W czasie kampanii wyborczej w mediach zaczyna się mówić o zmianie granic administracyjnych w Polsce. Szczególnie głośno robi się wokół pomysłu stworzenia nowego województwa na Pomorzu. Problem w tym, że nie wszystkim pomysł się podoba. Idea ta nie jest nowa, bo sięga jeszcze niemieckiej przeszłości Pomorza.
O tak zwanym województwie środkowopomorskim mówi się już od lat. Jeszcze przed poprzednią reformą administracyjną, z 1999 roku, mieszkańcy środkowego Pomorza sprzeciwiali się nowemu podziałowi kraju, który zlikwidował m.in. województwo słupskie i włączył je do dużego województwa pomorskiego. Reformę jednak przeprowadzono, a niezadowoleni mieszkańcy i część polityków zaczęła propagować ideę powołania województwa środkowopomorskiego. Nowy region oznaczałby de facto oddanie części terytoriów przez trzy obecne województwa – połowę musiałoby stracić woj. zachodniopomorskie, jedną trzecią pomorskie i niewielką część wielkopolskie. Stolica miałaby się mieścić w Koszalinie, siedziba lokalnego rządu zaś w Słupsku. Projekt trafił swego czasu nawet pod obrady Sejmu, lecz w 2006 roku Rada Ministrów oraz ówczesny prezydent Lech Kaczyński opowiedzieli się przeciwko nowemu regionowi, obawiając się wzrostu kosztów administracyjnych.
Województwo jak bumerang
Temat województwa środkowopomorskiego powracał jednak w mediach niemal przy każdej kolejnej kampanii wyborczej. W roku 2012 prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że w razie wygranej jego partii w wyborach parlamentarnych rząd będzie się zajmował sprawą nowego województwa Zamiar ten potwierdził ponownie podczas niedawnej konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwość w Koszalinie, a w obliczu rosnącego poparcia dla PiS sprawa faktycznego utworzenia nowego województwa staje się bardziej realna niż wcześniej.
Pomysł jednak nie wszystkim się podoba. Przeciw utworzeniu województwa środkowopomorskiego opowiedziały się środowiska kaszubskie: – Gdyby ten projekt został zrealizowany, społeczność kaszubska uległaby ponownemu rozbiciu terytorialnemu. Obecnie niemal wszyscy Kaszubi zamieszkują na terenie jednej dużej jednostki administracyjnej. I to jest sytuacja dla Kaszubów najlepsza – mówi współzałożyciel wpływowej organizacji Kaszëbskô Jednota Artur Jabłoński.
Niemcy spokojni
Spokojniej sprawę rozpatruje natomiast pomorska mniejszość niemiecka: – Mamy bardzo dobre kontakty z niemiecką organizacją np. w Słupsku. Nie sądzę, żeby te kontakty miały się pogorszyć ze względu na to, że będziemy mieszkali w innych województwach, a nie w tym samym – mówi szef Niemców w Gdańsku Roland Hau. Faktycznie dla mniejszości niemieckiej na Pomorzu, która stanowi mniejszą część społeczeństwa niż np. ta w opolskiej części Górnego Śląska, granice administracyjne mogą mieć mniejsze znaczenie, lecz jako przedsiębiorca Roland Hau ma wątpliwości co do zasadności bytu województwa środkowopomorskiego: – Nowi urzędnicy, nowe budynki, wymiany tablic, zmiany dokumentów… Podejrzewam, że będzie nas to dużo kosztować, dlatego jako obywatel nie byłbym za takim rozwiązaniem. Im więcej rozdrobnienia, tym gorzej – twierdzi.
Plany z przeszłości
Sam pomysł województwa środkowopomorskiego nie jest natomiast nową ideą. Już w XIX-wiecznej pruskiej prowincji Pommern istniała rejencja koszalińska, która kształtem bardzo przypominała proponowane nowe województwo. Była to jednak zaledwie część jednej, wielkiej, bogatej prowincji, która dzięki wykorzystaniu żeglugi na morzu i Odrze miała drugie pod względem wysokości wyniki gospodarcze w zakresie handlu w całych Prusach. Do tej tradycji chętnie nawiązałby Roland Hau, który przypomina, iż tak naprawdę Pomorze rozciąga się od Prus Zachodnich aż do Szczecina. Jednak, jak podkreśla, „nie ja jestem od tego, by mówić państwu, jak ma kształtować swoje granice”.
Czy nowe województwo dojdzie do skutku, dowiemy się po wyborach 25 października.
Łukasz Biły