Ein mit Ölfarben gemaltes Leinwandbild, 99 cm hoch und 77 cm breit. Signiert und datiert: „F. Lenbach / 1896”. Auf dem Bild: Guido Graf Henckel, ab 1901 Fürst von Donnersmarck, wohl berühmtester Vertreter dieser prominenten Adelsfamilie. Das Porträt ist seit Anfang September im Museum in Tarnowitz zu sehen.
Wie ist das Porträt des Fürsten nun ins Museum gelangt? Man sollte wohl damit anfangen, dass die Schlesier die von Donnersmarcks lieben. Deren Geschichte war von großen Leidenschaften, Liebe, Tragödien und Geheimnissen durchwoben. Ein Märchen, das tatsächlich geschah und das man gerne hört, besonders in Tarnowitz. Leider kann man heute die Andenken an die von Donnersmarcks mit der Laterne suchen. Nach dem Krieg gestohlen, verkauft oder versteckt, tauchen sie hin und wieder an einem überraschenden Ort auf. Wie nun das Porträt Guidos von Donnersmarck.
Schock und Freude
„Wir hatten erfahren, dass das Bild in einem Warschauer Auktionshaus versteigert worden war. Das war ein gehöriger Schock. Wir erkundigten uns natürlich daraufhin, ob die von Donnersmarcks Porträts bei diesem Künstler, Franz von Lenbach, bestellten und ob es solche Gemälde auch in anderen Museen gibt. Tatsächlich zeigte sich, dass Museen in München und Ratingen im Besitz ähnlicher Gemälde sind. Wir fanden auch Fotos von Innenräumen des Donnersmarck-Schlosses in Repten, wo vermutlich dasselbe Bild zu sehen ist. Also nahmen wir das uns als Museum zustehende Erstkaufrecht wahr und kauften das Bild“, sagt Marek Panuś vom Museum in Tarnowitz. Die große Freude wurde zunächst zwar von der Information gedämpft, wer sonst noch das Porträt erwerben wollte, schließlich aber verlor derjenige die Versteigerung. Und dieser war kein Geringerer als Guidotto Henckel von Donnersmarck, ein Urenkel des Fürsten. „Wir befürchteten vor allem eine Verschlechterung der Beziehungen zwischen der Stadt und Fürst Guidotto, einem Ehrenbürger von Tarnowitz, der auch mehrmals hier zu Besuch war“, erläutert Marek Panuś. Zum Glück erwiesen sich die Befürchtungen der Museumsmitarbeiter letztlich als unbegründet.
Mit Zustimmung des Urgroßvaters
„Auf die Nachricht darüber, wohin das Porträt seines Vorfahren gewandert war, zeigte sich der Fürst geradezu erfreut. Es war ihm lieber, dass das Bild öffentlich zugänglich war und besichtigt wurde, statt in einem Lagerraum oder einer Privatsammlung verschlossen zu sein“, so Marek Panuś. Das Museum lud den Fürsten natürlich zur Vernissage sein, wo Fürst Guidotto sagte: „Ich fragte meinen Großvater im Geiste, wo er lieber sein möchte. Und er antwortete: in Oberschlesien.“ Mit der Heimat seiner Ahnen fühlt sich der Fürst noch immer verbunden. „Ich verließ Neudeck, als ich gerade mal vier Jahre alt war. Ich kann mich nur an Weniges aus dieser Zeit erinnern. Geschichten aus meiner frühen Kindheit lernte ich kennen, als ich 1990 erstmals nach Schlesien kam und mich mit meinem Kindermädchen Klara Gałbas traf“, erinnerte sich Fürst von Donnersmarck im Museum. „Obwohl ich keine direkten Erinnerungen an Neudeck habe, spüre ich eine Bindung an diesen Ort, an dieses Land. Meine Familie fühlte sich schon immer stark mit Oberschlesien verbunden. Wenn mich jemand fragt, woher ich stamme, sage ich, dass ich zwar in Bayern aufgewachsen bin, aber ich und meine Familie kommen aus Oberschlesien“, fügte er hinzu.
Sowohl für das Museum, als auch für den Fürsten und das Gemälde hat somit alles ein gutes Ende genommen. Das Porträt Guido Henckel von Donnersmarcks ist noch bis zum Jahresende im Tarnowitzer Museum zu sehen. „Wir haben auch eine Reihe von Begleitveranstaltungen zu dieser Ein-Bild-Ausstellung vorbereitet und laden herzlich dazu sein“, sagt Marek Panuś.
Powrót księcia
Malowany farbami olejnymi obraz na płóciennym podobraziu, wysokość 99 cm i szerokość 77 cm. Sygnowany i datowany: „F. Lenbach / 1896”. Na obrazie Guido, hrabia Henckel, od 1901 roku książę von Donnersmarck, bodaj najsłynniejszy przedstawiciel tego znamienitego rodu. Od 5 września portret można oglądać w Muzeum w Tarnowskich Górach.
Jak portret księcia trafił do muzeum? Wypadałoby chyba zacząć od tego, że Ślązacy kochają Donnersmarcków. Ich losy przeplatały wielkie namiętności, miłość, tragedie i tajemnice. Bajka, która działa się naprawdę i której dalej chętnie się słucha, szczególnie w Tarnowskich Górach. Niestety samych pamiątek po Donnersmarckach można ze świecą szukać. Rozkradzione po wojnie, sprzedane, schowane, wypływają czasami w zaskakującym miejscu i czasie. Jak portret Guido von Donnersmarcka.
Szok i radość
– Dowiedzieliśmy się, że obraz został wystawiony na aukcji w domu aukcyjnym w Warszawie i był to spory szok. Zrobiliśmy oczywiście rozeznanie, czy Donnersmarckowie zamawiali portrety u tego twórcy, czyli Franza von Lembacha, i czy takie obrazy są w innych muzeach. I faktycznie okazało się, że w posiadaniu podobnych obrazów są muzea w Monachium i Ratingen. Znaleźliśmy też zdjęcia wnętrza pałacu Donnersmarcków w Reptach, gdzie widoczny jest prawdopodobnie ten sam obraz. Postanowiliśmy zatem skorzystać z prawa pierwokupu, który nam, jako muzeum, przysługuje, i zakupiliśmy obraz – mówi Marek Panuś z Muzeum w Tarnowskich Górach. Wielką radość przyćmiła początkowo nieco informacja, kto jeszcze usiłował nabyć portret, ale przegrał licytację. Okazało się, że był nim prawnuk księcia, Guidotto Henckel von Donnersmarck. – Przede wszystkim obawialiśmy się popsucia relacji między miastem a księciem Guidotto, który jest honorowym obywatelem Tarnowskich Gór, był też kilka razy tutaj z wizytą – wyjaśnia Marek Panuś. Okazało się jednak, że obawy pracowników muzeum były nieuzasadnione.
Za zgodą pradziadka
– Na wieść o tym, gdzie powędrował portret jego przodka, książę był wręcz zadowolony. Wolał, żeby obraz był dostępny publicznie, oglądany, a nie zamknięty w jakimś magazynie czy prywatnej kolekcji – mówi Marek Panuś. Muzeum zaprosiło księcia oczywiście na wernisaż do muzeum, gdzie książę Guidotto powiedział: – Zapytałem w duchu pradziadka, gdzie wolałby być. Odpowiedział: na Górnym Śląsku. Z ojczyzną swoich przodków książę czuje się nadal związany. – Wyjechałem ze Świerklańca, mając zaledwie cztery lata. Niewiele z tego czasu pamiętam, historie z wczesnego okresu dzieciństwa poznałem, gdy w 1990 roku po raz pierwszy przyjechałem na Śląsk i spotkałem się z moją nianią Klarą Gałbas – wspominał w muzeum książę Donnersmarck. – Mimo że nie mam bezpośrednich wspomnień ze Świerklańca, czuję powiązanie z tym miejscem, z tą ziemią. Moja rodzina zawsze mocno czuła się związana z Górnym Śląskiem. Kiedy ktoś pyta mnie, skąd pochodzę, mówię, że dorastałem w Bawarii, ale ja i rodzina pochodzimy z Górnego Śląska – dodał.
I dla muzeum, i dla księcia, i dla obrazu wszystko więc dobrze się skończyło. Portret Guido Henckela von Donnersmarcka można w Muzeum w Tarnowskich Górach oglądać do końca roku w ramach wystawy jednego dzieła. – Przygotowaliśmy także szereg imprez towarzyszących, na które serdecznie zapraszamy – mówi Marek Panuś. W przyszłym roku portret stanie się częścią wystawy stałej.
Anna Durecka