Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Kleine Formen mit Tiefenwirkung

 

 

In der ersten Veranstaltung unter Corona-Bedingungen eröffnete Dr. Markus Bauer, Leiter des Schlesischen Museums zu Görlitz, am 11. September die Ausstellung: „Nicht nur romantisch“. Die Schau präsentiert bis zum 28. Februar nächsten Jahres Gemälde und Zeichnungen des 19. Jahrhunderts von Künstlern in und aus Schlesien.

 

Gabriele und Helmut Harry Scheunchen (rechts) im Gespräch mit Dr. Markus Bauer
Foto: Klaudia Kandzia

 

Polska wersja poniżej

 

Erstmalig widmet sich das Schlesische Museum Künstlern des 19. Jahrhunderts. Auch wenn das Museum in den letzten Jahren immer wieder gelegentlich Werke aus dieser Epoche ankaufte, so konnte diese Schau erst durch die Leihgabe der Ostdeutschen Studiensammlung Helmut Scheunchen (OSSHS) entstehen. Aus dieser stammen zwei Drittel der Exponate der mit rund 180 Arbeiten umfangreich bestückten Ausstellung.

Die OSSHS umfasst Werke aus allen ehemals deutschen Siedlungsgebieten in Mittel- und Osteuropa, vor allem aber aus Schlesien – der Heimat des Sammlers Helmut Harry Scheunchen.

 

 

Aus Trauer und Mitleid entstanden

 

„Sammeln ist die vornehmste Art der Habgier“, zitierte der Sammler Helmut Harry Scheunchen den 2010 verstorbenen Philosophen und Vorsitzenden der Stiftung Kulturwerk Schlesien, Eberhard Günter Schulz. Dies möge zwar in philosophischer Distanziertheit eine richtige Beobachtung sein, so Scheunchen, aber: „Es gibt nur wenige Sammlungen, die aus dem gleichen Grund entstanden sind, wie die Ostdeutsche Studiensammlung Helmut Scheunchen. Sie entstand aus Trauer und Mitleid“, so der Sammler. Es gäbe Zeiten, in denen das Gut der untergehenden Welt herrenlos und vernichtet werden würde, wenn es nicht von Sammlern geborgen werden würde. In diesem Fall betreffe es die Kunst aus dem untergegangenen deutschen Osten, begründet er.

 

Scheunchens Familie stammte väterlicherseits aus Hermsdorf (Przewoźniki) bei Sagan (Żagań) im niederschlesischen Landkreis Sprottau (Szprotawa). Er selbst ist 1945 in Esslingen am Neckar zu Welt gekommen. „Mein Vater ist in den letzten Kriegstagen gefallen und ich konnte ihn nicht mehr kennenlernen. In Esslingen hat sich eine Künstlergilde gebildet, es war eine Organisation für heimatvertriebene Künstler. Dort versammelten sich Professoren aus Breslau, Königsberg oder Prag, die ihre Existenz verloren haben. Durch diese Gilde bin ich zu diesem Genre gekommen“, so Scheunchen, der seit 1972 Cellist bei den Stuttgarter Philharmonikern ist und 1983 zum Kammermusiker ernannt wurde. Weil er mit seinem Beruf Glück hatte und wie er sagt, Porsche ohnehin nicht fahren wollte, kaufte er Kunst an. Das 19. Jahrhundert hätte es ihm ganz besonders angetan, auch in der Musik. „Renaissancewerke kann ich mir nicht leisten“, scherzt er und gibt zu, dass er seit einigen Jahren nicht mehr sammelt, denn die Sache wäre ihm zu groß geworden. Dafür leiht er seine Sammlung aus, nach Breslau, Stettin und eben auch nach Görlitz.

 

Schlesien als Motivgeber

 

Aus Werken der Ostdeutschen Studiensammlung, eigenen Beständen sowie Leihgaben des Kulturhistorischen Museums Görlitz konnte Kuratorin Dr. Johanna Brade eine Ausstellung schaffen, die die künstlerische Vielfalt der Epoche zeigt und die Verbindung zwischen Schlesien und den Kunstzentren der damaligen Zeit anschaulich machen will. Sie setzt ihren Blick nicht nur auf die in Schlesien ansässigen Künstler, sondern auch auf diejenigen, die außerhalb Schlesiens berühmt wurden. „Beide Gruppen im Blick zu haben ist sehr wichtig, damit man besser umreißen kann, welchen Beitrag Schlesien zur Kunst des 19. Jahrhunderts tatsächlich leistete“, so Brade.

Für die Kunst war die Entwicklung Schlesiens zu einer Reiselandschaft im 19. Jahrhundert besonders wichtig. „Das alpinanmutende Riesengebirge mit der Schneekoppe übte überregional eine große Anziehungskraft aus. Und das nicht erst seit dem Besuch von Königin Luise 1800 – was natürlich ein wichtiger Impuls war, um den Tourismus auf die Schneekoppe zu befördern“, so die Kuratorin, die im Vorfeld der Schau oft gefragt wurde, ob darin auch Gemälde von Caspar David Friedrich zu sehen wären. „Abgesehen davon, dass er kein Schlesier war, würde uns auch niemand seine Bilder leihen“, so ihre Antwort. Aber Friedrich bewanderte das Riesengebirge mit anderen Dresdner Künstlern und im Schloss Charlottenburg in Berlin könne man Caspar David Friedrichs Riesengebirgslandschaft bewundern, so Brade. Sie versprach, das Thema „Schlesien als Motivgeber für Künstler“ im nächsten Jahr in einer Sonderausstellung zum Riesengebirge zu präsentieren.

 

 

Nicht nur Lessing, Menzel, Kopisch

 

Derweilen werden im Schlesischen Museum Einblicke in eine Epoche geboten, die zwar künstlerisch durch Romantiker beeinflusst wurde, aber zugleich auch eine Vielfalt anderer Richtungen aufweist. Dies hat die Kuratorin mit dem Titel „Nicht nur romantisch“ ausdrücken wollen. „Es geht schon sehr viel von der Romantik aus, die Nachwirkung bis ins 20. Jahrhundert hat. Aber es gibt ganz viele Richtungen, die gegenläufig sind. Gerade nach der Revolution 1848, die ja gescheitert ist, kam es zu einer Ernüchterung, die wiederum realistischere Auffassungen in der Kunst begünstigte“, so Brade.

 

Schlesien hat durchaus überregional anerkannte und berühmte Künstler zu bieten, die im 19. Jahrhundert wirkten. Carl Friedrich Lessing, Adolf Menzel und August Kopisch gehören zu ihnen. Ihre Arbeiten werden in der Schau präsentiert. Dr. Johanna Brade war es aber wichtig, dass auch die heute vergessenen Künstler zu ihren Rechten kommen. „Wir haben hier beispielsweise wunderbare Porträts von Ernst Resch, die in ihrer Zeit durchaus bekannt waren“, so die Kuratorin.

 

Für Johanna Brade, die sich hauptsächlich mit Kunst des 20. Jahrhunderts beschäftigt, war die Arbeit mit den eher kleinen Formaten aus dem 19. Jahrhundert etwas Besonderes. Oft genug staunte sie, was sich auf den manchmal nur tellergroßen Flächen alles abspielt: „Diese Tiefenwirkung und Vielfalt der Motive zwingen uns, ganz anders hinzuschauen. So haben die Menschen früher auch diese in Mappen gesammelten Blätter angeschaut. Es war ein Abendvergnügen im Familienkreis, denke ich. So sind diese Bilder auch gezeichnet. Es ist wirklich etwas sehr Intimes, was zum ruhigen Betrachten einlädt.“.

 

 

 

 


 

 

 

 

W pierwszym happeningu w warunkach epidemii koronawirusa dr Markus Bauer, dyrektor Muzeum Śląskiego w Görlitz, otworzył 11 września wystawę „Nie tylko romantycznie”. Ekspozycja, która będzie czynna do 28 lutego przyszłego roku, prezentuje obrazy i rysunki XIX-wiecznych artystów rodem ze Śląska.

 

Muzyk i kolekcjoner Helmut Harry Scheunchen. Foto: Klaudia Kandzia

 

Po raz pierwszy Muzeum Śląskie poświęca uwagę artystom XIX wieku. I choć w ostatnich latach muzeum od czasu do czasu kupowało dzieła z tej epoki, to jednak ekspozycja ta mogła powstać tylko dzięki użyczeniu prac wchodzących w skład Wschodnioniemieckiej Kolekcji Studyjnej Helmuta Scheunchena (OSSHS), bowiem dwie trzecie eksponatów na wystawie, która zawiera około 180 prac, pochodzi z tej kolekcji.

Kolekcja OSSHS obejmuje dzieła ze wszystkich byłych niemieckich obszarów osadniczych w Europie Środkowej i Wschodniej, a przede wszystkim ze Śląska, będącego ojczyzną kolekcjonera Helmuta Harry’ego Scheunchena.

 

 

Zrodzona z żalu i współczucia

– Kolekcjonowanie to najszlachetniejszy rodzaj chciwości – stwierdził kolekcjoner Helmut Harry Scheunchen, cytując słowa zmarłego w 2010 roku filozofa i przewodniczącego fundacji Stiftung Kulturwerk Schlesien Eberharda Güntera Schulza. Zdaniem Scheunchena, z filozoficznego dystansu może to być prawidłowa obserwacja, ale… – Istnieje tylko kilka zbiorów, które zostały stworzone z tego samego powodu, co Wschodnioniemiecka Kolekcja Studyjna Helmuta Scheunchena. Zrodziła się ona bowiem z żalu i współczucia – mówi kolekcjoner i dodaje, że byłyby okresy, kiedy dorobek ginącego świata byłby porzucany i niszczony, gdyby nie został ocalony przez kolekcjonerów. W tym przypadku, jak wyjaśnia, chodziło o sztukę z niemieckiego wschodu po jego upadku.

Rodzina Scheunchenów po stronie ojca pochodziła z Przewoźnik (Hermsdorf) koło Żagania (Sagan) w powiecie szprotawskim (Sprottau) na Dolnym Śląsku. On sam urodził się w Esslingen am Neckar w 1945 roku. – Mój ojciec zginął w ostatnich dniach wojny, więc nie było mi dane go poznać. W Esslingen powstała gildia artystów, była to organizacja zrzeszająca artystów wypędzonych z ojczystych stron. Zbierali się tam profesorowie z Wrocławia, Królewca czy Pragi, którzy utracili podstawę swojego bytu. To właśnie przez tę gildię wszedłem w styczność z tym gatunkiem sztuki – mówi Scheunchen, który od 1972 roku jest wiolonczelistą Filharmonii Stuttgarckiej, a w 1983 roku został mianowany kameralistą. A ponieważ, jak mówi, miał szczęście z wyborem zawodu, a jeździć porsche i tak nie zamierzał, zaczął kupować sztukę, przy czym szczególnie zafascynował go XIX wiek, także w muzyce. – Nie stać mnie na renesansowe dzieła – żartuje i przyznaje, że od kilku lat już nie zbiera, bo to przekroczyłoby jego możliwości. Zamiast tego wypożycza swoją kolekcję do Wrocławia, Szczecina, no i do Görlitz.

 

 

Śląsk jako czynnik motywujący

W oparciu o prace ze Wschodnioniemieckiej Kolekcji Studyjnej, zasoby własne oraz dzieła wypożyczone z Muzeum Dziejów Kultury w Görlitz, kuratorka dr Johanna Brade stworzyła wystawę, która ukazuje artystyczną różnorodność epoki i ma na celu zilustrowanie związku pomiędzy Śląskiem a ówczesnymi ośrodkami sztuki, przy czym skupiła uwagę nie tylko na artystach żyjących na Śląsku, lecz także takich, którzy stali się sławni poza jego granicami. – Uwzględnienie obu grup jest bardzo ważne, aby lepiej nakreślić, jaki wkład w sztukę XIX wieku faktycznie wniósł Śląsk – mówi Brade.

Szczególne znaczenie dla sztuki miało to, że Śląsk w XIX wieku stał się popularnym celem podróży. – Tchnące alpejskością Karkonosze ze Śnieżką stanowiły wielką atrakcję również poza granicami regionu. I to nie tylko od czasu wizyty królowej Luizy w 1800 roku – co oczywiście było ważnym bodźcem do promocji ruchu turystycznego na Śnieżkę – mówi kurator, którą w przededniu ekspozycji często pytano o to, czy będą na niej prezentowane również obrazy Caspara Davida Friedricha. – Abstrahując od tego, że nie był Ślązakiem, nikt nie pożyczyłby nam jego obrazów – odpowiedziała. Ale Friedrich wędrował po Karkonoszach wraz z innymi drezdeńskimi artystami, a w pałacu Charlottenburg w Berlinie można podziwiać karkonoski krajobraz Caspara Davida Friedricha, informuje Brade i obiecuje, że w przyszłym roku zaprezentuje temat „Śląsk jako motywator dla artystów” na specjalnej wystawie o Karkonoszach.

 

 

Nie tylko Lessing, Menzel, Kopisch

 

Tymczasem Muzeum Śląskie oferuje wgląd w epokę, na której nie tylko romantycy wycisnęli artystyczne piętno, cechuje ją bowiem mnogość kierunków. To właśnie pani kurator chciała wyrazić tytułem „Nie tylko romantycznie”: – Bardzo wiele cech opiera się na romantyzmie, którego oddziaływania sięgają XX wieku, ale jest wiele kierunków, które biegną odwrotnym nurtem. Zwłaszcza po nieudanej rewolucji 1848 roku nastąpiło swego rodzaju uwolnienie od iluzji, co sprzyjało bardziej realistycznym zapatrywaniom w sztuce – mówi Brade.

 

Śląsk ma bezsprzecznie do zaoferowania uznanych w kraju i sławnych artystów, którzy tworzyli w XIX wieku. Wśród nich są Carl Friedrich Lessing, Adolf Menzel czy August Kopisch, których prace są prezentowane na ekspozycji. Dla dr Johanny Brade ważne było jednak to, aby oddać sprawiedliwość również artystom dziś już zapomnianym. – Mamy tu na przykład wspaniałe portrety pędzla Ernsta Rescha, który w swoim czasie był dość znany – wyjaśnia pani kurator.

Dla Johanny Brade, która zajmuje się głównie sztuką XX wieku, praca z raczej małymi formatami z XIX wieku była czymś szczególnym. Często była zdumiona tym, co rozgrywa się na płaszczyznach, których rozmiar czasem nie przekraczał wielkości talerza: – Ta głębia oddziaływania i różnorodność motywów zmusza nas do spojrzenia na rzeczy w zupełnie inny sposób – tak, jak kiedyś ludzie patrzyli na te arkusze zebrane w teczkach. Myślę, że rozkoszowano się nimi wieczorami w rodzinnym gronie. I tak właśnie namalowane są te obrazy. To jest naprawdę coś bardzo intymnego, co zaprasza do spojrzenia na to w spokoju i skupieniu.

Klaudia Kandzia

Show More