Tischtennis war nicht die erste Sportart, mit der Krzysztof Michno, ein 12-Jähriger aus Chrosczütz, in Berührung kam. Davor gab es noch Fußball, Schwimmen, Karate, ja sogar Tanzen. „Er musste recht lange suchen, hat aber schließlich gefunden, was am besten zu ihm passt“, sagt Krzysztofs Mutter Irena. Offenbar ist es tatsächlich ein Volltreffer!
„Mit dem Tischtennis kam ich das erste Mal bei einem Karate-Trainingslager in Zakopane in Berührung. Dort wurde ein Tischtennisturnier ausgerichtet. Zuvor hatte ich nie einen Tischtennisschläger in der Hand gehabt“, erinnert sich Krzysztof. Die ersten Versuche waren zwar kein spektakulärer Erfolg, aber Krzysztof gefiel es trotzdem gut. Wer glaubt, dass man beim Tischtennis bloß mit dem Schläger am Tisch steht, der irrt gewaltig. „Man muss dabei ganz schön laufen. Es ist überhaupt die schnellste Sportart der Welt. Da hat man nur Millisekunden, um richtig zu reagieren“, sagt Krzysztof. Eine Partie kann sogar 40 Minuten lang ausgeglichen bleiben und dabei ist der Spieler die ganze Zeit in Bewegung. „Krzysztof war jetzt bei der Woiwodschaftsmeisterschaft und musste dort in seiner Kategorie acht Partien spielen. Ein solches Turnier ist also schon eine große körperliche Herausforderung“, fügt Krzysztofs Vater Marcin hinzu.
Neue Schule, neue Herausforderungen
In Chrosczütz spielen vor allem Mädchen Tischtennis und sie konnten sich sogar eine Zeit lang in der ersten Frauenliga halten. Im Verein „Victoria Chrosczütz“ werden die Spielerinnen von Marta Lityńska, einer ehemaligen russischen Nationaltrainerin, betreut. „Krzysztof ist einmal dorthin zum Training gegangen, es hat ihm gut gefallen und er fing eben an, regelmäßig zu trainieren. Das war kurz vor Abschluss der zweiten Grundschulklasse. Er hat Frau Lityńska viel zu verdanken, sie hat ihn sehr weit vorangebracht“, sagt Marcin Michno. Krzysztofs erste Trainer waren Frau Lityńskas Ehemann Stanisław Fedor und Irena Bernacka. Am Anfang trainierte Krzysztof zwei Mal pro Woche, danach fast täglich. Zurzeit hat er 13 bis 17 Trainingseinheiten wöchentlich, je zwei Stunden dreimal am Tag. Das ist deshalb so, weil er vor kurzen die Schule wechselte und jetzt die Sportschule in Grünberg besucht. Dort trainiert er unter dem Tischtennis-Olympiasieger Lucjan Błaszczyk und Andrzej Kopecki. „Bis jetzt läuft es prima, aber das Training ist schon sehr anstrengend“, fast Krzysztof zusammen. Der junge Spieler wird auch regelmäßig in den Kader der Region Oppeln berufen – für ihn eine weitere Herausforderung.
In Oppeln unübertroffen
Auch bei internationalen Turnieren kann Krzysztof sein Können perfektionieren. Im Oppelner Land ist er in seiner Altersklasse schon praktisch außer Konkurrenz – er gewinnt jedes Turnier. Sehr gut kommt er aber auch mit älteren Spielern zurecht. Besonders stolz ist er auf seine Teilnahme am Tischtennisturnier „Andro Kids Open” in Düsseldorf im August dieses Jahres. „Ich habe dort den 5. bis 8. Platz belegt. Es gab insgesamt 2.500 Teilnehmer, also war die Konkurrenz ganz beträchtlich“, sagt Krzysztof. Letztes Jahr wurde er zudem 25. bei der Polnischen U15-Tischtennismeisterschaft. Sein Plan für die nächste Saison: Unter die besten 16 Spieler in Polen in seiner Altersklasse zu kommen. „Mir stehen in dieser Saison noch drei wichtige Turniere bevor, die entscheiden werden, ob ich dieses Ziel erreichen kann“, sagt Krzysztof. Sein Stipendium von der Stiftung für die Entwicklung Schlesiens will er für seine Ausrüstung verwenden. „Die Schläger nutzen sich nun mal ab und sind teuer. Das Stipendium kann ich also gut gebrauchen“, freut sich Krzysztof.
Anna Durecka
Stypendyści: Krzysztof Michno z Chróścic
Piłeczkę odbija jak mistrz
Tenis stołowy nie był pierwszą dyscypliną sportową, z którą zetknął się Krzysztof Michno, 12-latek z Chróścic. Najpierw była piłka nożna, pływanie, karate, nawet taniec. – Szukał dość długo, ale w końcu trafił na to, co mu najbardziej odpowiadało – mówi mama Krzysia, Irena. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.
– Z tenisem stołowym pierwszy raz zetknąłem się na obozie karate w Zakopanem. Tam zorganizowano turniej tenisa stołowego. Wcześniej nigdy nie trzymałem rakietki w rękach – wspomina Krzyś. Pierwsze próby nie okazały się spektakularnym sukcesem, ale Krzysiowi się spodobało. Komu się wydaje, że tenis stołowy to tylko stanie z rakietką za stołem, ten jest w błędzie. – Trzeba się nieźle nabiegać. To jest w ogóle najszybszy sport na świecie. Ma się milisekundy, żeby odpowiednio zareagować – mówi Krzyś. Wyrównany mecz może trwać nawet do 40 minut i w tym czasie zawodnik cały czas jest w ruchu. – Teraz Krzysiek był na mistrzostwach województwa i tam w jednej kategorii musiał zagrać osiem meczów. Tak że taki turniej to jest duże wyzwanie pod względem fizycznym – dodaje tata Krzysia, Marcin.
Nowa szkoła, nowe wyzwania
W Chróścicach w tenisa stołowego grają głównie dziewczyny, przez jakiś czas utrzymywały się nawet w pierwszej lidze kobiet. W Victorii Chróścice zawodniczki trenuje Marta Lityńska, która wcześniej była trenerką reprezentacji Rosji. – Krzyś poszedł na trening, spodobało mu się i zaczął regularnie ćwiczyć. To było pod koniec drugiej klasy szkoły podstawowej. Pani Marcie wiele zawdzięcza, bo to ona go wypromowała i doprowadziła tu, gdzie jest dzisiaj – mówi Marcin Michno. Pierwszymi trenerami Krzysia byli mąż pani Marty Stanisław Fedor i Irena Bernacka. Na początku Krzyś trenował dwa razy w tygodniu, potem prawie codziennie. Obecnie ma od 13 do 17 treningów tygodniowo, po dwie godziny, trzy razy dziennie. To dlatego, że niedawno zmienił szkołę i obecnie uczy się w szkole sportowej w Zielonej Górze. Trenuje tam pod okiem Lucjana Błaszczyka mistrza olimpijskiego w tenisie stołowym, i Andrzeja Kopeckiego. – Na razie jest fajnie, ale treningi są bardzo męczące – podsumowuje Krzyś. Młody zawodnik jest też regularnie powoływany do kadry Opolszczyzny, co stanowi dla niego kolejne wyzwanie.
Na Opolszczyźnie bezkonkurencyjny
Krzysiek doskonali swoje umiejętności, również biorąc udział w turniejach międzynarodowych. Na Opolszczyźnie w swojej kategorii wiekowej nie ma już praktycznie konkurencji, wygrywa każdy turniej w swojej kategorii wiekowej. Jednak bardzo dobrze radzi sobie również ze starszymi od siebie zawodnikami. Szczególnie dumny jest ze swojego udziału w turnieju tenisa stołowego „Andro Kids Open” w Düsseldorfie w sierpniu tego roku. – Zmieściłem się tam w przedziale miejsc 5–8. Tam było w sumie 2,5 tysiąca uczestników, więc spora konkurencja – mówi Krzysiek. W zeszłym roku był 25. na mistrzostwach Polski w tenisie stołowym w kategorii młodziki. Plany na najbliższy sezon: wejść do szesnastki najlepszych graczy w Polsce w swojej kategorii wiekowej. – Przede mną jeszcze trzy ważne turnieje w tym sezonie, które zadecydują o tym, czy ten cel uda mi się osiągnąć – mówi Krzyś. Stypendium otrzymane od Fundacji Rozwoju Śląska zamierza przeznaczyć na sprzęt. –Rakietki się zużywają i są drogie, więc stypendium na pewno się przyda – mówi Krzyś.
Anna Durecka