Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Dziecko w obiektywie

Zdjęcia komunijne, z ulubionymi zabawkami albo z rodzeństwem. Od zeszłego czwartku w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu, w Galerii Schody, można oglądać przedwojenne fotografie dzieci ze śląskich atelier fotograficznych. O zdjęciach opowiadał podczas otwarcia kolekcjoner fotografii Bogusław Szybkowski.

Wiele prezentowanych na wystawie zdjęć pochodzi z głubczyckich atelier.
Foto: J. Stemplewski

 

– O dziecięcej fotografii jest w sumie mało informacji. Prawda jest taka, że wiek dziecięcy trzeba było wówczas najpierw przeżyć. Dlatego też wielcy rzemieślnicy właściwie nie zajmowali się fotografią dziecięcą – przyznał Bogusław Szybkowski, z którego kolekcji pochodzi większość zdjęć prezentowanych na wystawie.

 

To nie była chwila

Najczęściej wykonywane zdjęcia dziecięce to portrety rodzeństwa. Czasem zdjęcia wykonywane na konkretne okazje. Dużą popularnością cieszyły się zdjęcia związane z kościelnymi uroczystościami, takimi jak komunia czy roczek. Wykonywano też fotografie szkolne. – Bardzo ładne zdjęcia dzieci robił notabene nasz Max Glauer. One nie były takie sztuczne, jak większość pozwanych zdjęć dzieci z tamtych czasów. Glauer zatrudniał pozera, który zabawiał dzieci rozmową, a w tym czasie fotograf przygotowywał się do zrobienia zdjęcia. Trzeba przecież pamiętać, że kiedyś fotografowanie to nie była chwila-moment, ale zanim można było zrobić zdjęcia, upływało początkowo nawet kilka minut. Trzeba więc było zrobić coś, żeby te dzieci były grzeczne – wyjaśniał Bogusław Szybkowski. Wiele prezentowanych na wystawie zdjęć pochodzi z atelier urodzonego w Głubczycach Arthura Heinscha. – Głubczyce przez pewien czas były większym ośrodkiem fotograficznym niż Opole, gdzie działało dwóch fotografów, podczas gdy w Głubczycach było ich czterech. Heinsch być może nie chciał wchodzić głubczyckim fotografom w paradę i dlatego przeniósł się do Krnova – sugerował Bogusław Szybkowski.

 

Nie do zniesienia

Trendami fotograficznymi, które dzisiaj uchodziłyby za kontrowersyjne, były nagie zdjęcia dzieci, ale też zdjęcia wykonywane dzieciom po śmierci. – Takie były wówczas czasy. Często zdjęcie wykonane po śmierci było jedynym zdjęciem danej osoby. Dzieci umierały bardzo często. To była taka próba zatrzymania ukochanej osoby na zawsze. Takie zdjęcia jednak praktycznie nie zachowały się do naszych czasów, gdyż były niszczone – powiedział kolekcjoner. Jak podkreśla Bogusław Szybkowski, fotografia była kiedyś prawdziwym luksusem, zdjęcia robiono sobie najwyżej kilka razy w życiu. Wykonywano je właściwie tylko jako zdjęcia pozowane w atelier fotograficznym, nie było zdjęć reporterskich ani amatorskich, również dziecięcych. – Wszechobecna fotografia stała się nie do zniesienia dopiero teraz – powiedział kolekcjoner.

Dziecięce fotografie ze śląskich atelier przedwojennych można w Galerii Schody oglądać do końca czerwca.

Anna Durecka

Show More