Miroslav Klose, Lukas Podolski czy ostatnio tenisistka Angelique Kerber przyzwyczaili nas do tego, że Polska i Niemcy o przynależność odnoszących sukcesy sportowców często lubią się przekomarzać. Sprawa jednak nie jest ani nowa, ani współczesna, bo także gwiazdy muzyki związane z ostatnimi rocznicami tworzyły i żyły na granicy obu kultur.
– Ona miała mnóstwo szlagierów. Jej największe przeboje były tutaj śpiewane w Opolu. Co prawda jury tutejszego festiwalu nigdy jej nie doceniło, lecz nawet ówczesny prezydent Opola Karol Musioł powiedział do niej: „Dziołcha, ty i tak jesteś najlepsza” – mówiła o Karin Stanek jej menedżerka Anna Kryszkiewicz. Gdy pytamy osoby z młodego pokolenia o jej nazwisko, spotykamy się z zakłopotanym milczeniem, odrobinę starsi reagują zaś pytaniem: „Serio? Nie znali Karin Stanek?”. Dla pokolenia, które pamięta muzykę z trzech dekad między 1960 a 1990 rzeczywiście Karin Stanek była legendą. Do dziś uznawana jest za jeden z symboli bigbitu i wybitną piosenkarkę rock’n’rollową.
Ślązaczka
Nieśmiertelna stała się jej twórczość dzięki takim przebojom jak „Chłopiec z gitarą” i „Jedziemy autostopem” i podczas gdy jej nazwisko wśród młodego pokolenia nie zawsze jest kojarzone, to te piosenki potrafi zanucić prawie każdy. Wielu z jej znajomych mówi, że Stanek była Ślązaczką, jakby unikając jednoznacznej przynależności narodowej. Faktem jest, że piosenkarka miała w sercu oprócz polskiej także drugą kulturę – tę niemiecką. Urodziła się w 1943 roku w Beuthen, dziś Bytomiu. Mając 33 lata, wyemigrowała do Niemiec. Gdy wpisujemy jej nazwisko w serwisie Youtube, znajdujemy dziesiątki piosenek wykonywanych w języku niemieckim, tak jakby od zawsze był to jej język ojczysty. W Niemczech Stanek pozostała do swojej śmierci, której rocznica minęła 15 lutego.
Jesteśmy Niemcami
W lutym warto wspominać także inną wielką gwiazdę, która podobnie jak Karin Stanek żyła na granicach kultury polskiej i niemieckiej. 14 lutego 1936, czyli niemal dokładnie 80 lat temu, urodziła się w dzisiejszym Uzbekistanie dziewczynka, która zapamiętana będzie jako jedna z najwybitniejszych piosenkarek XX wieku. Powstał o niej popularny serial, a jej imieniem zostało nazwane nawet ciało niebieskie. Mowa o Annie German, której kariera chyba nie mogła być bardziej międzynarodowa. Znana była nie tylko w ówczesnym Związku Radzieckim, skąd pochodziła, lecz przede wszystkim w Polsce, gdzie koncertowała między innymi w Kołobrzegu i Opolu. W niedawno wyemitowanym serialu powstałym na podstawie jej losów pokazane jest także inne oblicze piosenkarki. W jednej ze scen mała Anna German po stracie ojca zamordowanego przez Rosjan mówi: „Jesteśmy Niemcami, a niedobrze jest być Niemcem”.
Rzeczywiście ojciec Anny German Eugen Hörmann był niemieckim księgowym z Łodzi, a w internecie – podobnie jak w przypadku Karin Stanek – można znaleźć wiele jej utworów pięknie śpiewanych w języku niemieckim.
Jak jest dziś?
Przykłady muzyków, których serca biją w dwóch taktach – polskim i niemieckim, mnożą się także współcześnie. Wymienić można choćby Julię Marcell – młodą kompozytorkę i wokalistkę z Olsztyna żyjącą i pracującą w Berlinie czy wielu wokalistów i wokalistek z mniejszości niemieckiej, którzy przecież mimo że urodzili się w Polsce, to cudownie śpiewają niemieckie piosenki. Odpowiedź na pytanie, która z kultur jest im bliższa, jest niezwykle trudna, często także dla nich samych. Być może prawdziwe jest stwierdzenie, że muzyka nie ma narodowości, warto jednak wsłuchać się w głos, którym śpiewane są ich piosenki w tym języku, z którego pozornie ich kariera jest mniej znana – w języku niemieckim. Wtedy można samemu zdecydować, w których utworach danego artysty więcej jest uczucia.
Łukasz Biły