Obchody rocznicowe 75. Dnia Ojczyzny
5 sierpnia 1950 roku podpisano i następnego dnia zaprezentowano Kartę Niemieckich Wypędzonych. O tym „dokumencie założycielskim” Republiki Federalnej z Markiem Halatschem, Sekretarzem Generalnym Związku Niemieckich Wypędzonych, rozmawia Florian Lippold.
Karta Niemieckich Wypędzonych kończy w tym roku 75 lat. Ale czym właściwie jest Karta?
Karta jest, że tak powiem, ustawą zasadniczą wypędzonych i ich stowarzyszeń. Za jej pośrednictwem najważniejsi przedstawiciele ówczesnych stowarzyszeń wspólnie ustalili fundamentalne stanowiska pomimo bardzo trudnych czasów. Należały do nich: wyrzeczenie się zemsty i odwetu, praca na rzecz zjednoczonej i pokojowej Europy oraz udział w odbudowie Niemiec i Europy. Jednocześnie, głosząc „prawo do ojczyzny”, położyli podwaliny pod uznanie problemu wysiedleń o podłożu politycznym i traktowanie go jako problemu globalnego.

Foto: BdV/Bildkraftwerk
Czy mógłby Pan bardziej szczegółowo wyjaśnić sytuację wypędzonych i konieczność wprowadzenia Karty?
Ponad 15 milionów Niemców uciekło lub zostało wypędzonych po II wojnie światowej, a około 8–9 milionów z nich przybyło do samych Niemiec Zachodnich. Tam zostali dosłownie z niczym. Nie mieli dachu nad głową, pracy, a ich rodziny były rozbite. Prawie połowa z nich mieszkała w obozach lub prowizorycznych kwaterach, często w skrajnym ubóstwie. Do tego dochodziło poczucie wykorzenienia: ich ojczyzna była daleko, ich tkanka społeczna zniknęła, a ich tożsamość została poważnie nadszarpnięta. Używając dzisiejszych słów, można by rzec: wypędzeni stanowili grupę szczególnie narażoną.
Przedstawiciele różnych regionów pochodzenia wyraźnie dostrzegali te problemy i mówili: „Jeśli teraz nie wyślemy sygnału, zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego, cała sytuacja może się zaostrzyć”. Celem było zatem ukierunkowanie niezadowolenia w pozytywnym kierunku i na cele, do których można było wspólnie dążyć. A to oznaczało przede wszystkim zaangażowanie, działanie i budowanie relacji. Fizycznie, ale także intelektualnie, poprzez aktywne uczestnictwo polityczne. A to uczestnictwo miało wykraczać poza Niemcy i Europę, ponieważ ojczyzna wypędzonych leżała poza nowymi i starymi granicami.

Wewnętrznie Karta miała ogromny wpływ, tak silny, że były przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU), również sprawując swój urząd wielokrotnie powoływał się na nią jako na dokument założycielski Republiki Federalnej Niemiec. Na zewnątrz jednak, zwłaszcza w strefie wpływów Stalina, Karta była często bagatelizowana.
Podsumowując, Karta położyła podwaliny pod działalność stowarzyszeń wypędzonych. Od momentu podpisania Karty 5 sierpnia 1950 roku i jej proklamowania 6 sierpnia 1950 roku, co roku obchodzimy Dzień Ojczyzny. I dlatego w tym roku spotykamy się ponownie w Stuttgarcie, gdzie Karta została po raz pierwszy przedstawiona.

Foto: VdG
Karta została wówczas przedstawiona anonimowo przez „zwykłego wypędzonego”. Dopiero później okazało się, że osobą, która ją proklamowała, był Manuel Jordan, wypędzony z Górnego Śląska. Dlaczego ogłoszenie Karty miało nastąpić anonimowo?
Należy wziąć pod uwagę, że istniała znaczna konkurencja między organizacjami, a z pewnością także wśród ich przedstawicieli. Rozwiązaniem tej konkurencji było przedstawienie Karty przez zwykłego wypędzonego. Nie miał to być mieszkaniec Prus Zachodnich ani Wschodnich, Górnego ani Dolnego Śląska, ani nawet Niemiec Sudecki, lecz zwykły niemiecki wypędzony. Z perspektywy czasu było to szczęśliwe zrządzenie losu dla celów Karty, ponieważ zapobiegło jej regionalnemu zaszufladkowaniu. Stała się zatem dokumentem dla wszystkich niemieckich wypędzonych.

Foto: VdG
Dwa główne cele Karty to odbudowa Niemiec i zaangażowanie na rzecz zjednoczonej Europy. Jakie znaczenie Karta ma dziś, w czasach zjednoczonych Niemiec i UE?
To prawda, a jednak Karta pozostaje dokumentem fundamentalnym i „prawem podstawowym” stowarzyszeń ojczyźnianych i ich członków. Nawet jeśli wiele z nowych impulsów tamtych czasów, takich jak porozumienie transgraniczne i „prawo do ojczyzny”, jest dziś uznawanych za oczywiste. Otwartą kwestią pozostaje – i jesteśmy temu oddani – wprowadzenie ogólnoświatowego zakazu wydaleń o podłożu politycznym.. Karta jest po części produktem swoich czasów, ale jest również dokumentem ponadczasowym i może zatem służyć jako wzór dla innych.
Karta jest nadal fundamentalnym dokumentem i tym samym „ustawą zasadniczą” dla wszystkich stowarzyszeń ojczyźnianych.
Czy Karta dzięki temu zyskała, czy raczej straciła na znaczeniu?
Przydatne jest rozważenie kilku przykładów. Na przykład proces zjednoczenia Europy poczynił znaczne postępy po upadku Żelaznej Kurtyny. Jednak najpóźniej od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę ponownie przekonaliśmy się, jak ważny jest i pozostaje cel pokojowej i zjednoczonej Europy. Inny przykład: wypędzeni odegrali swoją rolę w odbudowie Niemiec i przyczynili się do sukcesu kraju. Jednocześnie wypędzeni stanowili bardzo heterogeniczne grupy z różnych prowincji, nawet jeśli przybyli do Niemiec jako Niemcy. Musieli zatem stworzyć sobie nową podstawę życia w nowym miejscu. Karta nadal jest użyteczna, pokazując, jak wypędzeni mogą się organizować i wspólnie budować. Trzecim przykładem jest zemsta i odwet: Jest oczywiste, że polityka nie może odnieść sukcesu propagując zemstę i odwet. Celem w procesach zbliżenia i pojednania musi zatem zawsze być wspólne zrozumienie. Podobnie jak uznanie minionych zbrodni i odpowiednie odszkodowanie. Stanowi to podstawę współpracy transgranicznej w ogóle.

Foto: VdG
Czy Karta była dostosowywana lub zmieniana w ciągu ostatnich 75 lat?
Dokument był przedmiotem wielu debat. Pięć lat temu, w 70. rocznicę Karty, Związek Wypędzonych (BdV) przyjął deklarację zawierającą ważne punkty, takie jak problem wypędzeń jako problem globalny i „prawo do ojczyzny” w czasach współczesnych. Jednak we wszystkich dyskusjach, a dotyczy to również okresu poprzedzającego, panowała zgoda co do tego, że historyczny dokument nie powinien być zmieniany. Chociaż niektóre sformułowania nie są już aktualne po 75 latach historii Europy, czego członkowie Prezydium są świadomi, treść Karty pozostaje jednak niezmieniona.

Foto: VdG
Wróćmy do samego wydarzenia, czyli uroczystości z okazji „75. Dnia Ojczyzny”. Jakich przedstawicieli polityki i organizacji pozarządowych się spodziewacie?
Chciałbym zacząć od Friedricha Merza, kanclerza Niemiec, ponieważ bardzo cieszymy się z jego udziału w tej wyjątkowej rocznicy. Cieszymy się również z udziału przedstawicieli władz kraju związkowego Badenia-Wirtembergia w osobach ministra Petera Hauka i sekretarza stanu Thomasa Blenkego. Burmistrz Stuttgartu Frank Nopper będzie uczestniczył zarówno w ceremonii, jak i w złożeniu wieńców pod Pomnikiem Wypędzonych. Przewidziane jest również przemówienie powitalne rzecznika Grupy Roboczej Mniejszości Niemieckich w FUEN, pana Bernarda Gaidy. Jest to szczególnie ważne, ponieważ sytuacja tych, którzy pozostali w ojczyźnie, jest zupełnie inna niż sytuacja wypędzonych. Uważamy za szczególnie ważne, aby te doświadczenia zostały ponownie poruszone podczas wydarzenia. Ponadto, swoje naukowe uwagi przedstawi historyk z Tybingi Mathias Beer. Oczywiście, kilka słów wygłosi również przewodniczący Związku Wypędzonych (BdV), dr Bernd Fabritius. Oczekuje się też obecności licznych przedstawicieli Bundestagu i landtagów, a także członków różnych stowarzyszeń krajowych i ojczyźnianych, w tym VdG.
Obchody rocznicowe 75. Dnia Ojczyzny
5 sierpnia 1950 roku podpisano i następnego dnia zaprezentowano Kartę Niemieckich Wypędzonych. O tym „dokumencie założycielskim” Republiki Federalnej z Markiem Halatschem, Sekretarzem Generalnym Związku Niemieckich Wypędzonych, rozmawia Florian Lippold.
Karta Niemieckich Wypędzonych kończy w tym roku 75 lat. Ale czym właściwie jest Karta?
Karta jest, że tak powiem, ustawą zasadniczą wypędzonych i ich stowarzyszeń. Za jej pośrednictwem najważniejsi przedstawiciele ówczesnych stowarzyszeń wspólnie ustalili fundamentalne stanowiska pomimo bardzo trudnych czasów. Należały do nich: wyrzeczenie się zemsty i odwetu, praca na rzecz zjednoczonej i pokojowej Europy oraz udział w odbudowie Niemiec i Europy. Jednocześnie, głosząc „prawo do ojczyzny”, położyli podwaliny pod uznanie problemu wysiedleń o podłożu politycznym i traktowanie go jako problemu globalnego.

Foto: BdV/Bildkraftwerk
Czy mógłby Pan bardziej szczegółowo wyjaśnić sytuację wypędzonych i konieczność wprowadzenia Karty?
Ponad 15 milionów Niemców uciekło lub zostało wypędzonych po II wojnie światowej, a około 8–9 milionów z nich przybyło do samych Niemiec Zachodnich. Tam zostali dosłownie z niczym. Nie mieli dachu nad głową, pracy, a ich rodziny były rozbite. Prawie połowa z nich mieszkała w obozach lub prowizorycznych kwaterach, często w skrajnym ubóstwie. Do tego dochodziło poczucie wykorzenienia: ich ojczyzna była daleko, ich tkanka społeczna zniknęła, a ich tożsamość została poważnie nadszarpnięta. Używając dzisiejszych słów, można by rzec: wypędzeni stanowili grupę szczególnie narażoną.
Przedstawiciele różnych regionów pochodzenia wyraźnie dostrzegali te problemy i mówili: „Jeśli teraz nie wyślemy sygnału, zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego, cała sytuacja może się zaostrzyć”. Celem było zatem ukierunkowanie niezadowolenia w pozytywnym kierunku i na cele, do których można było wspólnie dążyć. A to oznaczało przede wszystkim zaangażowanie, działanie i budowanie relacji. Fizycznie, ale także intelektualnie, poprzez aktywne uczestnictwo polityczne. A to uczestnictwo miało wykraczać poza Niemcy i Europę, ponieważ ojczyzna wypędzonych leżała poza nowymi i starymi granicami.

Wewnętrznie Karta miała ogromny wpływ, tak silny, że były przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU), również sprawując swój urząd wielokrotnie powoływał się na nią jako na dokument założycielski Republiki Federalnej Niemiec. Na zewnątrz jednak, zwłaszcza w strefie wpływów Stalina, Karta była często bagatelizowana.
Podsumowując, Karta położyła podwaliny pod działalność stowarzyszeń wypędzonych. Od momentu podpisania Karty 5 sierpnia 1950 roku i jej proklamowania 6 sierpnia 1950 roku, co roku obchodzimy Dzień Ojczyzny. I dlatego w tym roku spotykamy się ponownie w Stuttgarcie, gdzie Karta została po raz pierwszy przedstawiona.

Foto: VdG
Karta została wówczas przedstawiona anonimowo przez „zwykłego wypędzonego”. Dopiero później okazało się, że osobą, która ją proklamowała, był Manuel Jordan, wypędzony z Górnego Śląska. Dlaczego ogłoszenie Karty miało nastąpić anonimowo?
Należy wziąć pod uwagę, że istniała znaczna konkurencja między organizacjami, a z pewnością także wśród ich przedstawicieli. Rozwiązaniem tej konkurencji było przedstawienie Karty przez zwykłego wypędzonego. Nie miał to być mieszkaniec Prus Zachodnich ani Wschodnich, Górnego ani Dolnego Śląska, ani nawet Niemiec Sudecki, lecz zwykły niemiecki wypędzony. Z perspektywy czasu było to szczęśliwe zrządzenie losu dla celów Karty, ponieważ zapobiegło jej regionalnemu zaszufladkowaniu. Stała się zatem dokumentem dla wszystkich niemieckich wypędzonych.

Foto: VdG
Dwa główne cele Karty to odbudowa Niemiec i zaangażowanie na rzecz zjednoczonej Europy. Jakie znaczenie Karta ma dziś, w czasach zjednoczonych Niemiec i UE?
To prawda, a jednak Karta pozostaje dokumentem fundamentalnym i „prawem podstawowym” stowarzyszeń ojczyźnianych i ich członków. Nawet jeśli wiele z nowych impulsów tamtych czasów, takich jak porozumienie transgraniczne i „prawo do ojczyzny”, jest dziś uznawanych za oczywiste. Otwartą kwestią pozostaje – i jesteśmy temu oddani – wprowadzenie ogólnoświatowego zakazu wydaleń o podłożu politycznym.. Karta jest po części produktem swoich czasów, ale jest również dokumentem ponadczasowym i może zatem służyć jako wzór dla innych.
Karta jest nadal fundamentalnym dokumentem i tym samym „ustawą zasadniczą” dla wszystkich stowarzyszeń ojczyźnianych.
Czy Karta dzięki temu zyskała, czy raczej straciła na znaczeniu?
Przydatne jest rozważenie kilku przykładów. Na przykład proces zjednoczenia Europy poczynił znaczne postępy po upadku Żelaznej Kurtyny. Jednak najpóźniej od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę ponownie przekonaliśmy się, jak ważny jest i pozostaje cel pokojowej i zjednoczonej Europy. Inny przykład: wypędzeni odegrali swoją rolę w odbudowie Niemiec i przyczynili się do sukcesu kraju. Jednocześnie wypędzeni stanowili bardzo heterogeniczne grupy z różnych prowincji, nawet jeśli przybyli do Niemiec jako Niemcy. Musieli zatem stworzyć sobie nową podstawę życia w nowym miejscu. Karta nadal jest użyteczna, pokazując, jak wypędzeni mogą się organizować i wspólnie budować. Trzecim przykładem jest zemsta i odwet: Jest oczywiste, że polityka nie może odnieść sukcesu propagując zemstę i odwet. Celem w procesach zbliżenia i pojednania musi zatem zawsze być wspólne zrozumienie. Podobnie jak uznanie minionych zbrodni i odpowiednie odszkodowanie. Stanowi to podstawę współpracy transgranicznej w ogóle.

Foto: VdG
Czy Karta była dostosowywana lub zmieniana w ciągu ostatnich 75 lat?
Dokument był przedmiotem wielu debat. Pięć lat temu, w 70. rocznicę Karty, Związek Wypędzonych (BdV) przyjął deklarację zawierającą ważne punkty, takie jak problem wypędzeń jako problem globalny i „prawo do ojczyzny” w czasach współczesnych. Jednak we wszystkich dyskusjach, a dotyczy to również okresu poprzedzającego, panowała zgoda co do tego, że historyczny dokument nie powinien być zmieniany. Chociaż niektóre sformułowania nie są już aktualne po 75 latach historii Europy, czego członkowie Prezydium są świadomi, treść Karty pozostaje jednak niezmieniona.

Foto: VdG
Wróćmy do samego wydarzenia, czyli uroczystości z okazji „75. Dnia Ojczyzny”. Jakich przedstawicieli polityki i organizacji pozarządowych się spodziewacie?
Chciałbym zacząć od Friedricha Merza, kanclerza Niemiec, ponieważ bardzo cieszymy się z jego udziału w tej wyjątkowej rocznicy. Cieszymy się również z udziału przedstawicieli władz kraju związkowego Badenia-Wirtembergia w osobach ministra Petera Hauka. Burmistrz Stuttgartu Frank Nopper będzie uczestniczył zarówno w ceremonii, jak i w złożeniu wieńców pod Pomnikiem Wypędzonych. Przewidziane jest również przemówienie powitalne rzecznika Grupy Roboczej Mniejszości Niemieckich w FUEN, pana Bernarda Gaidy. Jest to szczególnie ważne, ponieważ sytuacja tych, którzy pozostali w ojczyźnie, jest zupełnie inna niż sytuacja wypędzonych. Uważamy za szczególnie ważne, aby te doświadczenia zostały ponownie poruszone podczas wydarzenia. Ponadto, swoje naukowe uwagi przedstawi historyk z Tybingi Mathias Beer. Oczywiście, kilka słów wygłosi również przewodniczący Związku Wypędzonych (BdV), dr Bernd Fabritius. Oczekuje się też obecności licznych przedstawicieli Bundestagu i landtagów, a także członków różnych stowarzyszeń krajowych i ojczyźnianych, w tym VdG.

