Bez zmian
Przed paroma dniami, przy okazji GP Bahrajnu, odbyło się ważne spotkanie szefów FIA i zespołów F1. Dyskutowano na temat zmian silnikowych, jakie wchodzą w życie w 2026 r. Zatwierdzone regulacje nie podobają się wielu ekipom, a coraz głośniej słychać zwolenników jednostek V10. Jednak na razie zmian nie będzie.
Charakterystyka F1 i głos kibiców
Każdy sport ma swoją charakterystykę i element wyróżniający. Formuła 1 to z pewnością elitarność, celebryci i tłumy kibiców. Ci kibice dodaliby prawdopodobnie, że także ryk silnika. Bo ten dźwięk jest niepowtarzalny. Ale nieco starsi fani uściśliliby, że raczej ten z lat 90., i mieliby z pewnością wiele racji.
Nostalgia

Autor zdjęcia: Andrew Basterfield / Wikipedia
Wiele racji dlatego, że przecież to wówczas bolidy wyposażone w 3-litrowe silniki V10 (zastąpione później przez 2,4-litrowe V8) były prawdziwymi potworami, których dźwięk mroził krew w żyłach. Te głosy skłoniły władze Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) do zastanowienia się nad kolejnym krokiem, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że silniki na rok 2030 będą zupełnie inne. – Będziemy musieli uważnie rozważyć, czy nadal chcemy kontynuować korzystanie z technologii hybrydowej, czy pojawią się dla nas wtedy lepsze rozwiązania – takie tajemnicze słowa Stefano Domenicaliego, dyrektora zarządzającego Formuły 1, rozpaliły nadzieję.
Mercedes i Audi mówią „nie”
Okazało się, że spotkanie władz FIA, F1 i producentów silników (także tych przyszłych) nie przyniosło żadnych zmian. Niektórzy twierdzą, że spowodowane było to niejasnymi motywami niektórych ekip. Bo pod pretekstem wprowadzenia silników V10 niektóre drużyny chciały przepchnąć zmianę regulacji na kolejny sezon. Z nieoficjalnych doniesień wiemy, że dłużej dyskutowano m.in. o obniżeniu elektryfikacji i zejściu z poziomu 50-50 na sezon 2026.
„Zwycięstwo Mercedesa, Audi i Hondy”
Zdecydowany sprzeciw w zakresie podziału mocy i skrócenia nowej ery silnikowej wyraziły ekipy Hondy oraz Audi (obie zaznaczyły, że hybrydowa formuła była powodem wejścia do F1). Z kolei Mercedes był otwarty na różne modyfikacje, aczkolwiek z zaznaczeniem, że zmiany wymagają wcześniejszego zaplanowania. Najlepszym podsumowaniem obrad był tytuł w „Auto Motor und Sport”, który brzmiał: „Zwycięstwo Mercedesa, Audi i Hondy”.
Poprzednia rewolucja silnikowa i jej skutki
Oczywiście w tle całego sporu przewijają się hasła o ekologii, ale nie zapominajmy, że w Formule 1 chodzi przede wszystkim o wygrane. I tym trzeba tłumaczyć sprzeciw niektórych ekip, a zwłaszcza Mercedesa. Wystarczy spojrzeć, co przyniosła poprzednia zmiana silnikowa. W 2014 r. w F1 rozpoczęła się era silników hybrydowych. Przyniosła nowe rozwiązania i… dominację Mercedesa. Ekipa ze Stuttgartu prowadzona przez Toto Wolffa wygrała osiem kolejnych klasyfikacji konstruktorów i dopiero w ostatnim sezonie oddała tytuł mistrza świata wśród kierowców. To właśnie wcześniejsza praca nad nowym silnikiem spowodowała, że możliwa była bezprecedensowa dominacja i długa przewaga nad resztą stawki.
Powtórna dominacja
Nieoficjalnie mówi się, że może dojść do powtórki, bo ekipa Mercedesa jako pierwsza rozpoczęła pracę nad nowymi jednostkami i ma największe doświadczenie wśród wszystkich teamów. Być może czeka nas kolejna era spod znaku ekipy z Badenii-Wirtembergii.