Po sukcesie Prawa i Sprawiedliwości w minionych wyborach parlamentarnych, partia Jarosława Kaczyńskiego rozpoczęła przygotowania do przejęcia sterów w sejmikach poszczególnych regionów Polski. Przede wszystkim zaś tam, gdzie nie jest u steru, a jednym z nich jest województwo opolskie, w którym istnieje koalicja PO-PSL-MN.
Nie są tylko plotki. W ostatnich tygodniach coraz częściej w mediach pojawiają się informacje o tym, że opolski PiS czyni umizgi do PSL-u i MN, by zawiązać koalicję w Sejmiku Woj. Opolskiego, by w ten sposób „wykolegować” PO z rządzenia regionem. Nad tym, czy PSL da się skusić, nie będziemy dyskutować, możemy jedynie podejrzewać, że sztuka ta z pewnych względów PiS-owi się powiedzie. Intryguje nas natomiast pytanie, co zrobi mniejszość niemiecka. Czy aby nadal współrządzić regionem i zachować posady, zawiąże koalicję z PiS-em? Ewentualność taka z punktu widzenia neutralnego obserwatora opolskiej sceny politycznej wcale nie wydaje się aż tak nierealna, bo koalicyjne „małżeństwo” MN/PO w woj. opolskim od lat jest toksyczne. Nie raz bowiem opolska PO chciała w nieelegancki sposób pozbyć się Niemców ze współrządzenia regionem, stąd w obecnej sytuacji ewentualna chęć dania przez MN opolskiej Platformie pstryczka byłaby nawet w jakimś stopniu zrozumiała. Pytanie tylko, na ile opłacalne i sensowne jest wchodzenie w układ z ugrupowaniem, dla którego, mówiąc delikatnie, jesteśmy ciężko strawni.
Z takimi pytaniami zwróciliśmy się do liderów MN pracujących w Sejmiku Województwa Opolskiego.
Roman Kolek, wicemarszałek woj. opolskiego: Dzisiaj taka opcja jest nierealna. Jako członkowie aktualnej koalicji PO-PSL-MN w regionie opolskim ustaliliśmy, że nadal będziemy współodpowiadać za sprawy dotyczące tego województwa i dopóki jesteśmy w tym układzie pożądanym partnerem, to zamierzamy być mu wierni. Przecież nastawienie PiS-u do MN jest wszystkim znane – w ocenie tej partii jesteśmy grupą, która powinna zostać odciągnięta od sterów władzy w regionie, nie mówiąc już o nastawieniu liderów tego ugrupowania do Niemców w Polsce. A m.in. z tego powodu nasz elektorat w trakcie kampanii wyborczej dawał nam jasno do zrozumienia, że nie ma z jego strony akceptacji dla koalicji MN z PiS-em, i ja tę opinię szanuję! Chcę jednak zapewnić, że będziemy zgadzać się z tymi wszystkimi działaniami PiS-u, które będą spójne z naszymi rozwiązaniami, w tym gospodarczymi, bo dla nas nie jest ważne, kto dyktuje warunki, tylko czy są one zbieżne z naszymi przekonaniami, poglądami politycznymi i religijnymi, ale na dzisiaj ze strony PiS-u nie ma takich propozycji. Pragnę też dodać, że zawsze działaliśmy z myślą o dobru regionu, a dotąd koalicja PO-PSL-MN w woj. opolskim tak właśnie funkcjonuje. Owszem, teraz możemy mieć trudniej w realizacji polityki regionalnej, bo w dobie rządów PiS centralna władza może ingerować i ograniczać nasze możliwości, ale nie zmienia to faktu, że jako organizacja proregionalna nadal będziemy myśleć kategoriami regionu, a nie władzy w kraju.
Norbert Rasch, przewodniczący klubu radnych MN w Sejmiku Woj. Opolskiego: W polityce wszystkie koalicje są możliwe i wszelkie konstelacje należy brać pod uwagę i rozważyć. Nauczyłem się też, że w polityce nigdy nie mówi się nigdy, ale… odnośnie koalicji z PiS-em należy zadać sobie pytanie: po co nam to? Owszem, można powiedzieć, że po to, aby realizować pewne cele, tylko jak je realizować, skoro światopoglądowo jesteśmy od siebie bardzo odlegli. Do tego PiS jest ugrupowaniem, które co innego mówi, a zupełnie coś innego wykonuje i naprawdę trudno wiązać się z takim partnerem. W polityce bowiem niezwykle istotne jest, aby mieć partnera solidnego i przewidywalnego, dlatego z mojej strony nie widzę możliwej koalicji z PiS-em i sądzę, że podobnie myślą moi koledzy z MN. Jeśli zaś chodzi o ewentualne danie pstryczka PO za to, jak postępowało z nami w koalicji sejmikowej, to odpowiem tak: polityka to nie piaskownica i nie ma w niej miejsca na robienie komuś na złość bądź odgrywanie się. Polityka to odpowiedzialność za ludzi i skoro podjęliśmy się zadania bycia w koalicji, to musimy być poważni i odpowiedzialni, kładąc nacisk na stabilność i przewidywalność. Nie można też obiecywać czegoś, co jest niemożliwe do spełnienia, a jeśli tak, to za wszelką cenę, poprzez chociażby okradanie przedsiębiorców, ograniczając ich rozwój itd. Tak być nie może.
Herbert Czaja, radny Sejmiku Woj. Opolskiego z ramienia MN: W minionych latach najwięcej obelg i obraźliwych sformułowań pod adresem MN płynęło z ust przedstawicieli PiS-u, którzy co rusz sugerują nam, że jesteśmy dla nich ludźmi drugiej kategorii. W pewnym momencie uwierzyłem, że te czasy dawno minęły wraz z Polską Ludową i że wraz z wejściem Polski do UE to się skończyło. Tymczasem wraz z pojawieniem się PiS-u tego typu zachowania i działania skierowane przeciwko Niemcom w Polsce wydają się nasilać. Dlatego nie do przyjęcia jest dla mnie, abyśmy z takim partnerem chcieli wejść w koalicję! A co musiałoby się stać, abym zmienił zdanie? Myślę, że minimum tyle lat, ile PiS nam ubliża, musiałby nas przepraszać, ale to absolutne minimum. Nie jest bowiem tak, że ktoś mnie opluwa przez szereg lat, a kiedy ma potrzebę polityczną, to się do mnie uśmiecha, a ja z miejsca wszystko puszczam w niepamięć. Przepraszam, ale wcześniej trzeba było się kierować choćby podstawami savoir-vivre’u.
Ryszard Donitza, radny Sejmiku Woj. Opolskiego z ramienia MN: Największy interes w wejściu do koalicji z PiS-em w Sejmiku Województwa Opolskiego ma PSL. Ludowcy bowiem w naszym regionie mają obsadzonych większość ważnych stanowisk z tych tzw. rolniczych, ale nam takie „małżeństwo” jest niepotrzebne, stąd osobiście nie widzę takiej możliwości i to z wielu względów, a przy tym – co tak naprawdę możemy teraz stracić, nie wchodząc do współpracy z PiS-em? Niewiele, a z drugiej strony co nam może PiS za to oferować? Też niewiele. Obieca, że będzie teraz forsować ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych, którą niedawno storpedował?
Zdrady nie ma
Pomimo tego, co usłyszeliśmy z ust naszych rozmówców, w minionym tygodniu pojawiły się plotki, że jeden z radnych sejmikowych MN przeszedł na stronę PiS-u. Zdrada?
– Pierwsze słyszę. Jestem przewodniczącym klubu radnych MN w Sejmiku Woj. Opolskiego, który liczy obecnie 7 osób, i nikt z nich nie wypisał się z naszych szeregów ani też nie zgłosił takich intencji. W związku z tym odpowiedź na to pytanie jest prosta: nikt z naszego klubu nie przeszedł do PiS-u! – powiedział Norbert Rasch. Widać zatem, że honor w szeregach MN znaczy więcej niż honorarium.
Krzysztof Świerc