Podczas IV Kiermaszu Jesiennych Smaków Domowych zorganizowanego przez Związek Śląskich Kobiet Wiejskich w hali sportowej Zespołu Szkół Zawodowych w Krapkowicach doszło do incydentu: kandydat do Sejmu z ramienia partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) Bartłomiej Morawski zażądał, by występujący w ramach imprezy duet Ewa i Damian nie śpiewał niemieckich piosenek.
Na jarmark odbywający się z inicjatywy Związku Śląskich Kobiet Wiejskich przybyło do hali sportowej w Krapkowicach (Krappitz) około 200 osób, aby popróbować potraw przyrządzonych przez śląskie gospodynie i zaczerpnąć inspiracji do własnego gotowania. – Postanowiliśmy też jednak przygotować program artystyczny, a ja zdecydowałam, że zaprosimy duet Ewa i Damian, który dwa lata temu wygrał konkurs „Superstar”, zorganizowany przez TSKN, a w ubiegłym roku zajął drugie miejsce – mówi Maria Żmija-Glombik, przewodnicząca ZŚKW.
Incydent
Wspomniana para młodych ludzi udała się więc na scenę i rozpoczęła swój występ, który jednak zakończył się po jednej piosence, a to za sprawą kandydata do Sejmu z ramienia PiS Bartłomieja Morawskiego, który podszedł do występujących i zapytał, czy przypadkiem nie mają w repertuarze piosenek w języku polskim. Ewa i Damian zaprzeczyli, mówiąc: – Występujemy już od dwóch lat, prezentując piosenki wyłącznie w języku niemieckim, a z organizatorami uzgodniliśmy, że damy koncert właśnie w tym języku – opowiada Damian, a potwierdza Maria Żmija-Glombik, dodając, że jako przewodnicząca Związku Śląskich Kobiet zaprosiła oboje wykonawców specjalnie w celu promowania duetu i zarazem podkreślenia więzi, jaka łączy jej stowarzyszenie z mniejszością niemiecką. Nie spodobało się to kandydatowi PiS-u Bartłomiejowi Morawskiemu, zaczął nalegać, aby zaśpiewali utwory w którymś z innych języków. – Bo tak się składa, że tu jest Polska, i gdyby organizatorzy zaprosili jeszcze jakiś inny zespół, który śpiewałby na przykład po chińsku czy angielsku, to nie byłoby problemu. Ale biorąc pod uwagę, że była to impreza powiatowa, nie mogłem zaakceptować występu wyłącznie w języku niemieckim – mówi Morawski. Maria Żmija-Glombik oponuje, przypomina, że kulinarny festyn zorganizował kierowany przez nią Związek Śląskich Kobiet Wiejskich, co oznacza, że organizatorzy mogą zapraszać na występy, kogo chcą.
Wymiana ciosów
Morawski twierdzi, że jedynie uprzejmie zapytał, czy wspomniana para młodych mogłaby też zaśpiewać jakieś polskie piosenki, po czym ponoć otrzymał nieprzychylną odpowiedź ze strony wokalistki Ewy. Natomiast młodzi mówią, że Bartłomiej Morawski od samego początku atakował ich na cały głos, co bardzo zdeprymowało Ewę, przez co nie tylko przerwała występ, lecz także odwołała wszystkie inne. – Coś takiego jeszcze nigdy nam się nie przydarzyło w ciągu tych dwóch lat. Myśleliśmy, że żyjemy w zjednoczonej Europie, że możemy śpiewać tak, jak chcemy, a tu nagle coś takiego – mówi Damian, wyraźnie zasmucony.
Także Maria Żmija-Glombik, organizatorka imprezy, uważa, że Morawski mógł po prostu sobie pójść, skoro mu coś nie pasowało. On jednak swoim ofensywnym postępowaniem chciał przeforsować własne zdanie, czym zniweczył całą pracę wiejskich gospodyń. – Panie ze związku spisały przepisy kulinarne, zrobiły pokaz gotowania, żeby zaprezentować, jak się co robi, a cały festyn przygotowały na zasadzie wolontariatu. A tu przychodzi osoba, która niszczy całą naszą pracę – mówi Maria Żmija-Glombik.
Epilog
Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców nie zamierza puścić płazem tego, co się wydarzyło. Rafał Bartek powołuje się w tym kontekście na polską konstytucję, która mówi, że mniejszości mają prawo pielęgnować i wspierać rozwój swojego języka i kultury, a Morawski chciał mniejszości niemieckiej to prawo odebrać, co nie przysługuje mu ani nie przystoi jako potencjalnemu posłowi. We wtorek władze TSKN skierowały do opolskiej prokuratury doniesienie o przestępstwie, gdyż – jak podkreśla poseł Ryszard Galla – incydent w Krapkowicach nie był jedynie przypadkiem drobnej różnicy zdań, lecz jawnego złamania konstytucji.
Rudolf Urban