Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Nic dobrego oprócz MZK

Sześć lat temu Opole zostało powiększone o teren 12 sołectw, choć żadna z gmin sąsiadujących oraz większość mieszkańców przyłączanych terenów tego nie chcieli. Prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski zapowiadał, że ten krok pomoże nie tylko miastu, ale usprawni także życie ludzi mieszkających w przyłączanych sołectwach. Jednak czy na pewno?

Przed samym powiększeniem Opola wielu mieszkańców gmin: Dobrzeń Wielki, Dąbrowa, Komprachcice i Prószków demonstrowało przeciwko tej decyzji, podkreślając, że jej celem jest w pierwszej kolejności przejęcie atrakcyjnych terenów inwestycyjnych oraz terenu, na którym stoi Elektrownia Opole. Także mniejszość niemiecka protestowała, ponieważ rozszerzenie miasta doprowadziłoby do utracenia praw mniejszości – w szczególności języka niemieckiego jako pomocniczego w urzędach oraz dwujęzycznych tablice miejscowości – które mieszkańcy niektórych gmin posiadali.
Ostatecznie mimo protestów rząd podjął decyzję o powiększeniu miasta i tak od 1 stycznia 2017 r. w granicach Opola znalazło się 12 sołectw z czterech gmin sąsiadujących ze stolicą regionu.

Dieses Kraftwerk war das Hauptziel der Vergrößerung Oppelns. Es wollte sich in den Grenzen der Stadt befinden. damit es ihre Steuerkasse füllt – und nicht die der Nachbargemeinde Groß Döbern.
Foto: Anna Durecka

Problem nie tylko finansowy
Największym przegranym tej decyzji jest do dziś gmina Dobrzeń Wielki, która utraciła wielu podatników, w tym duże firmy. Konsekwencje są odczuwalne do dziś – mówi wójt Piotr Szlapa. – Do domknięcia budżetu każdego roku brakuje gminie ok. 3 mln zł. Dotychczas udawało nam się przezwyciężyć braki poprzez oszczędności z poprzednich lat. Rok 2023 jest ostatnim rokiem, w którym mamy jeszcze jakiekolwiek zapasy finansowe. Trudno obecnie określić, jak będą wyglądały budżety w latach kolejnych – mówi Piotr Szlapa.

Jednak nie tylko samorząd do dziś krytycznie odnosi się do decyzji sprzed sześciu lat. – Także mieszkańcy wchłoniętych miejscowości do dziś negatywnie oceniają powiększenie Opola. Może nie jest to już tak duży odsetek jak wtedy (ponad 90%), ale nadal większość ludzi nie chce się pogodzić z tym faktem. Wiemy o tym, ponieważ wiele osób z tych miejscowości nadal u nas załatwia część spraw urzędowych, jak choćby wydawanie dowodów osobistych, i przy tej okazji dzielą się z nami swoimi spostrzeżeniami – mówi Piotr Szlapa i zapowiada, że temat powiększenia Opola jego zdaniem nie jest zamknięty. Władze Dobrzenia Wielkiego chcą powrócić do tematu, jak tylko zmieni się klimat wokół sprawy. – Podejmowane decyzji o podziale terytorialnym i społecznym gmin wbrew woli mieszkańców zaczęło się w 2017 r. od powiększenia Opola, kosztem Gminy Dobrzeń Wielki, więc powrót do tej sprawy powinien rozpocząć się w tym miejscu – podkreśla wójt Dobrzenia Wielkiego.

 

Nawet nie ma odśnieżania
Jedną z miejscowości oderwanych od gminy Dobrzeń Wielki są Czarnowąsy. Do 2017 r. ich sołtysem była Krystyna Pietrek. Dziś, sześć lat po zmianie granic Opola, nie dostrzega większych pozytywów. – Gdy byliśmy częścią małej gminy, nasze lokalne problemy dało się w miarę szybko załatwić. Ludzie zgłaszali się do mnie, ja udawałam się do urzędu gminy i sprawę się załatwiało. W mieście te drogi są o wiele dłuższe i odnoszę takie wrażenie, że władze miasta o nas, o Czarnowąsach, zapomniały – mówi Krystyna Pietrek i podaje kilka przykładów: – Był gotowy projekt chodnika i ścieżki rowerowej do Świerkli, ale miasto nie wykupiło dokumentu od gminy, nie stworzyło też własnych projektów i przy ruchliwej drodze nadal jest dla pieszych i rowerzystów niebezpiecznie. Były również plany na przebudowę sieci energetycznej, ale z tym również nic nie zrobiono. Za to od stycznia siecią administruje opolskie ECO i już mamy zapowiedzi wielkich podwyżek cen. Nie mówiąc już o tak przyziemnych rzeczach jak odśnieżanie dróg i chodników. Tej zimy na naszych chodnikach cały czas zalegał śnieg, a kiedy przekroczyłam granicę gminy Dobrzeń Wielki, zauważyłam, że tam wszystko było odśnieżone.
Krystyna Pietrek zaangażowała się w walkę przeciw powiększeniu Opola, a zrobiła to dlatego, że mieszkańcy oczekiwali od niej takiego zaangażowania. – I mieliśmy wtedy rację, że nie chcemy do Opola. Bo co nam to dało? Nic dobrego oprócz regularnie kursujących autobusów MZK – mówi była sołtyska Czarnowąs.

Krzstzna Pietrek war vor der Eingliederung von Czarnowanz in die Stadt Oppeln Dorfschulzin des Ortes.
Foto: Anna Durecka

Problem DFK
Przeciwko powiększeniu Opola swego czasu był także Jan Damboń, do 2017 r. sołtys Winowa i jako radny gminy Prószków potem również radny miasta Opola. Z perspektywy minionych lat dostrzega, że w niektórych kwestiach faktycznie żyje się lepiej. – Szczególnie starsze osoby mają możliwość darmowego korzystania z komunikacji miejskiej. Niewątpliwie łatwiej jest też o mniejsze inwestycje lub zakupy, ponieważ Opole dysponuje o wiele większym budżetem niż ościenne gminy – wylicza Damboń. Jednocześnie wskazuje na to, że żyjąc w mieście, trudniej jest przedstawicielom małych społeczności przebić się w trakcie wyborów, aby mieć realny wpływ na politykę miasta. – Aktualnie mieszkam w Sławicach i z innymi byłymi sołectwami oraz wielkimi osiedlami miejskimi tworzymy okręg wyborczy nr 4. Inaczej niż wcześniej w małej gminie, gdzie ludzie głosowali na konkretną osobę, tutaj mamy decyzje czysto polityczne. Liczy się konkretne ugrupowanie polityczne oraz miejsce na jego liście wyborczej. W tej sytuacji przedstawicielom tych mniejszych, byłych wiejskich społeczności trudno jest przedostać się aż do Rady Miasta – ocenia były sołtys Winowa.
Damboń, który nadal jest związany z kołem DFK w Winowie, najbardziej ubolewa nad losem tamtejszej byłej szkoły, w której mieściła się m.in. siedziba koła mniejszości niemieckiej. – Po powiększeniu Opola były różne plany, ostatecznie jednak budynek przekazano pewnej fundacji, która dawną szkołę zamknęła i nic się tam nie dzieje. W konsekwencji mieszkańcy Winowa nie mają świetlicy, a koło DFK nie ma siedziby. Jeżeli spotykamy się jako zarząd DFK, to dzieje się to np. w prywatnych mieszkaniach, a na większe imprezy musimy poszukać sobie większego pomieszczenia – mówi Jan Damboń.

Problem z dostępem do pomieszczeń DFK potwierdza również Krystyna Pietrek. Kiedy Czarnowąsy leżały w gminie Dobrzeń Wielki, każda organizacja miała klucze do budynku i mogła z niego korzystać w razie potrzeby. – W Opolu jest już problem, ponieważ każdorazowo musimy informować, że chcemy skorzystać z naszego biura, więc musi przyjść osoba, która nam otworzy drzwi do budynku i za nami zamknie. Brakuje swobody i możliwości pełnego rozwoju. Temat ten musimy jeszcze raz wraz z TSKN w Opolu poruszyć, ponieważ chcielibyśmy zainwestować w nasze biuro, ale chcielibyśmy też mieć zapewnienie, że dostęp będzie ułatwiony – mówi Krystyna Pietrek.

Nauczanie
W momencie gdy decyzją ministra edukacji zmniejszono liczbę godzin nauczania języka niemieckiego jako języka mniejszości, odczuli to także uczniowie szkół z terenów przyłączonych do Opola. Prezydent Arkadiusz Wiśniewski bowiem nie zdecydował się na sfinansowanie choćby części odebranych lekcji języka z budżetu miasta. Inaczej natomiast postąpili włodarze wszystkich pomniejszonych w 2017 r. gmin. Gminy Dąbrowa i Prószków zdecydowały się na sfinansowanie obu obciętych godzin, zaś Dobrzeń Wielki i Komprachcice dołożyły po jednej lekcji.

Rudolf Urban

Show More