Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Nichts wert, weil „nicht polnisch“ / Nic niewarte, bo nie polskie

Das Schicksal der Brücke in Pilchowitz ist noch nicht besiegelt.
Foto: Wikipedia

 

Polen hat ein Problem mit dem deutschen Kulturerbe. Das ist nicht erst seit gestern bekannt. Es genügt, einmal nach Niederschlesien zu fahren und Hunderte von Schlossruinen zu sehen oder sich über den Zustand deutscher Friedhöfe im Norden des Landes ein Bild zu machen. Wen wundert da noch die jüngste Medienaffäre um eine hundert Jahre alte Brücke in Pilchowitz, die man für einen Film mit Tom Cruise sprengen wollte.

 

Wersja polska poniżej

 

Man „wollte“ es, denn möglicherweise wird es doch nicht so weit kommen. „Dank einer Gesetzesnovelle von 2017 bleibt das Objekt seit Beginn des Verfahrens zur Eintragung in das Denkmalregister unter strengem Schutz. Deshalb sind die Befürchtungen, dass es abgerissen werden könnte, grundlos“, versicherte die Landesdenkmalpflegerin Magdalena Gawin letzten Dienstag auf Twitter. Das Verfahren zur Eintragung der Brücke ins Denkmalregister wurde am 23. März 2020 von der Niederschlesischen Denkmalpflegerin Barbara Obelinda eingeleitet. Bis die Entscheidung getroffen ist, ist die Brücke also vermutlich sicher. Wäre allerdings die Medienkampagne nicht gewesen, wäre die Sache wahrscheinlich anders ausgegangen.

 

Kein Geld für deutsche Denkmäler

Bernard Gaida, der Vorsitzende des Verbandes der deutschen sozial-kulturellen Gesellschaften in Polen, hat einen offenen Brief an den Premierminister geschrieben, in dem er sich nicht nur auf die Pläne zur Sprengung der Pilchowitzer Brücke bezieht. Er weist auch auf die Notwendigkeit hin, ein Regierungsprogramm „zur Überprüfung des materiellen Zustands des Kulturerbes in Schlesien, Pommern, Ermland und Masuren“ und „zur Inventarisierung der deutschen Friedhöfe“ aufzustellen. Es wäre auch wichtig, wie Bernard Gaida in seinem Brief erwähnt, „die finanziellen Mittel, die den Denkmalschutzbehörden in den westlichen und nördlichen Woiwodschaften zur Verfügung stehen, zu erhöhen“. Man weiß nicht erst seit gestern, dass sie viel knapper bemessen sind als in anderen Regionen des Landes, während der Bedarf viel höher ist als anderswo. Eine kürzlich vom Verein für die Verschönerung der Stadt Breslau veröffentlichte Analyse hat gezeigt, dass die niederschlesische Denkmalbehörde vier Mal weniger Mittel erhält als diejenige in Kleinpolen, acht Mal weniger als die im Karpatenvorland und zehn Mal weniger als die in Masowien! Dabei gibt es in Niederschlesien insgesamt über 8.400 registrierte Denkmäler, in Kleinpolen sind es 5.400. Gleiches gilt für die Woiwodschaft Ermland-Masuren wie auch für Niederschlesien, die beide von „nicht-polnischen“ Denkmälern nur so strotzen. Es gibt dort ebenso viele registrierte Denkmäler wie in Masowien. Trotzdem haben im Jahr 2020 die masowischen Denkmalschützer 19 Millionen Zloty bekommen, die in Ermland-Masuren nur eineinhalb Millionen! Doch zugegeben: Diese Missverhältnisse hat es praktisch schon immer gegeben, Regierungsmannschaft hin oder her.

 

In Ordnung bringen, sprich: beseitigen

Die Einstellung der Polen zum deutschen Kulturerbe lässt sich gut daran ablesen, was mit deutschen Friedhöfen geschieht. Im Jahr 2013 drangen Bulldozer in den deutschen evangelischen Friedhof in Zobten bei Löwenberg ein und machten ihn dem Erdboden gleich. Damals argumentierte die Gemeindeverwaltung, dass der Friedhof „seit dem Zweiten Weltkrieg ungenutzt“ und „verwahrlost“ gewesen sei. Eine Exhumierung der sterblichen Überreste fand nicht statt. Vor einem Jahr wurde der über 200 Jahre alte evangelische Friedhof in Helenenthal (Woiw. Schlesien, Kreis Lublinitz) vom örtlichen katholischen Pfarrer „in Ordnung gebracht“. Die Grabsteine wurden dem Erdboden gleichgemacht und alte Eichen abgeholzt. Schweres Baugerät drang im Juli dieses Jahres auch auf den deutschen evangelischen Friedhof in Jannewitz bei Lauenburg ein. Der örtliche Pfarrer rechtfertigte sich ebenfalls, er wolle den Friedhofsbereich „nur in Ordnung bringen“. Warum dabei eine Planierraupe über Grabplatten fahren musste, konnte er aber nicht erklären. Bewohner der Wohnsiedlung Słoneczne in Glogau entdeckten vor drei Jahren, dass man für sie einen Gehsteig aus Grabplatten von Kindern, die im Zweiten Weltkrieg gestorben waren, gebaut hatte. Derartige Beispiele für einen skandalösen Umgang mit deutschen Grabsteinen und Friedhöfen lassen sich endlos aufzählen.

 

Gemeinsames Vermächtnis

Damit das deutsche Kulturerbe Wertschätzung erfahren kann, ist es notwendig, die Denkweise zu ändern, es nicht als „nicht unser eigen“, fremd und daher überflüssig und irrelevant zu betrachten. Wie Bernard Gaida in seinem Brief zu Recht bemerkt, ist der Grund für diesen Zustand und diese Herangehensweise „unzureichendes Wissen über das deutsche Kulturerbe in Polen, aus dem mangelnde Sensibilität für seinen Wert resultiert“. Der Vorsitzende des Verbandes deutscher Gesellschaften fordert „Änderungen in den Lehrplänen für Geschichte und andere Fächer, um die Kenntnis der regionalen Geschichte zu einem obligatorischen Bestandteil zu machen“ und schreibt, dass nur „eine Verknüpfung des materiellen Erbes mit dem historischen Kontext eine Identifizierung der heutigen Bewohner mit dem großen Ganzen, einschließlich der deutschen Vergangenheit ihrer Heimatländer, aufbauen kann“.

 

Die Brücke von Pilchowitz

Die Brücke über dem Pilchowitzer Stausee ist eine der höchsten Eisenbahnbrücken in Polen. Sie befindet sich 40 Meter über dem Boden des Gewässers. Von dieser speziellen Konstruktion sind weltweit nur noch wenige Brücken erhalten geblieben. Es handelt sich dabei um eine auf zwei Steinpfeilern gebaute Stahlgitterbrücke. Sie wurde 1905/06 als Teil der damals neuen Eisenbahnlinie Hirschberg-Sagan errichtet. Anfänglich erhob sie sich über dem Trockental. Nach der Eröffnung des von Prof. Otto Intze entworfenen Staudamms in Pilchowitz im Jahr 1912 wurde sie dann mit Wasser geflutet. Kaiser Wilhelm II. war bei der offiziellen Eröffnung der Brücke im November 1912 anwesend. 1945 versuchten deutsche Truppen bei ihrem Rückzug, die Brücke in die Luft zu sprengen. Die Schäden wurden jedoch schnell behoben und bereits 1946 wurde der Eisenbahnverkehr wieder aufgenommen. Seit 2016 ist Eisenbahnlinie, die über die Brücke führt, aufgrund ihres schlechten Zustands außer Betrieb.

 


 

Der „hergerichtete“ evangelische Friedhof in Jannewitz bei Lauenburg
Foto: Olga Solarz/Facebook

 

Polska ma problem z niemieckim dziedzictwem kulturowym. Wiadomo o tym nie od dziś. Wystarczy wybrać się na Dolny Śląsk i zobaczyć setki zrujnowanych pałaców czy sprawdzić, w jakim stanie są niemieckie cmentarze na północy kraju. Nie dziwi więc właściwie obecna ostatnio w mediach afera wokół stuletniego mostu w Pilchowicach, który miał zostać wysadzony na potrzeby filmu z Tomem Cruisem.

 

Miał, gdyż być może jednak nie będzie. „Dzięki nowelizacji z 2017 roku od momentu wszczęcia postępowania w sprawie wpisu obiektu do rejestru zabytków obiekt ten pozostaje pod ścisłą ochroną. Dlatego obawy o wyburzenie są bezprzedmiotowe” – zapewniła w zeszły wtorek na Twitterze generalna konserwator zabytków Magdalena Gawin. Postępowanie o wpisanie mostu do rejestru zabytków wszczęła 23 marca Barbara Obelinda, dolnośląska wojewódzka konserwator zabytków. Do czasu gdy zapadnie decyzja w sprawie, most jest więc chyba bezpieczny. Jednak gdyby nie medialna nagonka, pewnie sprawa skończyłaby się inaczej.

 

Na niemieckie zabytki pieniędzy nie ma

Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce, napisał do premiera list otwarty, w którym odnosi się nie tylko do planów wysadzenia mostu w Pilchowicach. Zwraca też uwagę na potrzebę stworzenia rządowego programu, „którego celem byłby przegląd stanu materialnego dziedzictwa kulturowego na Śląsku, Pomorzu, Warmii i Mazurach” oraz „dokonanie inwentaryzacji cmentarzy niemieckich”. Istotne byłoby też, jak wspomina w liście Bernard Gaida, „podwyższenie środków finansowych w dyspozycji wojewódzkich konserwatorów zabytków na terenach zachodnich i północnych Polski”. Nie od dziś wiadomo, że są one znacznie niższe niż w innych rejonach kraju, a potrzeby są znacznie wyższe niż w tychże. Analiza, którą niedawno opublikowało Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia, wykazała, że dolnośląski konserwator zabytków otrzymuje cztery razy mniej środków niż małopolski, osiem razy mniej niż podkarpacki i dziesięć razy mniej niż konserwator mazowiecki! A przy tym Dolny Śląsk posiada ponad 8,4 tys. zarejestrowanych zabytków. Podczas gdy w woj. małopolskim jest ich 5,4 tysiąca. Ta sama sytuacja dotyczy województwa warmińsko-mazurskiego, podobnie jak woj. dolnośląskie bogatego w zabytki „niepolskie”. Zarejestrowanych zabytków jest tu tyle co w województwie mazowieckim. Ale mazowiecki konserwator zabytków dostał w 2020 roku 19 milionów złotych, a warmińsko-mazurski półtora miliona! Uczciwie trzeba zaznaczyć, że te dysproporcje panowały praktycznie zawsze, niezależnie od ekipy rządzącej.

 

Porządkować, czyli likwidować

Jaki jest stosunek Polaków do niemieckiego dziedzictwa kulturowego, dobrze obrazuje to, co się dzieje z niemieckimi cmentarzami. W 2013 roku na niemiecki cmentarz ewangelicki w Sobocie koło Lwówka Śląskiego wjechały buldożery i zrównały go z ziemią. Władze gminy argumentowały wówczas, że cmentarz był nieużywany od II wojny światowej i zaniedbany. Ekshumacji szczątków nie przeprowadzono. Rok temu ponad 200-letni cmentarz ewangelicki w Czarnym Lesie (woj. śląskie, powiat lubliniecki) „uporządkował” tamtejszy proboszcz parafii katolickiej. Nagrobki zrównano z ziemią, a stare dęby wycięto. Ciężki sprzęt budowlany wjechał też w lipcu tego roku na niemiecki cmentarz ewangelicki w Janowicach koło Lęborka. Proboszcz też tłumaczył, że chce tylko „uporządkować” teren cmentarza. Dlaczego polegało to na jeżdżeniu spychaczem po płytach nagrobnych, nie był w stanie wyjaśnić. Mieszkańcy osiedla Słoneczne w Głogowie odkryli trzy lata temu, że zbudowano im chodnik z płyt nagrobnych dzieci, które zmarły podczas II wojny światowej. Takie przykłady skandalicznego obchodzenia się z niemieckimi nagrobkami i cmentarzami można wyliczać bez końca.

 

Wspólne dziedzictwo

Żeby zaczęto doceniać niemieckie dziedzictwo kulturowe, konieczna jest zmiana sposobu myślenia o nim jako „nie swoim”, obcym, a więc zbędnym, nieistotnym. Jak słusznie zauważa Bernard Gaida w swoim liście, przyczyną tego stanu rzeczy i podejścia jest „niedobór wiedzy na temat niemieckiego dziedzictwa kulturowego na terenie Polski, skutkujący brakiem wrażliwości na jego wartość”. Przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych apeluje o „zmiany w programach nauczania historii i innych przedmiotów, by wiedza o historii regionalnej stała się obowiązkowym ich elementem”, pisząc, że tylko „powiązanie dziedzictwa materialnego z kontekstem historycznym może budować identyfikację współczesnych mieszkańców z całą, także niemiecką przeszłością ich ojczyzn”.

 

Most w Pilchowicach

Most nad zalewem w Pilchowicach to jeden z najwyższych mostów kolejowych w Polsce. Jest usytuowany aż 40 metrów nad dnem zbiornika. Na świecie zachowało się zaledwie kilka mostów o tej specyficznej konstrukcji. Jest to bowiem stalowy most kratownicowy zbudowany na dwóch kamiennych filarach. Został wzniesiony w latach 1905–1906 w ramach budowy linii Jelenia Góra – Żagań. Początkowo wznosił się nad suchą doliną. Potem została ona zalana wodą, po otwarciu w 1912 roku zapory w Pilchowicach, zaprojektowanej przez prof. Ottona Intzego. Oficjalne otwarcie mostu w listopadzie 1912 roku zaszczycił cesarz Wilhelm II. W 1945 roku wojska niemieckie, wycofując się, próbowały most wysadzić. Jednak szkody szybko naprawiono i już w 1946 roku ruch kolejowy został wznowiony. Od 2016 roku linia kolejowa, która biegnie przez most, została zamknięta, ze względu na zły stan budowli.

 

Anna Durecka

Show More