Rośnie niepewność
Bez względu na to, czy w USA rządzą republikanie, tak jak obecnie, czy demokraci, rządy w Polsce utrzymują z tym krajem bardzo przyjazne relacje. I nie ma w tym wypadku znaczenia, czy u steru w Warszawie stoi Koalicja Obywatelska czy PiS. Każde z tych ugrupowań w USA widzi wielkiego przyjaciela i bezpieczeństwo Polski. Jednak nowy prezydent USA Donald Trump szokuje swoimi wypowiedziami i działaniami. Wystawia tym samym stosunki z Polską na bardzo poważną próbę. Dowodzi tego m.in. ostatnie spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem, które nie było przejawem szacunku wobec Polski. Miało trwać godzinę, a trwało ledwo 6 minut, po czym prezydent USA poklepał prezydenta RP po plecach i zakończył „imprezę”. Po tym fakcie komentarze w mediach i prasie były bardzo krytyczne, ale…
Polscy politycy, bez względu na opcję, jaką reprezentują, spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem komentowali łagodnie. W jakimś stopniu można to zrozumieć, bo relacje z USA mają dla Polski szczególne znaczenie, co zresztą podkreśla też niemiecki „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS). Na łamach tej gazety Stefan Locke tłumaczy, że Polska opiera swoje bezpieczeństwo na współpracy z USA. Dozbraja swoją armię amerykańską bronią, a polscy żołnierze uczestniczyli w wielu misjach pokojowych kierowanych przez USA. Ba, Polska na każdym kroku daje sygnały, że jest niezawodnym partnerem USA. Czy jednak na pewno jest to trafiona taktyka? Pytanie to jest zasadne, bo po ostatnich „występach” Donalda Trumpa widać, że nie tylko w Niemczech czy Francji, ale też w Polsce narasta niepewność.
Nie dziwi się temu wspomniany wcześniej Stefan Locke z FAS, który uważa, że dobre relacje, jakie łączą Wladimira Putina z Donaldem Trumpem, nad Wisłą budzą zaniepokojenie. Polaka obawia się ponownego dostania się do rosyjskiej strefy wpływów. Dotąd USA były w Polsce traktowane jako gwarant bezpieczeństwa wobec Rosji. Kiedy jednak sekretarz obrony USA Pete Hegseth odrzucił możliwość członkostwa Ukrainy w NATO, w Polsce zagościł strach. Świadczy o tym m.in wypowiedź polskiego wiceministra spraw zagranicznych Marka Prawdy dla FAS, który stwierdził: – Słowa Trumpa o Ukrainie i Zełenskim, uderzają także w nas i nam zagrażają. Znajdujemy się w dramatycznej sytuacji.
Efekt? Polski rząd liczy teraz na ścisłą współpracę z kandydatem na kanclerza Niemiec Friedrichem Merzem. Zdaniem Warszawy jeszcze urzędujący kanclerz Olaf Scholz popełnił błąd, wyznaczając wciąż nowe nieprzekraczalne linie w zakresie pomocy dla Ukrainy, a Friedrich Merz jest ponoć innego zdania – za ich rozszerzeniem. Za rozszerzeniem pola manewru wobec Rosji opowiada się też prezydent Francji Emmanuel Macron, który chce wysłania misji pokojowej na Ukrainę. Jednak, co podkreśla FAS, władze w Warszawie nie chcą uczestniczyć w tym projekcie.