

 

W głównej mierze myślę, że jest to zasługa moich rodziców, w tym taty, który zawsze mobilizował mnie do działania, a mama mnie w tym wszystkim wspierała. Lubię, jak coś się wokół mnie dzieje, jest dużo ludzi, nowe wyzwania i nie ma monotonii. Stąd też pomysł, żeby mimo pracy w biurze posła do Parlamentu Europejskiego Michała Boniego rozpocząć studia doktoranckie w Szkole Głównej Handlowej.

 

Czy możesz więc powiedzieć, że jesteś w miejscu, w którym chciałaś być, czy jest jeszcze sporo do zrealizowania?

 

Nigdy nie przywiązuję się do jednego miejsca pracy. Praca w biurze osób, których mandat pochodzi z powszechnych wyborów, ma określony czas, determinowany długością kadencji. Lubię wyzwania, więc staram się robić różne rzeczy, podejmować nowe zadania, poznawać ludzi.

 

Twoje zainteresowania krążą wokół młodzieży. Najpierw był to BJDM, potem kolejne organizacje, praca na rzecz młodzieży…

 

Młodych ludzi trzeba słuchać, trzeba znać ich potrzeby. Bardzo ważna jest podmiotowość młodego człowieka, żeby brał czynny udział w konsultacjach społecznych, interesował się polityką, nawet tą lokalną, żeby młodzi angażowali się w swoich społecznościach. I to jest chyba taką moją ideą. Kiedy młodzi będą tworzyli społeczeństwo obywatelskie przy wykorzystaniu kompetencji starszych osób i nowoczesnych technologii, są w stanie stworzyć wspaniałe rzeczy.

 

Jak zatem zachęcić młodzież do takich działań? Żyjemy w czasach, kiedy trudno o zaangażowanie młodych w sprawy lokalne, mniejszościowe, polityczne.

 

To, co zapewne chcieliby usłyszeć niektórzy działacze mniejszości niemieckiej, to tożsamość. Jednak młodego, szesnastoletniego człowieka nie można posadzić na sali i wpajać mu kilkaset lat historii na temat tożsamości. Owszem, można to zrobić, ale w ciekawy sposób, z kreatywnym wykorzystaniem nowych technologii i jakimś pomysłem. Kolejnym komponentem do odkrycia swojej tożsamości i poczucia zaangażowania są nasi rodzice. Niestety obecnie brakuje osób w wieku 30–45 lat, którzy mieliby czas się tym zająć. Oni są rzuceni w ferwor pracy i walki o lepsze jutro swoich dzieci i te kwestie tożsamości schodzą na dalszy plan. Całość spada więc na dziadków, którzy są naszym skarbem i jeśli mogą nam te wartości jeszcze przekazać, to bardzo dobrze. Młodych ludzi w Polsce bardzo trudno w cokolwiek zaangażować, to widać nie tylko w mniejszości niemieckiej, ale również w innych organizacjach, jak koła zainteresowań czy ochotnicza straż pożarna. To jest tendencja całego naszego narodu. I to trzeba starać się zmienić. Inną kwestią jest to, że stajemy się coraz mniej tolerancyjni, a niestety coraz powszechniejszym zjawiskiem staje się tak zwany hejt – mowa nienawiści. Staramy się wprowadzić ten problem do debaty publicznej, rozmawiać o tym, dyskutować o regulacjach prawnych na ten temat.

 

Obowiązków i zajęć masz bardzo wiele. Jak znajdujesz chwile wytchnienia?

 

Oczywiście moja aktywność nie wiąże się z tradycyjnym, ośmiogodzinnym dniem pracy. Sporo podróżuję. Nie udaje mi się całkowicie odciąć od pracy, ale się staram. Moja praca pozwala mi łączyć moje zainteresowania, więc nie jest monotonna i to jest jej plus.

Show More