Analiza ataku
Być może nie napisałbym tego tekstu, gdyby nie wydarzyły się następujące rzeczy: najpierw wizyta w świątyni niemieckiego księgarstwa, czyli w Kulturkaufhaus Dussmann przy berlińskiej Friedrichstrasse. Następnie, gdybym nie znał osobiście autora książki „Atak Putina na Niemcy” Arndta Freytaga von Loringhovena, ambasadora Niemiec w Polsce w latach 2020–2022. I wreszcie, gdyby wojna na Ukrainie nie uległa dalszej eskalacji w ostatnich tygodniach pomimo rozmów telefonicznych między prezydentem elektem Trumpem a ustępującym kanclerzem Scholzem. Powaga tej książki wynika z faktu, że von Loringhoven dwukrotnie był zatrudniony w Moskwie jako pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zanim został wicedyrektorem Federalnej Służby Wywiadowczej (BND), a od 2016 r. był zastępcą sekretarza generalnego NATO ds. wywiadu i bezpieczeństwa. Jego żona, Barbara von Ow-Freytag, jest dziennikarką i politologiem, zajmującą się analizą rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego. Wszystko to oznacza, że ta najnowsza analiza, opatrzona podtytułem „Dezinformacja, propaganda, cyberataki”, musi być traktowana poważnie przez każdego, kto próbuje zrozumieć dzisiejszą Rosję. Autor debatuje z tzw. „rozumiejącymi Putina”, ujawniając procesy kontrolowane przez Kreml, których są oni ofiarami. Atak na Ukrainę nie jest przedstawiany jako cel terytorialny czy polityczny, lecz jako etap imperialnej polityki Putina. Ani pierwszy, ani ostatni. Pisze on: „Strategiczne cele Putina są jasne: chce ustanowić porządek świata, w jakim Rosja ponownie zajmie miejsce, na które w jego mniemaniu zasługuje. Chce zdominować kraje byłego Związku Radzieckiego, osłabić USA i europejskie demokracje oraz podzielić UE”.
Ta analiza musi być traktowana poważnie przez każdego, kto chce zrozumieć Rosję.
Autor zadaje również pytania, na które nie ma jasnych odpowiedzi, takie jak to, jakie kraje jego zdaniem powinny należeć do sfery rosyjskiej dominacji. Autor cytuje jednak Putina, który w 2022 r. wyjaśnił, gdzie widzi prawdziwego wroga: „Widzimy, że doktryna praw człowieka jest wykorzystywana do niszczenia suwerenności państw w celu uzasadnienia politycznej, finansowej, gospodarczej i ideologicznej dominacji Zachodu”. Nie chodzi mianowicie tylko o terytorium, lecz o próbę ograniczenia obszaru, w którym społeczeństwa i ich prawa opierają się na prawach człowieka. Każdy, kto wierzy, że taka polityka skłoni rosyjską ludność do krytyki Putina, jest naiwny. Autor pisze, że „nawet jeśli nie entuzjastycznie, to jednak popiera ją 70–75 procent osób”. Co więcej: „Każda pobłażliwość umacnia go we właściwym mu sposobie myślenia, charakteryzującym się się dążeniem do władzy i siły, że jego metoda działa”. Moje czytanie trwa. Tak zaczyna się analiza. Będę kontynuował jej lekturę.
Bernard Gaida