Członek BJDM i była pracownik instytucji związanych z prawami człowieka Malenie Raczek opowiada o swojej karierze w Warszawie oraz o swoich odczuciach na temat podobno rosnącej ksenofobii w Polsce.
Pochodząc z małej miejscowości w województwie śląskim, można powiedzieć, że robisz wielką karierę w Warszawie. Pracowałaś w biurach kilka ważnych urzędników państwowych, teraz u byłego ministra Michała Boniego. Jak to się dzieje, że tak młoda osoba ma tak imponujące CV?
Miejsce pochodzenia nie ma znaczenia. Można pochodzić z małej miejscowości i robić niezwyczajne rzeczy; wystarczy jedynie chcieć i wierzyć w siebie. Moim zdaniem, sporo można osiągnąć mając samozaparcie do realizacji marzeń. Niedawno byłam w Raciborzu, później trzy lata studiowałam w Katowicach, a dziś jestem w Warszawie, być może za chwile z perspektywą na morze Nieważne gdzie się jest, ważne jest to żeby robić to co się lubi, w czym jest się dobrym i to co jest zgodne z zainteresowaniami.
Młodzi ludzie w obecnych czasach nie mają najłatwiej. Stoimy przed wieloma dylematami i mamy wiele możliwości, a tak naprawdę nikt nie jest w stanie dać nam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie np. czy studia, które podejmujemy dają w przyszłości możliwość pracy w zawodzie. Wielokrotnie obserwuje starszych rówieśników, których ścieżki kariery toczą się różnie. Rynek pracy jest bardzo wymagający, ale również dynamicznie się rozwija i zmienia, dlatego i młodzi ludzie powinni w trakcie studiów nabierać różnego rodzaju doświadczenia. Może to nieskromne, ale uważam, że moje 4,5 roku studiów (ukończyłam studia prawnicze z tytułem magistra o pół roku szybciej) było dobrze wykorzystanym czasem, ze studiów prawa oraz administracji nie tylko wyniosłam teorie, ale także przez cały ten okres próbowałam przekuć ją w praktykę. Każde wakacje spędzałam niemalże w całości na różnego rodzaju praktykach, stażach, pracy i też nie bałam się zmieniać miejsca zamieszkania aby odbyć kolejne staże. Na trzecim roku studiów zaczęłam prac- pogodzenie wszystkich obowiązków nie było najłatwiejszym zadaniem -równolegle studiowałam dwa kierunki, a do tego dochodziła działalność w organizacjach pozarządowych. Dzięki doświadczeniu, które udało mi się zebrać w różnych instytucjach, a także w trakcie pracy w organizacjach pozarządowych- jestem bardziej świadoma funkcjonowania różnych mechanizmów i organizacji pracy. Tak na przykład po II roku studiów „zakochałam się” w legislacji, będąc stażystką w Departamencie Prawym Ministerstwa Edukacji Narodowej i to zauroczenie nadal trwa. Bardzo lubię pracować z tekstami prawnym i dziś, mogę się pochwalić, tym że byłam jedną z zaangażowanych działaczy Polskiej Rady Organizacji Młodzieżowych, którzy pracowali nad zmianą do ustawy o działalności pożytku publicznym i o wolontariacie (zmiana dotyczy art. 4 ust. 1 pkt 15 ustawy). Nadal jestem z tego bardzo dumna, bo proces przekonania decydentów do zmiany ustawy trwał aż 2 lata i był bardzo mozolny, a mimo wszystko dzięki również mojemu zaangażowaniu udało się osiągnąć zamierzony cel. Procesy tworzenia prawa i polityka zawsze mnie interesowały, dlatego praca z byłym Ministrem Administracji i Cyfryzacji, a obecnym Posłem do Parlamentu Europejskiego dr Michałem Bonim jest dla mnie bardzo nobilitująca. Codzienna praca jest wymagająca, a jednocześnie bardzo ciekawa i co szczególnie dla mnie ważne, mam przyjemność uczyć się od doświadczonego polityka, co jest bardzo wartościowe.
Kiedy jeszcze mieszkałaś na Śląsku byłaś aktywnym członkiem BJDM. Czy fakt, ze należałaś do mniejszości niemieckiej został w Warszawie zauważony? Pomógł w karierze czy raczej spotkałaś się z uprzedzeniami?
Fakt, że jestem członkiem Mniejszości Niemieckiej zazwyczaj spotyka się z zaciekawieniem i zainteresowaniem rozmówców. Nie miałam nigdy przykrych sytuacji związanych z przynależnością do mniejszości. Pisownia mojego imienia jest dość nietypowe, dlatego bardzo często jestem pytana o pochodzenie lub obywatelstwa. Zdarza mi się, że na rozmowach kwalifikacyjnych rekruterzy dopytują o moją działalność w organizacjach pozarządowych, a wtedy wywiązuje się rozmowa o mniejszościach w Polsce.
Obecnie wiele środowisk widzi wzrost zachowań ksenofobicznych i nietolerancji w Polsce. Ty pracowałaś w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Czy tam też odnosi się takie wrażenie?
W Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka brałam udział „Klinice prawa migracyjnego”. Był to kilkumiesięczny kurs prawa migracyjnego, połączony z pomocą prawną migrantom. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, dlatego że nie tylko dogłębnie poznałam teorię prawa migracyjnego, ale wiedze wykorzystywałam w praktyce, pomagając np. w procesie legalizacji pobytu w Polsce. Sprawy były różnorakie, nie raz bardzo skomplikowane i „ciężkie”, trwające latami. Za każdą teczką wypełnioną zebranymi dokumentami, kryła się historia konkretnej osoby, która potrzebowała pomocy. Nauczyłam się empatii. Dziś prawie codziennie przejeżdżam przez ul. Marszałkowską w Warszawie, gdzie znajduję się Urząd do Spraw Cudzoziemców i widzę kolejkę osób, różnych nacji. Mam wrażenie, że kolejka nigdy nie jest krótsza, a przejeżdżając obok zawsze doceniam bezpieczeństwo, które mam.
Wydaje mi się, że nie doceniamy właśnie tego bezpieczeństwo- żyjemy w kraju, w którym nie grożą nam tortury, nieludzkie traktowanie, długoletnie więzienie nawet wtedy kiedy nic złamie prawa, wojna czy prześladowania. Mamy względną pewność jutra, pewność prawa. Oczywiście, możemy narzekać i mówić, że mamy źle, ale moje pokolenie historię wojny zna z opowieści dziadków lub książek do historii. Tak naprawdę nie potrafimy sobie tego wyobrazić co poszczególne osoby przeżyły, dlatego bardzo ciężko przychodzi nam zrozumienie. Przecież każdy człowiek ma prawo do bezpieczeństwa. Godność ludzka nie jest uzależniona od koloru skóry, wyznania, nacji, orientacji seksualnej czy tożsamość płciową. Dlatego tak bardzo ubolewam nad tym co się dzieje. Boimy się inności i nawet nie staramy się jej tolerować, dlatego moim zachowanie narastają zachowania ksenofobiczne czy nietolerancja. Dużym problemem obecnie jest również mowa nienawiści, która w internecie jest szczególnie widoczna. Niestety, obecny rząd nie podejmuje zbyt wielu działań aby temu zapobiec, a dodatkowo została rozwiązana Rada ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji działająca przy rządzie.
W Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich pracowałam w Zespół Prawa Pracy i Zabezpieczenia Społecznego. Dzięki tej pracy uświadomiłam sobie jak wielka jest potrzeba tłumaczenia języka aktów normatywnych na potoczny język, zrozumiały dla obywatela, który nie posiadają wiedzy prawniczej oraz przekonywania obywateli do czytania umów przed ich podpisaniem. Natomiast, również Rzecznik Praw Obywatelskich podejmuje różnorakie działania i wychodzi z nimi do obywateli np. bierze udział w dyskusjach o mowie nienawiści na przystanku Woodstock- moim zdaniem to bardzo ważne, że sam Rzecznik wychodzi do obywateli, rozmawia z nimi, podejmuje trudny temat.- to bardzo ważne. Tylko w ostatnim czasie Rzecznik podjął interwencję w sprawie zakłócenia uroczystej procesji grekokatolickiej i prawosławnej w Przemyślu, bada spraw niewpuszczenia do Polski muzyków ukraińskiego zespołu Ot Vinta oraz sprawie, w której funkcjonariusze Straży Granicznej odmówili prawa wjazdu na terytorium Polski rodzinie z Angoli.
Skąd Twoim zdaniem bierze się nietolerancja w naszym kraju np. dla mniejszości narodowych?
Oczywiście problem jest o wiele bardziej złożony i wymaga podjęcia wieloaspektowych działań, bo nietolerancja nie dotyczy tylko mniejszości narodowych czy etnicznych. Warto zauważyć, że w Polsce liczba przestępstw na tle rasowym i etnicznym w 2015 roku wzrosła o 40 procent. Obecnie można coraz licznie podawać przykłady aktów wrogości wobec osób o różnym pochodzeniu narodowym, etnicznym, innego wyznania czy innej orientacji płciowej.
Moim zdaniem w Polsce nie ma otwartego społeczeństwa obywatelskiego; oczywiście różnie wygląda to w różnych częściach kraju i każdy przypadek jest inny. Moim zdaniem bojąc się inności, ludzie reagują agresją i nienawiścią w różnych wymiarach. Wielokrotnie jesteśmy uprzedzeni i kierujemy się stereotypami. Dodatkowo ze strony rządu nie płyną słowa potępienia, kiedy dochodzi do aktu agresji. Nie chce powiedzieć, że każdą sprawą pobicia czy nienawistnego komentarza ma się zająć rząd, ale chodzi o zwrócenie uwagi, napiętnowanie aktów agresji, podjęcie odpowiednich kroków np. w zakresie zmiany prawa karnego. Często zły przykład idzie z góry, niejednokrotnie posłowie czy posłanki sami używają mowy nienawiści i nie ponoszą za to konsekwencji. W dobie radykalizacji postaw, w szczególności młodzi ludzie chłoną złe przykłady, ale dotyczy to również całego społeczeństwa. Nie ma ogólnopolskich szeroko zakrojonych kampanii mówiących o tym, że słowami również można krzywdzić, i to nie raz tak samo boleśnie jak pobiciem czy innym aktem agresji.