Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Symboliczny grób ojca

W miesiącach po przetoczeniu się frontu II wojny światowej przez Śląsk miejscowa ludność padła ofiarą wielu zbrodni popełnionych przez Armię Czerwoną. Były wśród nich wywózki tysięcy ludzi do pracy przymusowej na bezkresach Związku Radzieckiego. W ubiegłą niedzielę w lesie w Kosorowicach stanął pomnik upamiętniający deportację 22 mieszkańców gminy Tarnów Opolski.

 

Pomnik, na którym widnieją nazwiska deportowanych, znajduje się na skrzyżowaniu dróg w lesie między Kosorowicami a Opolem-Maliną. Jest to część opolskiego odcinka Szlaku św. Jakuba, bardzo popularna wśród rowerzystów i osób uprawiających jogging, więc stosunkowo łatwo ją znaleźć. Miejsce to zresztą nie zostało wybrane przypadkowo, bowiem niedaleko stąd w lutym 1945 r. rozegrało się nieszczęście 22 mieszkańców dzisiejszej gminy Tarnów Opolski.

 

Josef Waletzko am symbolischen Grab seines Vaters und weitere Opfer der Nachkriegsdeportation in die Sowjetunion
Foto: Rudolf Urban

 

Po prostu zniknęli

Ostatnim współczesnym świadkiem, który może opowiedzieć o tych mężczyznach, jest Josef Waletzko z Kosorowic. Jego ojciec Alexius był jednym z tych, którzy nigdy nie wrócili z Rosji. – Ich zadaniem tutaj w lesie było poszerzenie torów z Opola do Strzelec Opolskich, aby mogły przejeżdżać pociągi rosyjskie. Pewnego dnia grupa została pomylona przez patrol NKWD z partyzantami, aresztowana i przewieziona do Kluczborka, skąd pojechali bydlęcym wagonem do Krzywego Rogu na Ukrainie – wspomina Josef Waletzko. Do dziś pamięta ten czarny dzień, kiedy to jak zwykle towarzyszył ojcu w pracy przy torach, nie podejrzewając jednak, że będą to ich ostatnie wspólne chwile.

Po przybyciu na Ukrainę górnośląscy robotnicy przymusowi musieli harować przy odbudowie regionu lub przy pracach leśnych, podczas gdy ich rodziny w domu musiały sobie radzić bez mężczyzn.

 

– Jako dwunastolatek stałem się nagle odpowiedzialny za gospodarstwo o powierzchni 15 hektarów, które jednak z powodu piaszczystej gleby przynosiło jedynie umiarkowane plony. Nieraz płakaliśmy z mamą, ale jakoś trzeba było żyć –

 

mówi Josef Waletzko.

Miesiące później nadeszła pewność, że Alexius Waletzko już nigdy nie wróci do domu. Zmarł w Krzywym Rogu w czerwcu 1945 r. – Wiemy o tym, gdyż pewnego dnia odwiedził nas niejaki Fikus, który był z moim ojcem w Związku Radzieckim. Mój ojciec poprosił go bowiem, że jeśli będzie miał szczęście wrócić do domu, to niech pozdrowi rodzinę. Pan Fikus to zrobił i dzięki temu wiemy, co się stało – opowiada Josef Waletzko.

 

Nach der Enthüllung gab es Zeit für Gespräche. V.l.: Josef Waletzko, Gemeindevorsteher von Tarnau Krzysztof Mutz und der sächsische Beauftragte für Vertriebene und Aussiedler Jens Baumann.
Foto: Rudolf Urban

 

Upamiętnienie

Oprócz Alexiusa Waletzko nie powróciło jeszcze ośmiu mężczyzn z 22 wymienionych na pomniku. Pozostali, którzy mogli ponownie zobaczyć swoją ojczyznę i rodzinę, zostali naznaczeni piętnem na całe życie. Wszystkim im poświęcony jest ten pomnik. – Panu Waletzko od lat bardzo zależy na upamiętnieniu ofiar deportacji. Po rozmowie z nim postanowiłem zrobić wszystko, aby jego życzenie się spełniło – mówi Krzysztof Mutz, wójt gminy Tarnów Opolski. Na ten cel nie miały być jednak przeznaczone żadne pieniądze z podatków, pomnik miał powstać z datków. – Dlatego bardzo się cieszę, że do powstania pomnika przyczyniły się firmy zlokalizowane na naszym terenie, a także osoby prywatne. Dziś mogę zaprosić wszystkich, by przy okazji odwiedzili to miejsce i opowiedzieli swoim dzieciom i wnukom o tych tragicznych wydarzeniach, bo to najlepszy sposób, by pokazać, czym jest wojna – opowiada Krzysztof Mutz.

Wśród sponsorów znalazły się również władze kraju związkowego Saksonia, które podczas inauguracji reprezentowane był przez tamtejszego pełnomocnika ds. wypędzonych i repatriantów dr. Jensa Baumanna.

 

– W końcu każda ofiara to zawsze o jedną za dużo. Dlatego postanowiliśmy pomóc w ufundowaniu tego pomnika. Wspieraliśmy już podobne upamiętnienia ofiar NKWD w Toszku i uważam, że nazwiska widniejące na pomnikach takich jak ten są najlepszym sposobem na zachowanie pamięci –

 

mówi dr Jens Baumann.

Nazwiska są ważne również dla Josefa Waletzko: – Bardzo się cieszę, że ten pomnik w końcu stanął. Dzięki niemu mam wreszcie chociaż symboliczny grób mojego ojca, a los tych wszystkich mężczyzn został zachowany dla przyszłych pokoleń.

Rudolf Urban

Show More