Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Marzenia się spełniają

Proskauer Echo cieszy swoją muzyką już 26 lat! Grupa powstała we wrześniu 1993 roku, nazywała się wówczas “Das Proskauer Echo”. Po raz pierwszy zaprezentowała się na przeglądzie zespołów muzycznych i orkiestr mniejszości niemieckiej w Leśnicy. Tam jej występ spodobał się do tego stopnia, że jury przyznało jej specjalne wyróżnienie. – Tak zaczęła się nasza przygoda, najpierw w składzie pięcioosobowym, ale po ponad ćwierć wieku tworzymy duet rodzinny – Klaudia i Henryk – mówi lider Proskauer Echo, Henryk Lakwa, z którym rozmawia Krzysztof Świerc.

 

 

Prawdą jest, że Proskauer Echo zdobyłosławę w ciągu zaledwie jednej nocy?

Owszem. Stało się tak przy okazji nagrywania pierwszej płyty, kiedy to realizator z Radia Opole zaproponował, aby znalazła się na niej piosenka w obronie Opolszczyzny, gdyż był to czas, kiedy ważyły się losy województwa opolskiego, krótko mówiąc – jego być albo nie być. Efekt był taki, że wróciliśmy do domu, zastanowili się nad tą propozycją i powstał protest song „Hej, łostowcie nom Opolskie”. Co ciekawe, nie zdążono dobrze nagrać tego utworu w studiu, kiedy tego samego wieczoru został on w Radiu Opole wylansowany!Od tego momentu Proskauer Echo stało się pewnego rodzaju twarzą walki o Opolszczyznę, za comarszałek województwa opolskiego wręczył zespołowi odznakę honorową „Za Zasługi dla Województwa Opolskiego”. Był to też moment, w którym grupa wypłynęła na tzw. szerokie wody, jej przeboje i płyty rozchodziły się jak świeże bułeczki.

 

Jaki był wasz początkowy repertuar i jak się zmieniał na przestrzeni lat?

Na początku graliśmy i śpiewaliśmy wyłącznie po niemiecku utwory, które znaliśmy z przekazów naszych rodziców, babć, dziadków, a także te, które oglądaliśmy w telewizji niemieckiej i wpadały nam w ucho, no i pasowały głosowo. Trzeba jednak podkreślić, że w okresie, o którym mówię, kwitło życie kulturalne w strukturach TSKN-u, dzięki czemu niemal non stop mieliśmy spotkania i występy, krótko mówiąc – wielkie wzięcie.

 

I tak jest do dzisiaj, ale zespół nie odrywa kuponów od sławy, nadal ciężko pracuje i nagrywa. Proszę powiedzieć, ile płyt wydaliście w ciągu minionych 26 lat?

Nigdy nie próbowaliśmy liczyć wydanych przez nas płyt, bo policzeniedokładnie wszystkich byłoby kłopotliwe. Poza tym niektóre nasze piosenki pojawiały się na tzw. składakach, czyli na płytach, gdzie znajdują się piosenki różnych wykonawców. Sądzę jednak, że płyt, na których są wyłącznie nasze utwory, było siedem, możeosiem. Dodam, że przedostatnią naszą płytęwydaliśmy w 2008 roku pod tytułem „Szybko płynie czas”ze słynnym utworem dedykowanym naszemu arcybiskupowi Alfonsowi Nossolowi – „Ty dajesz nam radość”. Od tego momentu trochę przyhamowaliśmy, nastąpiła też zmiana w zespole, po której zostałanas dwójka – żona Klaudia i ja, ale jedno się nie zmieniło:pasja w sercu!Chęć tworzenia i śpiewania też, tego zabić się nie da.

 

 

Dzięki temu po latach wracacie,i to z przytupem!

To fakt. Nadal komponujemy, a efektem jest to, że w lipcu bieżącego rokuwydaliśmy kolejną płytę, a jednocześnie drugą w dwuosobowym składzie. Jej tytuł to„Marzenia spełniają się”. Bardzo się z tego z żoną cieszymy, bo wydanie tego krążka było też naszym wielkim marzeniem. Jak widać na naszym przykładzie, marzenia naprawdę sięspełniają. Dodam, że bardzo dobrze się z tymczujemy, że nadal możemy tworzyć i występować, bo daje nam to poczucie szczęścia i tego, że wciąż jesteśmy potrzebni.

 

 

 

Ile utworów znajduje się na waszej najnowszej płycie?

Dokładnie 16 utworów, 12 w języku literackim, jeden śpiewany gwarą śląską i trzy covery niemieckie. Wydając tę płytę, chcieliśmy powiedzieć słuchaczom, naszym fanom, czytelnikom „Wochenblatt.pl”, żeProskauer Echoto nie tylko znana nazwa, to również konkretny repertuar. Na tej płycie oprócz piosenek autorskich, do których słowa tradycyjnie napisała moja żona Klaudia, są również trzy covery znanych niemieckich szlagierów, a zatem coś, z czego Proskauer Echo było znane, jest i mam nadzieję, że nadalznane będzie.

 

Czy był konkretny impuls do tego, by wydać nową płytę?

To były impulsy, szereg telefonów, próśb, wpisów w mediach społecznościowych od osób, które nas namawiały, abyśmy nagrali płytę. Nasi fani twierdzili, że potrzebne są nasze głosy, że tęsknią za klimatami, które tworzyliśmy, podkreślając, że Proskauer Echo sprzed dwudziestu lat i obecnie tak naprawdę niewiele się od siebie różni i absolutnie zgadzam się z tym, bo było i jest dwojefrontmanów – Klaudia i Heniek. Nie zmieniło się też dlatego, że jesteśmy z żoną doskonale dobrani głosowo, przez co tworzymy dzisiaj praktycznie takie same klimaty jak wcześniej.

 

Co konkretnie znajdziemy na najnowszej płycie Proskauer Echo?

Utwory, które znalazły się na płycie, są w olbrzymim stopniu efektem naszych rozmów z ludźmi, którzy między innymi namawiali nas do tego, aby odświeżyć nasze stare przeboje. Efekt? Na naszej najnowszej płycie znajduje sięnowa wersja „Sierra Madre”, a także takie utwory jak„Wspomnienie”, „Mój Kapitanie”, zaś dla chcących ponownie zawrzeć związek małżeński – stara ludowa pieśń pt. „Jakbychsię mioł dziś łożynić”. Z kolei dla tych, co lubią disco polo, powstał utwór „Żegnaj Addio”, który kierowany jest głównie do młodych słuchaczy.

 

Na płycie jest tylko jedna piosenka napisana gwara śląską, dlaczego?

Powodem jest to, że gwarą śląską bardzo trudno pisze się teksty. Żona zawsze podkreśla, że woli napisać tekst w języku literackimlub zaśpiewać coś w języku niemieckim, niż napisać piosenkę gwarą śląską. Kłopot polega na tym, że w każdej części Śląska gwara jest inna…

 

Który z utworów na nowej płycie Proskauer Echo w szczególności poleca naszym czytelnikom lider zespołu – Henryk Lakwa?

Każda piosenka jest inna, każda ma swój klimat i każda powstała w innych okolicznościach, ma inną historię, przez co nie mogę wskazać tej konkretnej, że jest najlepsza. Mnie natomiast do serca przypadła piosenka, która nagrywana była jako jedna z ostatnich,a którą na początku lipca tego roku poprzedziliśmy nagraniem teledysku w mediach społecznościowych, mowa o utworze„Francesco”.

 

Jaka była reakcja słuchaczy po obejrzeniu teledysku?

Bardzo spontaniczna. Od razu padały zapytania słuchaczy, ale pytaliteż księża, czy jest to piosenka dedykowana Ojcu Świętemu Franciszkowi, czy może jest to utwór o świętym Franciszku. Prawda jest taka, że kiedy moja żona pisała tę piosenkę, myślała o naszym papieżu Franciszku, który jak coś mówi, to słońce wychodzi, uśmiechasz się do wszystkich – i to nas zainspirowało. Z tego też powodu chcieliśmy papieża Franciszka przedstawić jako człowieka, który rozdaje uśmiech, dobro, radość i spełnia marzenia. Z tego też powodu uważam, że jest to piosenka może nie numer jeden na płycie, ale taka, która dla mnie jest ważna, bardzo ważna, bliska sercu.

 

A jakie były kulisy powstania piosenki „Afryki czar”, która z kolei mnie mocno chwyciła za serce?

Jest to ukłon w stronę naszych misjonarzy na Czarnym Lądzie, których sześć lat temu osobiście odwiedziłem, a rok później pojechałem tam z moją żoną. To było dla nas ogromne przeżycie. Można to chyba wyczuć, słuchając tej piosenki, poprzez którą chcieliśmy przybliżyć pracę misjonarzy oraz ich olbrzymie poświęcenie. W Afryce poczułem też i zrozumiałem, że jeśli ktoś, żyjąc w Europie, w Polsce, zatraca wartości, to powinien koniecznie udać się doAfryki, tam nauczy się pokory, skruszeje i nabierze pozytywnych cech charakteru. Korzystając z okazji, dodam, że ciekawą piosenką, której też warto posłuchać, jest „Karuzela życia”, w którejstaramy się zachęcaćdo tego, aby czasami się zatrzymać, opamiętać, zastanowić nad sobą w tym szalonym pędzącym świecie.

11 lat czekaliśmy na wydanie przez Proskauer Echo nowej płyty, bo tyle upłynęło od powstania przedostatniej, w 2008 roku. Czy na kolejne wydanie znów przyjdzie nam czekać ponad dekadę?
Nasz wydawca, kiedy przesłuchał materiał na naszej najnowszej płycie, poprosił, abyśmy myśleli już o następnej. Jego zdaniem może to byćstrzał w dziesiątkę. Wynik tych rozmów jest taki, że już na naszym ostatnim urlopie powstał pierwowzór naszej nowej piosenki – „Święta Anna”. To dowód na to, że jużrozpoczęliśmy pracę nad naszą kolejną płytą, która powinna ukazać się w roku 2021.

 

Nie da się przyspieszyć tej pracy twórczej?

Nie bardzo. Należy wziąć pod uwagę, że śpiewanie jest naszym hobby, które realizujemy w morzu innych obowiązków, co sprawia, że samo nagrywanie odbywa się często wieczorami lub w weekendy. Potrzebujemy przez to więcej czasu w porównaniu z wielomainnymi zespołami, których członkowie działalność artystycznątraktują jak pracę zawodową, bo z niej się utrzymują.

 

Obecnie Proskauer Echo stanowią dwie osoby, choć wcześniej grupa była liczniejsza. Tak już pozostanie czy może w przyszłości nie wyklucza Pan powiększenia kadry zespołu?

Zaczynaliśmy jako kwintet, potem był kwartet,a dzisiaj mamy duet. Rzeczywistość jest taka, że nikt nie ślubuje sobie w tej branży wiernościi dozgonnej miłości, wiecznego wspólnego grania, śpiewania i nagrywania. Tak też jest w naszym wypadku, stąd w pewnym momencie, dokładnie w 2012 roku,niektórzy z nas poczuli wypalenie. Inni z kolei twierdzili, że będą śpiewali tylko po niemiecku, co w efekcie doprowadziło do tego, żekadrowo sięuszczupliliśmy, bo nie mogliśmy znaleźć wspólnego języka. Na to wszystko nałożyły się jeszcze moje problemy zdrowotne, przez co zmuszeni byliśmy „zafundować” sobie przerwę, choć szczerze mówiąc,była to wówczas forma pożegnania się z działalnością artystyczną, mimo że moja żona miała przygotowane gotowe teksty. Dzisiaj, z perspektywy czasu, z pełną świadomością twierdzę jednak, że dobrze się stało, że zrobiliśmy sobie przerwę. Poza tym zdaliśmy sobie sprawę z faktu, że skoropasja w naszych sercach nie wygasła, a żona wciąż pisała teksty i pisze, postanowiliśmy wspólnie, że będziemy kontynuować dotychczasową działalność.

 

Ale wyłącznie w dwuosobowym składzie.

Zdecydowanie. Dzisiaj Proskauer Echo tworzy duet, małżeństwo Heniek i Klaudia – i tak pozostanie! Pozostanie, bo jest to coś trwałego, co sobie wymyśliłem w 1993 roku i traktuję jak moje dziecko. Jest to organizm, któryprzetrwa wszystkie burze, zawieruchy, grady i innekataklizmy, dzięki czemujestem przekonany, że jeszcze nie razbardzo pozytywnie zaskoczymy naszych fanów.Poza tym uważam, że im więcej osób jest w zespole, tym więcej pracy trzeba włożyć w kwestie organizacyjne, bo wówczas koniecznością jestciągłe zgrywanie się. Koniecznością stają się spotkania, dogadywanie się, szukanie czasu na próby, przestrzeganie terminów itd. Wbrew pozorom nie jest to łatwe.A my z żonąjesteśmy doskonale do siebie dopasowani, cały czas jesteśmy razem, śpiewamy wszędzie, gdzie się da, na przykład w samochodzie czy przed snem, ba… nawet kłócąc się,też śpiewamy. Muzyka cały czas jest w nas i wokół nas, żyjemy nią!

Show More