Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Zwyczaje, prezenty i… marzenia

Działacze mniejszości niemieckiej nie tylko świątecznie występują na scenie, ale także mają piękne świąteczne wspomnienia.
Foto: Łukasz Biły

Gdy wielu z Państwa będzie czytało to wydanie Wochenblattu, choinka będzie już ustrojona, a świąteczne jedzenie przygotowane. Jak jednak to wygląda u działaczy mniejszości niemieckiej? Jak spędzają święta i co wspominają najchętniej? O to zapytał Łukasz Biły.

 

Marcin Lippa (TSKN Województwa Śląskiego): Pamiętam jedne takie święta z dzieciństwa, kiedy bardzo chciałem jako świąteczny prezent dostać sanki. Oczywiście jak wiele prezentów wtedy, robiło się je samemu, więc wujek z metalu takie właśnie sanki mi pospawał. Miałem może wtedy siedem bądź osiem lat, jeśli dobrze pamiętam, i akurat w tę Wigilię pierwszy raz poszedłem z mamą na pasterkę. Jak na ironię wtedy w nocy padał  deszcz, w drodze do kościoła jeszcze słabo, ale gdy już szliśmy z powrotem, praktycznie lało, więc nie za bardzo świąteczna atmosfera to była. Z kolei następnego dnia było już około 30–40 centymetrów śniegu i to była naprawdę wspaniała zima, więc z mojego wymarzonego prezentu mogłem świetnie korzystać. Dzisiaj święta oczywiście mają być spokojne i w gronie najbliższej rodziny.

 

Waldemar Gielzok (Niemieckie Towarzystwo Oświatowe): Święta to oczywiście prezenty, a moim wymarzonym prezentem, który bardzo chciałem dostać, gdy miałem jeszcze pięć lat i mieszkałem w Nowej Wsi Królewskiej, była torowa kolejka. Dla dziecka, którym wtedy byłem, to było naprawdę przeżycie niebywałe – rozpakować taką wspaniałą kolejkę. Pamiętam, że oczywiście nie byłem jej w stanie sam rozłożyć, więc pomógł mi w tym mój ołpa i tata. Radość towarzysząca temu prezentowi zawsze będzie mi się kojarzyła ze świętami. Dzisiaj święta spędzamy w trochę większym gronie. Zawsze z żoną zapraszamy do nas do domu sporą część rodziny, zarówno stąd, jak i z Niemiec, tak się już przyjęło, że to nam przypada rola organizatorów. Charakterystyczne jest to, że po wigilijnej kolacji śpiewamy kolędy zarówno w języku niemieckim, jak i w języku polskim.

 

Henryk Hoch (Związek Niemieckich Stowarzyszeń Warmii i Mazur): Niestety albo „stety” święta jak co roku już od ponad dwudziestu lat spędzam w pracy. Jestem przewodnikiem niemieckich grup turystycznych po Olsztynie i ogólnie po Warmii i Mazurach i tak się składa, że zawsze na święta przyjeżdża do nas właśnie grupa z Niemiec, której towarzyszę praktycznie w każdy ich dzień oprócz 25 grudnia – ten dzień spędzam z najbliższą rodziną, wtedy się relaksuję i odprężam. Wigilię natomiast od lat spędzam właśnie z moimi gośćmi z Niemiec. Wszyscy razem spotykamy się w ten dzień w sali kominkowej i jako że niemieckie zwyczaje to oni znają, więc specjalnie dla nich robimy prawdziwą polską wigilię. Strasznie smakują im polskie potrawy takie jak bigos czy pierogi, gdyż takich świątecznych potraw oni u siebie nie znają. Z kolei ze zwyczajów to bardzo dużo opowiadam o tym, jakie były stare świąteczne zwyczaje w Prusach Wschodnich. Zawsze przy tej wigilii ma być spokojnie, miło i tradycyjnie i tak właśnie jest.

 

Antonia Sabasch (Związek Młodzieży Mniejszości Niemieckiej): Kiedy jeszcze mieszkałam w Niemczech, to zawsze przyjeżdżaliśmy najczęściej dzień przed Wigilią do Polski do ołmy, aby u niej spędzić święta. Chyba najbardziej zapadły mi w pamięci te święta, kiedy na pasterce wszedł kot, całkiem spokojny i pewny siebie, położył się do stajenki przed ołtarzem i spał przez całą pasterkę. Święta u mnie jakoś bardzo się nie różnią od tego, jak je parę lat temu obchodziłam, może jedynie to, że są spokojniejsze, odkąd się przeprowadziłam do Polski, bo np. choinkę ubieramy już wcześniej, a nie jak kiedyś w dniu przyjazdu do ołmy. Zawsze obchodziliśmy je typowo po Śląsku, czyli zupa grzybowa, ryba i oczywiście makówka.

 

Roman Kolek (wicemarszałek woj. opolskiego): Dla mnie zawsze święta Bożego Narodzenia były najważniejszym wydarzeniem w roku. Poza przygotowywaniem domu, ozdabianiem choinki, przygotowaniem tradycyjnych potraw świątecznych pamiętam, jak wielkie napięcie towarzyszyło oczekiwaniu na zapalenie się pierwszej gwiazdki na niebie, aby móc wspólnie w rodzinnym gronie przystąpić do stołu wigilijnego. Lecz w dzieciństwie oczywiście oczekiwanie to wiązało się z przyjściem Dzieciątka. Dzięki dyskretnym działaniom moich rodziców, co otrzymam pod choinkę, było dla mnie zawsze niespodzianką. Pamiętam doskonale jedne ze świąt Bożego Narodzenia, podczas których pod choinką znalazłem wspaniałą kolejkę elektryczną – torowiska, zwrotnice, budynki stacji, lokomotywy, wagony osobowe, towarowe. Wprost nie da się dziś opisać mojej radości. Dla małego dziecka poskładanie takiej kolejki stanowiłoby zapewne duży problem, ale od czego ma się rodziców. Tata ochoczo zaangażował się w montowanie kolejki, a następnie długo bawiliśmy się razem. Z czasem zaobserwowałem, iż kolejka ta sprawia tacie bardzo dużo radości. Dziś wcale się temu nie dziwię, bo sam jako rodzic, a obecnie też dziadek nie mogę się doczekać, kiedy podarowane przeze mnie prezenty będą mnie zajmowały. Tego rodzaju niespodzianki przeważnie dają równie dużo satysfakcji obdarowanym, jak i ich rodzicom czy dziadkom.

Show More