Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Pasjonat Mazur

O zapomnianej już nieco historii Mazur i jej zrozumieniu z Waldemarem Mierzwą, historykiem, regionalistą, mazurskim autorem i wydawcą, rozmawia dr Alfred Czesla.

 

Waldemar Mierzwa podczas prezentacji swojej najnowszej książki „Zrozumieć Mazury” w Olsztynie.
Foto Alfred Czesla.

 

Proszę powiedzieć, jak to się stało, że Pan, urodzony w Lublinie, a studiujący w Warszawie, zainteresował się Mazurami i połknął mazurskiego bakcyla.

Kiedy w czasie stanu wojennego zostałem bez pracy, a do tego wraz z dopiero co poślubioną żoną także bez szans na samodzielne mieszkanie, gotowi byliśmy wyjechać na Mazury. Okazało się, że mogę objąć kierownictwo Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej w Stębarku (niem. Tannenberg), a przy okazji otrzymać nawet nie służbowe mieszkanie, a prawie cały mały domek. Szukali kogoś młodego, kto gotów byłby zamieszkać na wsi. Trudno uwierzyć, ale w Olsztynie, któremu podlegało w tamtych czasach grunwaldzkie muzeum, nie było nikogo chętnego na tę „wiejską” zsyłkę. Tak w 1983 roku rozpoczęła się moja przygoda z Mazurami, która trwa już 36 lat.

 

Stębark był mazurską wioską?

Dawniej oczywiście tak, ale kiedy do niej przyjechałem, we wsi i w jej pobliżu mieszkało już tylko kilka rodzin mazurskich. Miałem szczęście, bo moim najbliższym sąsiadem był Mazur Walenty Baukrowitz, urodzony w 1918 roku w nieodległej Browinie (niem. Froben), mistrz stolarski. To on zaczął uczyć mnie Mazur, choć początkowo pewnie nie zwracałem na to uwagi.

 

W późniejszych latach wiele zrobił Pan dla Mazur i Mazurów. Czy czuje się Pan Mazurem?

Uważam, że ludzie, którzy nie pochodzą z mazurskich rodzin, nie mają prawa czuć się Mazurami, nawet jeśli się na Mazurach urodzili lub od lat tu mieszkają. Możemy być dumni, że tu żyjemy, że tu się urodziliśmy. Jesteśmy jednak jedynie mieszkańcami Mazur, ale nie Mazurami. W przeciwieństwie do wielu moich znajomych, tzw. nowych Mazurów, uważam, że prawa przynależności do ludu i jego dziedzictwa kulturowego nie nabywa się wraz z miejscem urodzenia czy zamieszkania. Historia zabrała Mazurom prawie wszystko. I Niemcy, i Polacy, jeśli czegokolwiek od nich oczekiwali, to tylko całkowitej podległości. Zostawmy więc dzisiaj, proszę, mazurskość Mazurom. Ja nigdy nie powiem o sobie, że jestem Mazurem.

Od dwóch dekad jest Pan właścicielem Oficyny Wydawniczej „Retman”. Skąd wzięła się ta idea?

Robiłem w życiu wiele rzeczy, zawsze pilnując, by to, czym się zajmuję, nie tylko dawało mi środki do życia, ale i satysfakcję. W 2003 roku rozpoczęła działalność nasza Oficyna, bo uznałem, że przyszedł czas spłaty długu, jaki miałem wobec tej krainy za przygarnięcie mnie w trudnym czasie początku lat osiemdziesiątych. Do Mazur dojrzewałem długo, ale zrobiłem naprawdę wiele, aby się o nich dużo dowiedzieć. Wertowałem dokumenty, czytałem książki, zbierałem pocztówki i pamiątki, ale przede wszystkim rozmawiałem z Mazurami. Różnie z tymi rozmowami początkowo bywało, ale kiedy okazało się, że nigdy nie zrobiłem swoim rozmówcom przykrości, że nigdy nie ogłosiłem publicznie tego, co chcieli, abym zatrzymał tylko dla siebie, zacząłem nie tylko zdobywać ich zaufanie, ale i wsparcie, bo często kolejny rozmówca polecał mnie następnemu. Dzisiaj mam wśród Mazurów wielu przyjaciół.

 

Na rynku księgarskim mamy coraz więcej publikacji na temat Mazur. Proszę powiedzieć o swojej najnowszej książce, czym różni się od innych? Do jakiego czytelnika Pan ją kierował?

Erwin Kruk, wybitny mazurski poeta i pisarz, mawiał, że książek o Mazurach jest dzisiaj więcej niż samych Mazurów. Pozornie rzeczywiście mamy do czynienia z falą „mazurskich” wydawnictw, ale dobrych książek nadal jest jak na lekarstwo. Moja najnowsza książka „Zrozumieć Mazury. Rzecz w 50 odsłonach” to efekt współpracy z gdańską „Pomeranią”, najważniejszym pismem Kaszubów. Jestem dumny z faktu, że redakcja zwróciła się właśnie do mnie z propozycją pisania o Mazurach dla Kaszubów. Dumny, bo ponad 20 lat wcześniej miał w tym piśmie swój mazurski cykl właśnie Erwin Kruk! W moim zbiorze czytelnicy znajdą 50 szkiców, które ukazały się w latach 2014–2018. To książka dla tych, którzy Mazur nie znają albo chcieliby się o nich więcej dowiedzieć, ale także i tym, którzy o Mazurach dużo już wiedzą. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. To opowieść o tym, czym były kiedyś Mazury i czym są dzisiaj, kim byli kiedyś Mazurzy i kim są dzisiaj. „Zrozumieć Mazury” to książka oczywiście nie tylko dla Kaszubów, to dobra lektura dla każdego, kto chciałby spojrzeć na Mazury nie tylko jako krainę jezior i lasów, ale także z perspektywy burzliwych i dramatycznych dziejów jej ludu.

 

Show More