Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Niezastąpieni od 25 lat

Zaczynali od dziecięcego zespołu śpiewaczego, kontynuowali działalność, organizując liczne zajęcia dla członków. Czy na tym poprzestali? Otóż nie! Koło DFK w Walidrogach nadal aktywnie angażuje się w kultywowanie tradycji i obyczajów niemieckich. Oswald i Waltrauda Salla, główni działacze tamtejszej grupy, opowiedzą, jaki jest ich przepis na sukces.

 

Z założeniem koła DFK w Walidrogach wiąże się bogata historia. Myli się ten, kto myśli, że wyglądało to podobnie jak w przypadku innych grup. Oswald Salla, z wykształcenia mistrz samochodowy, zaczął swoją działalność na rzecz niemieckości bardzo wcześnie:

– Już dwa lata wcześniej, jak jeszcze o mniejszości nie było mowy, spotykaliśmy się po domach, między innymi z Richardem Urbanem. Zaczęliśmy do nas zapraszać gości z Niemiec i tak się zaczęło. Kiedy sąd w Opolu odrzucił nasz pierwszy wniosek o rejestrację, zaczęliśmy się odwoływać. Przygotowaliśmy listy i zbieraliśmy podpisy, na których podpisywały się osoby chcące dołączyć do organizacji niemieckiej. Nazbieraliśmy wystarczającą liczbę chętnych i odwołaliśmy się do Warszawy. Jak wszyscy wiemy, zakończyło się to dla nas sukcesem. Po zarejestrowaniu, w miejscowościach zaczęto wybierać zarządy tymczasowe i tak zrobiłem też ja, w Walidrogach, dobierając sobie współdziałaczy. Przy zakładaniu koła mieliśmy aż 115 członków, w tym około 68 płacących składki. Podczas pierwszego oficjalnego zebrania koła członkowie wybrali Oswalda Sallę na przewodniczącego i jak się okazało, jest on niezastąpiony już od 25 lat.

 

Tanecznym krokiem do przodu

Żona pana Oswalda, Waltrauda, chcąc pomóc w kultywowaniu tradycji, założyła dziecięcy zespół śpiewaczy. Maluchy wykonywały utwory w języku niemieckim i umilały czas członkom DFK podczas zebrań oraz innych okazji. Z biegiem czasu śpiewanie zamienili na taniec, a to wszystko dzięki grupie z Düsseldorfu, która później objęła patronat nad tancerzami.

– Pamiętam, że pani Bauer przyjechała z Niemiec i zorganizowała dla nas pierwszy kurs tańca. Otrzymaliśmy bardzo wiele wskazówek, a także materiały na stroje – mówi Waltrauda Salla. – Moja mama zobowiązała się do uszycia strojów dla tancerzy. Te stroje były, można powiedzieć, dosyć śmieszne, gdyż spódniczki dziewczyn były w kolorze flagi niemieckiej.

W pewnym momencie dzieci z Walidróg było za mało, aby zacząć układać nowe choreografie taneczne. Wtedy na pomoc przyszła młodzież z Nakła. Dzisiaj zespół Wal-Nak jest rozpoznawalny nie tylko na Opolszczyźnie, ale także za granicą, a tańczą w nim młodzi z kilku różnych miejscowości.

 

– Prowadziliśmy ten zespół przez 22 lata, Krystyna Passon była kierownikiem muzycznym i wszystko jakoś się układało. Nawiązaliśmy kontakty z wieloma grupami, między innymi z Neuss oraz Raciborza. Ciężko było nam się rozstać z grupą, ale nadszedł czas, kiedy stwierdziliśmy, że jesteśmy na to już za starzy. Na szczęście znalazły się dwie tancerki, które przejęły po nas pałeczkę. Mimo że teraz Wal-Nak należy do DFK w Raszowej, to i tak cała jego historia i serce będą tutaj, u nas – dodaje pani Waltrauda.
Dla każdego coś dobrego

Państwo Salla nie skupiali się tylko na swoim zespole, ale prowadzili także inną działalność kulturalną. Pani Waltrauda przez wiele lat społecznie prowadziła biblioteczkę z literaturą w języku niemieckim. Dzisiaj jest ona już nieczynna, jeśli jednak ktoś chciałby pożyczyć jakąś książkę niemieckojęzyczną, to nie ma z tym problemu.

Dzień matki, spotkania ze św. Mikołajem, zabawy sylwestrowe – to tylko niektóre z przedsięwzięć, które koło przez lata proponowało swoim członkom i pozostałym mieszkańcom.

 

Jak jest teraz?

– Prowadzenie koła nie jest łatwym zadaniem. Jesteśmy coraz starsi i siły już nie są takie same jak kiedyś. Chcielibyśmy oddać koło w dobre, młode ręce, aby nie zaprzepaścić tego wszystkiego, co zbudowaliśmy. Jednak w tej chwili nie ma nikogo takiego, kto chciałby przejąć po nas władzę – martwi się pan Salla.

 

Brak sił nie jest równoznaczny z brakiem chęci i motywacji, gdyż tej państwu Salla nie brakuje. W ostatnim czasie zorganizowali wiele ciekawych akcji, jak na przykład zwiedzanie drewnianych kościołów. Na zakończenie wycieczki przeprowadzono quiz na temat odwiedzonych zabytków, które niepodważalnie związane są z niemiecką kulturą. Najlepszych obdarowano wcześniej zakupionymi nagrodami rzeczowymi.

 

–Bardzo często przeprowadzamy takie różne konkursy. Czy to historyczne, czy ogólnotematyczne. Kiedy byliśmy na wycieczce w Pokoju, zadaliśmy pytanie, jak po niemiecku brzmi nazwa tej miejscowości. Wiele starszych osób wiedziało i napisało, że jest to Carlsruhe, natomiast młodsze pokolenie nie miało pojęcia, napisali, że to Stube. Czasami bywa tak śmiesznie – opowiada rozbawiona pani Waltrauda. W październiku koło planuje zorganizować wycieczkę rowerową. Trasa będzie prowadziła przez las do pomnika nadleśniczego Hugona von Erensteina, prekursora nowoczesnej gospodarki leśnej w latach 1881–1904, aż do Księżych Dołów w Tarnowie Opolskim.

 

Dagmara Mientus

 

Show More