Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

„Kazachstan jest częścią mnie”: Poszukiwanie śladów w krainie własnych korzeni

Program oddelegowania Instytutu Międzynarodowych Stosunków Kulturalnych (ifa) wspiera organizacje mniejszości niemieckiej w Europie Wschodniej i Azji Środkowej, delegując menedżerów kultury i redaktorów. Dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu nie tylko pomagają oni w realizacji projektów, lecz także przekazują nowoczesny wizerunek Niemiec i Europy oraz wzmacniają rolę organizacji jako mediatorów kulturowych. Rozmawiamy z oddelegowanymi osobami o ich zadaniach, celach i motywacjach do tej międzykulturowej pracy. Z Annabel Rosin, redaktorką ifa dla Kazachstanu i Azji Środkowej w Deutsche Allgemeine Zeitung (DAZ), rozmawia Victoria Matuschek.

Jak zaangażowałaś się w program oddelegowania ifa i dlaczego Deutsche Allgemeine Zeitung (DAZ) w Ałmaty było dla Ciebie odpowiednim miejscem?

Studiowałam politologię i socjologię na Uniwersytecie w Würzburgu, uzyskując tytuł licencjata. Pod koniec studiów odbyłam obowiązkowy staż – co najmniej sześciotygodniowy – i zrealizowałam go w redakcji DAZ w Ałmaty. Tam poznałam ówczesnego redaktora ifa i po raz pierwszy dowiedziałam się o programie oddelegowania. Jego praca była dla mnie niezwykle fascynująca i byłam pod ogromnym wrażeniem, że taki program w ogóle istnieje. Kiedy później pojawiła się możliwość oddelegowania, złożyłam podanie – i się udało.

Annabel Rosin, redaktorka ifa w Deutsche Allgemeine Zeitung w Ałmaty.
Foto: prywatne

Miałaś już wcześniej kontakt z organizacją delegującą – to dość nietypowe. Masz również rodzinne korzenie w Kazachstanie. Jaką rolę odegrały one w Twojej decyzji?

Moi rodzice przyjechali do Niemiec z Kazachstanu w latach 1990 i 1991 jako przesiedleńcy – ze względu na swoje niemieckie pochodzenie. Przez długi czas Kazachstan był dla mnie krajem opowieści. Moi rodzice i dziadkowie często opowiadali o swoim dzieciństwie tutaj, co zawsze uważałam za fascynujące. Chciałam umieścić te historie w kontekście i wyobrazić je sobie samodzielnie.

W 2018 roku po raz pierwszy pojechałam z rodzicami do Kazachstanu – między innymi do wiosek, w których dorastali. To było wspaniałe doświadczenie. Oczywiście wiele rzeczy było dla mnie obcych: inna kultura, nowe środowisko. Jednocześnie jednak czułam się tam znajomo, ponieważ wiele zachowań i elementów mentalności wydawało mi się bardzo znajomych – rzeczy, które znałam z domu. To uświadomiło mi, że zadomowienie się tutaj może być łatwiejsze. Język, maniery, a nawet nawyki żywieniowe – wszystko to było mi znajome i zdecydowanie utwierdziło mnie w decyzji o podjęciu pracy.

Wspomniałaś o języku – Kazachstan to kraj bardzo wielojęzyczny: kazachski, rosyjski, niemiecki… Jaką rolę odgrywa język w Twojej codziennej pracy i jak poruszasz się między różnymi światami językowymi?

Na co dzień mówię głównie po rosyjsku. Oczywiście, niemiecki jest również moim priorytetem, ale rosyjski odgrywa w moim codziennym życiu bardziej dominującą rolę. Jeśli przez jakiś czas nie rozmawiam po niemiecku – nie licząc e-maili – zauważam, że brakuje mi niemieckich słów. Wtedy myślę po rosyjsku i szukam odpowiedniego tłumaczenia. Nigdy wcześniej bym na to nie wpadła. Chociaż dorastałam dwujęzycznie, my – dzieci – zawsze mówiliśmy po niemiecku w domu, mimo że moi rodzice posługiwali się głównie rosyjskim.

Moje zainteresowanie językiem rosyjskim pojawiło się stosunkowo późno. Jako dziecko raczej tłumiłam rosyjski. Nie chcieliśmy się wyróżniać w szkole i nawet prosiliśmy rodziców, żeby nie słuchali rosyjskiej muzyki w samochodzie. Dopiero później zdałam sobie sprawę, jak pomocna jest ta kompetencja językowa. Dziś jestem bardzo wdzięczna za dobrą znajomość języka rosyjskiego – zwłaszcza w pracy w DAZ. Większość wiadomości o kraju publikowana jest po rosyjsku. Niestety, nie mówię po kazachsku, mimo że uważam ten język za bardzo interesujący. Jednak rosyjski jest dla mnie kluczowy, zwłaszcza podczas wyszukiwania i przygotowywania treści, dzięki czemu mogę udostępniać tematy naszym niemieckojęzycznym czytelnikom.

Myślę, że to nie jest niezwykłe zjawisko, że osoby z korzeniami rodzinnymi w innym kraju z czasem i dzięki coraz intensywniejszemu zaangażowaniu silniej identyfikują się ze swoimi korzeniami kulturowymi. Jak pobyt w Ałmaty i poznanie tamtejszych ludzi wpłynęło na Ciebie? I czego dowiedziałaś się o sobie?

Przed moim stażem w Ałmaty przez długi czas nie wiedziałam, że nadal istnieje tu mniejszość niemiecka. Myślałam, że wszyscy Niemcy z Kazachstanu wyemigrowali, tak jak moi rodzice, ale w rzeczywistości nadal mieszka tu około 226 000 Niemców. To całkiem spora część populacji.

Ludzie, których spotkałam, mówili mi na przykład, że mieszają niemiecki i rosyjski – niemieckie czasowniki z rosyjskimi końcówkami. Uznałam to za niezwykle fascynujące, ponieważ nigdy bym się tego nie spodziewała poza Niemcami.

Rozpoznałam też wiele tradycji, które moi rodzice przywieźli ze sobą z czasów sowieckich: gościnność, nigdy nieprzychodzenie z pustymi rękami, pomoc i dzielenie się nawet ostatnim kawałkiem chleba. To ma na mnie ogromny wpływ i pokazuje mi, że Kazachstan jest częścią mnie.

Wspomniałaś właśnie o mniejszości niemieckiej w Kazachstanie, która nadal jest obecna pomimo historycznych zmian i emigracji. Jak bardzo jest ona widoczna w życiu społecznym i jak to odczuwasz w swojej codziennej pracy?

Niemcy są rzeczywiście bardzo widoczni tutaj, w Kazachstanie. Na przykład istnieje Zgromadzenie Ludowe Kazachstanu, w którym reprezentowane są wszystkie grupy etniczne – łącznie ponad 100. Także mniejszość niemiecka aktywnie w nim uczestniczy.
Mogę szczególnie wspomnieć o Stowarzyszeniu Odrodzenia w Ałmaty, ponieważ nasze biura znajdują się w Domu Niemieckim. Podczas wydarzeń widać, jak zaangażowana jest społeczność niemiecka – jest zawsze widoczna i aktywnie reprezentowana.
Dobrym przykładem jest Dzień Jedności Narodowej, obchodzony co roku 1 maja. Tam również Niemcy regularnie mają swoje stoisko i wykonują tradycyjne niemieckie tańce.

Poza tym jest wielu Niemców z Kazachstanu, którzy zbudowali tu dobrze prosperujące przedsiębiorstwa i wnoszą znaczący wkład w gospodarkę kraju. Cieszą się dużym szacunkiem – zdarza się nawet, że odwiedza ich sam prezydent Kazachstanu.

Annabel Rosin wraz z Natalie Pawlik, minister stanu i pełnomocnikiem ds. migracji, uchodźców i integracji.
Foto: prywatne

Jak wygląda współpraca między różnymi mniejszościami? Czy są wspólne projekty lub wydarzenia?

Tak, zdecydowanie – i to stale. Jest to również w pełni zgodne z naczelną zasadą Zgromadzenia Ludowego Kazachstanu: chcą pokazać, że Kazachstan jest krajem wieloetnicznym, w którym przedstawiciele różnych narodowości żyją nie tylko obok siebie, ale w rzeczywistej harmonii.

Wydarzenia i projekty odbywają się regularnie. Nasza redaktor naczelna, Olesya Klimenko, sama jest członkinią Zgromadzenia Ludowego w Ałmaty i często uczestniczy w tego typu działaniach.

Na przykład od czasu do czasu spotykają się w górach – choćby w Dniu Symboli Państwowych, 4 czerwca. Tego dnia gromadzą się, by wspólnie wznieść dużą kazachską flagę – silny symbol spójności i tożsamości narodowej.

Takie doświadczenia w imponujący sposób pokazują, jak aktywne i różnorodne jest tutaj życie społeczne. To naprawdę coś wyjątkowego – coś, z czego kraj może być dumny.

To brzmi jak silna tożsamość narodowa, wykraczająca poza przynależność etniczną. Jak to odbierasz?

To, co szczególnie mnie uderzyło w Kazachstanie – i być może rzeczywiście jest to osobliwość – to fakt, że przynależność etniczna widnieje również w paszporcie. Mimo to wszyscy mają kazachski paszport, co oznacza, że posiadają to samo obywatelstwo.
Świadomie używam tu określenia „Kazachstańczycy”, ponieważ terminy takie jak „Kazach” czy „kazachski” odnoszą się wyłącznie do etnicznych Kazachów i wykluczają inne grupy. Mówiąc „Kazachstańczycy”, mamy na myśli wszystkich obywateli – w tym Rosjan, Niemców, Tatarów i wiele innych społeczności. Staranny dobór słów jest tu niezwykle istotny, ponieważ język odzwierciedla również relacje społeczne.

I właśnie to poczucie więzi można tu dostrzec wielokrotnie – zarówno w rozmowach, jak i w mediach społecznościowych. Wiele osób otwarcie mówi: „Mogę być etnicznie Rosjaninem lub Niemcem, ale mieszkam w Kazachstanie – to mój kraj, moja ojczyzna, i jestem z niej dumny.”

Porozmawiajmy o Twojej pracy jako redaktorki ifa. Jakie są Twoje obowiązki w DAZ?

DAZ to dwujęzyczny tygodnik – liczący łącznie dwanaście stron: sześć po rosyjsku i sześć po niemiecku. Jako redaktorka ifa odpowiadam za niemieckojęzyczne strony.

Najważniejsze pytanie brzmi oczywiście: co nowego i istotnego dla naszych niemieckojęzycznych czytelników? Jak przedstawiać tematy w sposób pouczający i angażujący? Większość naszych odbiorców pochodzi z Niemiec, co ma wpływ na dobór i sposób opracowania treści.

Kolejnym ważnym elementem mojej pracy jest wspieranie niezależnych autorów. Wielu z nich mieszka w Niemczech – to często Niemcy z Kazachstanu, którzy się tam przeprowadzili. Jest to szczególnie cenne, ponieważ w miastach takich jak Berlin odbywa się obecnie wiele wydarzeń poświęconych Kazachstanowi lub ogólnie Azji Środkowej.

Jeśli mamy tam kogoś, kto może przygotować relację, bardzo nas to cieszy. Następnie redaguję te teksty do publikacji.

Opiekuję się również naszymi stażystami, z których większość pochodzi z Niemiec. Zazwyczaj są to studenci kierunków związanych ze Studiami Wschodnioeuropejskimi, odbywający obowiązkowy staż. Obecnie jednak zgłasza się także wiele osób, które po prostu interesują się tym regionem, ukończyły już studia i chcą zdobyć doświadczenie dziennikarskie. Proponują własne tematy, piszą artykuły, a ja wspieram ich regularnym feedbackiem, aby mogli się czegoś nauczyć i zyskać wgląd w codzienną pracę dziennikarską.

„W Kazachstanie różnorodność nie jest przeciwieństwem jedności, lecz jej fundamentem.”

Czy DAZ jest raczej rzecznikiem mniejszości niemieckiej, czy platformą dialogu międzykulturowego?

Myślę, że jednym i drugim. Gazeta istnieje od 1966 roku – wówczas pod nazwą „Freundschaft” – i przez długi czas była jedynym niemieckojęzycznym medium dla lokalnej mniejszości niemieckiej. Do dziś pełni tę funkcję, zwłaszcza w wersji drukowanej, której tygodniowy nakład wynosi 1000 egzemplarzy i jest czytany głównie przez starsze pokolenie.

Jednocześnie rozszerzył się krąg odbiorców. Czyta nas wielu Niemców z Niemiec – często niepowiązanych bezpośrednio z Kazachstanem. W całej Azji Środkowej nie istnieje porównywalne niemieckojęzyczne medium, co czyni nas interesującymi dla różnych grup: osób zainteresowanych regionem, przedsiębiorców planujących inwestycje, czy turystów. Turystyka – zwłaszcza z Niemiec i Anglii – wyraźnie się rozwija. A ponieważ region ten rzadko pojawia się w niemieckich mediach, dla wielu jesteśmy pierwszym źródłem wiedzy o Kazachstanie, Uzbekistanie czy Azji Środkowej.

A jak DAZ jest postrzegany przez ludność rosyjskojęzyczną?

Wśród rosyjskojęzycznych czytelników znajduje się wielu emigrantów z Kazachstanu do Niemiec – często mówiących lepiej po rosyjsku niż po niemiecku. Ale także tu, w Kazachstanie, jest wielu czytelników zainteresowanych Niemcami lub historią mniejszości niemieckiej. Nasze artykuły cieszą się też uznaniem poza tą społecznością.

Czy w tym roku oddelegowania wydarzyło się coś szczególnie ważnego?

Najważniejsze wydarzenie miało miejsce na samym początku mojego oddelegowania – we wrześniu, gdy wraz z naszą redaktor naczelną mogłyśmy uczestniczyć w spotkaniu prezydenta Tokajewa z Olafem Scholzem. Zaprosiła nas Ambasada Niemiec w Astanie i umożliwiła udział. To było wyjątkowe przeżycie – prawdopodobnie nigdy nie miałabym takiej okazji w Niemczech na początku kariery.

Udało nam się zrobić świetne zdjęcia i napisać własne artykuły – to było naprawdę niezapomniane doświadczenie.

W maju odwiedziła nas także przewodnicząca Bundesratu, Anke Rehlinger. Zaprosiła nas na kolację – i choć gości było wielu, znalazła czas, by ze mną porozmawiać. Opowiedziałam jej nieco o ifa i DAZ – była bardzo entuzjastyczna wobec istnienia takiego projektu.

Bardzo cenię sobie tego typu spotkania. Widać wyraźnie, że zainteresowanie Azją Środkową rośnie – a to stwarza także nam nowe możliwości.

Malowniczy widok na kompleks sportowy Medeo w pobliżu Ałmaty, idealny dla miłośników przyrody i zimowych sportów.
Foto: prywatne

Czym powinien charakteryzować się ktoś, kogo interesuje roczny wyjazd do Kazachstanu?

Przede wszystkim elastycznością. Wiele rzeczy tutaj różni się od tego, do czego przywykliśmy w Niemczech – sytuacja może się zmienić z dnia na dzień. Trzeba być otwartym, reagować spokojnie i nie brać niczego zbyt osobiście, nawet jeśli coś wydaje się być naszą winą. Często to po prostu tutejsza codzienność.

I co bardzo ważne: znajomość języków. Moim zdaniem angielski nie wystarczy. Jeśli naprawdę chcesz zrozumieć społeczeństwo i bieżące dyskusje, potrzebujesz rosyjskiego albo kazachskiego.

Co czyni ten region wyjątkowym dla Ciebie? Dlaczego warto pojechać do Kazachstanu?

Przede wszystkim przyroda – jest naprawdę niezwykła, ekscytująca, zapierająca dech w piersiach. Zwłaszcza okolice Ałmaty oferują wiele: góry, do których można dojechać w pół godziny z centrum miasta, kaniony, jeziora… Region – a właściwie cały kraj – kryje mnóstwo przepięknych miejsc. Jeśli kochasz naturę, to miejsce jest dla Ciebie.

I na koniec: jakich kulinarnych przysmaków warto spróbować w Kazachstanie?

Kulinarna scena jest tu bardzo ciekawa – choć dla osób niejedzących mięsa może być trudniejsza, ponieważ większość tradycyjnych potraw zawiera mięso. Narodowe danie, beszbarmak, przygotowywane jest tradycyjnie z koniny – zdecydowanie warto go spróbować. Płow również należy do klasyków, które trzeba poznać.

Show More
Wochenblatt - Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.