Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Dobre imię Polski

Prof. Krzysztof Ruchniewicz
Prof. Krzysztof Ruchniewicz

Od czasu objęcia rządów w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zaznaczyła się wyraźna zmiana w polityce państwa, i to nie tylko w odniesieniu do ważkich zagadnień polityki wewnętrznej i zagranicznej, lecz także w zakresie polskiej polityki historycznej, co może rodzić problemy choćby w środowiskach naukowców czy… mniejszości.

 

Polska od lat zwalcza używane głównie za granicą wyrażenie „polskie obozy koncentracyjne”, kiedy mowa o obozach nazistowskich na terytorium Polski. Tylko w 2015 roku i na początku 2016 Ministerstwo Spraw Zagranicznych interweniowało w 36 przypadkach tego typu, przy czym przeważnie chodziło o użycie tego wyrażenia w relacjach mediów. Jak dotąd władze RP mogły wskazywać na błędność tego określenia tylko za pośrednictwem mediów lub kanałami dyplomatycznymi, natomiast podejmowanie kroków sądowych okazywało się trudne, czego dowodzi pozew wniesiony pod koniec 2015 roku przeciwko niemieckiemu dziennikowi „Die Welt”. Wprawdzie sędziowie stwierdzili, że określenie „polskie obozy koncentracyjne” jest niepoprawne, jednak nie dotyka ono osobiście prywatnego oskarżyciela, w związku z czym pozew został oddalony.

 

Nowelizacja ustawy

 

Tego rodzaju wyroków zdaniem rządu PiS nie powinno być. Aby ich uniknąć oraz uznać używanie określenia „polskie obozy koncentracyjne” w odniesieniu do obiektów urządzanych na terenie Polski przez nazistów za czyn karalny, Ministerstwo Sprawiedliwości wniosło kilka propozycji zmian w obowiązujących ustawach. W treści planowanej nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej mianem czynu karalnego określa się wszakże nie tylko używanie rzeczonego wyrażenia, lecz także generalnie kalanie dobrego imienia Polski. Stanowi to problem dla historyków – uważa prof. Krzysztof Ruchniewicz, znawca historii współczesnej, dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego. – Oznacza to, że po uchwaleniu takiej ustawy bodaj całkowicie ustaną w Polsce badania dotyczące okresu niemieckiej i sowieckiej okupacji – przepowiada Ruchniewicz. Jego zdaniem nie będzie można np. prowadzić badań na temat codziennego życia, różnych postaw polskiego społeczeństwa, a wśród nich także przypadków kolaboracji w okresie II wojny światowej, ponieważ to może zaszkodzić dobremu imieniu Polski. – Żaden naukowiec nie podejmie się tematów, za które mógłby stanąć przed sądem, ponieważ wyniki jego badań nie będą przystawały do aktualnej polskiej polityki historycznej – mówi prof. Ruchniewicz.

 

Mniejszości

 

Wspomniany paragraf historyczny dotyczy jednak nie tylko historyków, jak zauważa Ruchniewicz, lecz także mniejszości, głównie prac na temat ich historii w okresie bezpośrednio po zakończeniu wojny. – Jeśli popatrzymy na Niemców, nie będziemy mogli rozpatrywać zagadnień związanych z Tragedią Górnośląską z każdego punktu widzenia, ponieważ wydarzenia te były przecież bezpośrednim następstwem II wojny światowej, przez co mogłyby zostać objęte tym paragrafem – twierdzi Ruchniewicz.

 

Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń, idzie o krok dalej. Jego zdaniem powstanie możliwość ścigania na gruncie prawa karnego nie tylko badań naukowych, lecz także działalności związanej z upamiętnianiem ofiar. – Bo przecież podczas upamiętnień sprawcy nazywani są po imieniu, a wśród nich byli też Polacy, nawet jeśli mienili się oni komunistami – mówi Gaida.

 

Temat ścigania przez prawo karne Gaida poruszył na ostatnim posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych, otrzymując wsparcie ze strony przedstawicieli innych mniejszości, m.in. Jana Syczewskiego reprezentującego społeczność białoruską, który stwierdził, że w Hajnówce (Podlasie) wspominana jest postać jednego z tzw. Żołnierzy Wyklętych, który angażował się wprawdzie na rzecz Polski, równocześnie jednak miał na sumieniu morderstwa popełniane na białoruskiej ludności cywilnej, czego jednoznacznie dowiódł Instytut Pamięci Narodowej. Przykład ten pokazuje więc, że zajmując się badaniami nad historią, nie można malować wydarzeń w czarno-białych barwach, natomiast planowany „paragraf historyczny” może utrudnić prezentowanie nieprzyjemnych stron historii, sprawiając, że piszący o niej będą mieli „nożyce w głowie”, czyli będą stosowali autocenzurę.

 

Dlatego też podczas posiedzenia Komisji Gaida złożył wniosek, aby gremium to zajęło się projektem wspomnianej ustawy i opracowało propozycje zmian. – Nie może być tak, że mniejszości będą musiały zapierać się swojej historii, ponieważ nie będą miały akceptacji ze strony części polskiej większości społeczeństwa – twierdzi Gaida.

 

Inne możliwości

 

Krzysztof Ruchniewicz dostrzega inne możliwości ochrony dobrego imienia Polski w uzasadnionych przypadkach. – Po pierwsze edukacja i polityka informacyjna, czyli nieustanne objaśnianie, kto był winien II wojny światowej i wielu popełnionych w jej trakcie zbrodni oraz kto ma prawo nazywania się ofiarą. Po drugie w świecie naukowców istnieje dostatecznie wiele mechanizmów ochronnych, które pozwalają nam wykluczać z życia uniwersyteckiego wątpliwych autorów i ich prace – mówi Ruchniewicz.

 

Ściganie przez prawo karne nie jest zatem niezbędnie konieczne, przede wszystkim biorąc pod uwagę treść tzw. Apelu z Blois podpisanego w 2008 roku przez historyków i kulturoznawców z ponad 49 krajów, w którym naukowcy generalnie przeciwstawiają się zawłaszczaniu badań historycznych w celach politycznych.

 

W najbliższych dniach Bernard Gaida zamierza odbyć konsultacje zarówno z mniejszościami, jak i z przedstawicielami nauki mające na celu skierowanie propozycji zmian do Ministerstwa Sprawiedliwości, które jest odpowiedzialne za opracowanie nowelizacji wspomnianej ustawy.

 

Rudolf Urban

Show More