Wielki dzień Mercedesa
Po trzech wyścigach w Europie cyrk F1 przeniósł się za ocean, ale pozostała w wodnym klimacie. Circuit Gilles Villeneuve znajduje się bowiem na sztucznej wyspie, a z toru do rzeki Świętego Wawrzyńca jest bardzo blisko. Już przed rokiem znakomicie czuł się na wyspie George Russell czuł się znakomicie (zdobył pole position), ale to tegoroczny weekend okazał się dla Brytyjczyka powodem do dumy. Dla jego ekipy może się okazać także przełomowym.
Często piszemy, że kierowca ma za sobą doskonały weekend, ale nie zawsze widać to w wynikach. Tym razem nie było jednak wątpliwości co do postawy i samych wyników, bo Brytyjczyk zaliczył pierwszego w karierze hat-tricka (pole position, najszybsze okrążenie, wygrana w wyścigu). Na ogromne brawa zasługują zwłaszcza kwalifikacje, bo w pewnym momencie wydawało się, że nikt nie poprawi wyników Maxa Verstappena. Jednak kierowca Mercedesa przejechał okrążenie idealne i jako jedyny złamał granicę 1 minuty i 11 sekund.
Premierowy hat-trick
Sam wyścig był dość spokojny, ale jeżeli chodzi o zwycięzcę, to spokój zapewnił sobie sam. Znakomity start, zlikwidowanie dystansu DRS po kilku okrążeniach i solidna jazda to idealne streszczenie wyścigu do 56. okrążenia. Później zderzenie McLarenów i wyjazd samochodu bezpieczeństwa spowodował, że musiał jeszcze raz „startować”. Zrobił to na tyle sprytnie, że odebrał rywalom (a zwłaszcza temu z Red Bulla) szanse na wygraną. Wygrana (nieprzypadkowo) zbiegła się z kolejną propozycją kontraktu ze strony Mercedesa: – Mówiłem wiele razy, że wcale nie martwię się o przyszły rok. Wiem, że będę na starcie. Czuję, że jadę lepiej niż kiedykolwiek. Wiem, że mam więcej w baku. Czuję się gotowy do walki o mistrzostwo świata i myślę, że wyniki takie jak dzisiejsze pozwalają mi w to wierzyć. Jestem dość zrelaksowany. Po prostu cieszę się chwilą, cieszę się wyścigami i po prostu traktuję to tydzień po tygodniu – komentował swój sukces George Russell.

Foto: Jen Ross/wikipedia
Cały zespół Mercedesa może być zadowolony, bo także drugi kierowca ekipy stanął na podium. Andrea Kimi Antonelli już w kwalifikacjach wypadł znakomicie, bo zakończył je na 4. miejscu. A po doskonałym starcie (wyprzedził Oscara Piastriego) i znakomitym całym wyścigu zakończył go na 3. miejscu. Dzięki temu Włoch został 3 najmłodszym zawodnikiem z takim osiągnięciem (2 miesiące młodsi od niego byli Max Verstappen i Lando Norris). Znakomity występ obu kierowców Mercedesa możliwy był także dzięki zmianom w bolidzie. Przez cały sezon Mercedes miał problem z kontrolą temperatury ogumienia na tylnej osi, a w Kanadzie temperatura toru wynosiła 50 stopni Celcjusza. Dużą rolę w tej poprawie ma sam tor w Montrealu, bo brakuje długich, szybkich zakrętów, które generują duże obciążenia. Jednak trzeba także pamiętać, że ekipa powróciła bowiem do stosowania nowego tylnego zawieszenia, które zadebiutowało na torze Imola (wycofano je na GP Monaco i GP Hiszpanii): – Przywieźliśmy nową geometrię tylnej części z myślą o konkretnym problemie, który mieliśmy. Przegrzewaniu się tylnej powierzchni opony, ale nie byliśmy do końca pewni wyników na Imoli, ponieważ były gorsze, niż się spodziewaliśmy. Krótka rezygnacja i przywiezienie jej tutaj, była świetną decyzją – stwierdził Toto Woff, szef Mercedesa.
Lando się poddał?
Cały weekend ścigania w Montrealu był dość spokojny i nie większość kibiców nie zapamięta z niego zbyt wiele. Oczywiście jest jedno zdarzenie, które może nie spowodowało rewolucji w wynikach czy klasyfikacjach. Jednak sytuacja, która nastąpiła na 56. okrążeniu i dotyczyła dwóch bolidów McLarena. I to wszystko za sprawą kierowcy, który według niektórych obserwatorów był najszybszy na torze. Chodzi oczywiście o Lando Norrisie, który Kanadę opuszcza bez punktów i z uczuciem, że może właśnie w Montrealu stracił szansę na tytuł. W Q1 był bezkonkurencyjny, ale w kolejnych sesjach spinał się za bardzo (popełniał drobne błędy) i ostatecznie stanął na starcie dopiero na 7. polu startowym. Ta nerwowość przeniosła się na wyścig. Co prawda nie miał problemów z wyprzedzaniem niektórych rywali, ale gorzej było, kiedy dojeżdżał do swojego kolegi.
– Kierowca Mercedesa przejechał okrążenie idealne i jako jedyny złamał granicę 1 minuty i 11 sekund -.
Wszystko skumulowało się na 56. okrążeniu. Wówczas dojechał do Oscara Piastriego na dystans pozwalający na użycie DRS. Z każdym zakrętem zbliżał się do kolegi z garażu, ale zabrakło mu cierpliwości. Gdyby poczekał jedno okrążenie, to pewnie wyprzedziłby go w łagodny sposób. Postanowił jednak zaatakować zbyt szybko, atakował przy samej bandzie i zahaczył o koło bolidu rywala. Oscar Piastri odjechał, a Norris wylądował na ścianie, uszkodził bolid i zakończył wyścig: – McLaren to moja rodzina i ścigam się dla nich podczas każdego weekendu. Staram się robić wszystko dobrze dla nich, częściej nawet niż dla samego siebie. Kiedy zatem zawiodę ich i zbłaźnię się tak jak dzisiaj, bardzo tego żałuję. Nie jestem z tego dumny, czuję się źle, bo zawiodłem team. To dla mnie najgorsze uczucie. Naprawdę muszę ich wszystkich przeprosić, włączając w to Oscara – powiedział po wyścigu, skruszony Lando Norris. Zbyt nerwowe (kolejne w tym sezonie) zachowanie Brytyjczyka kosztowało go 10 punktów, ale przede wszystkim dystans w klasyfikacji kierowców. Traci do kolegi już 22 „oczka”, to mniej niż jego przewaga nad kolejnym w zestawieniu Maxem Verstappenem. Żadna z nich nie jest oczywiście zbyt duża (różnica jednego wyścigu), ale trudno nie odnieść wrażenia, że takim zachowaniem Brytyjczyk złożył nieco broń w walce o Mistrzostwo Świata.
Roszady we władzach
Krótka przerwa od ścigania przynosi dość często wiele zmian formalnych. Nie inaczej było i tym razem. Pierwsza informacja dotyczyła samego GP Kanady, którego organizatorzy podpisali nową umowę z władzami. Dotychczasowy kontrakt obowiązywał do sezonu 2031 i nie był zagrożony, ale władze postanowiły przedłużyć współpracę do 2035 rok. To oznacza, że liczące już 54. edycje GP Kanady będzie w kalendarzu przez kolejną dekadę. Jednak zdecydowanie ciekawsze były te dotyczące roszad personalnych. Władze FIA przeprowadziły kolejną restrukturyzację władz, która poskutkowała zwolnieniem szefowej ds. zrównoważonego rozwoju, różnorodności i integracji. Sara Mariani pełniła swoje obowiązki zaledwie 18 miesięcy, a pożegnała się w iście imponującym stylu. Ustawiła bowiem regułę mailową „out-of-office” i ustawiła w niej notatkę następującej treści: „Istnieje życie poza FIA. Życie, w którym talent i zaangażowanie są nagradzane. Gdzie kobiety na stanowiskach kierowniczych mogą się rozwijać, czuć się doceniane i szanowane”. Co ciekawe stanowisko zostało usunięte, a to kolejny dość drastyczny ruch FIA. Zdecydowanie bardziej pozytywne wieści nadeszły z ekipy Williamsa. Dotyczyły aktualnego szefa ekipy, Jamesa Vowlesa, który dołączył do Williamsa przed sezonem 2023. Jego praca w ekipie, która z outsidera awansowała na 5. (aktualnie) miejsce w klasyfikacji konstruktorów, została doceniona. Niemal w dniu 46. urodzin otrzymał wieloletnią umowę: – Jestem zachwycony podpisaniem nowego kontraktu z Williamsem. Gdy tylko przyszedłem tutaj, od razu poczułem się tutaj jak w domu. Ten legendarny team zapewnił mi już tyle niesamowitych wspomnień. Wszyscy jesteśmy zjednoczeni w naszej ambicji, by budując na naszym dziedzictwie, ponownie wygrać mistrzostwo świata. W ostatnich latach skupialiśmy się na naprawieniu fundamentów i teraz mamy bazę do tego, żeby walczyć o chwałę w nadchodzących latach – mówił szczęśliwy James Vowles. Nieco poza głównym nurtem poinformowano o ciekawym wzmocnieniu zespołu Aston Martina. Do ekipy dołączył Gilesie Woodzie, który kierował działem symulacji Red Bulla za czasów mistrzostwa Sebastiana Vettela i blisko współpracował z Adrianem Neweyem. W Silverstone będzie działał jako dyrektor ds. symulacji i modelowania bolidu. Drugim wzmocnieniem jest główny aerodynamik Gioacchino Vino, który do zeszłego roku pracował w tej roli dla Mercedesa, a wcześniej dla Toyoty, Red Bulla i Renault. To zdecydowane ruchy „Zielonych”, którzy mają problem z korelacją danych z tunelu aerodynamicznego. Po dwóch tygodniach przerwy wracamy do ścigania i wracamy do Europy. Dla ekipy Red Bulla GP Austrii, to domowy wyścig na ich własnym torze. Jeżeli mają przełamać pozycję McLarena i wrócić do gry o mistrzostwo dla Maxa Verstappena, to chyba nie ma lepszego miejsca. Holender zna każdy centymetr toru w Styrii i będzie chciał wykorzystać tę wiedze, ale kierowcy McLarena czy przebudzonego Mercedesa będą chcieli mu w tym przeszkodzić.
Pierwsza dziesiątka Grand Prix Kanady:
Mjsc. Kierowca (Kraj/Zespół) – Strata
- George Russell (Wielka/Brytania Mercedes) – 1:31:52.688
- Max Verstappen (Holandia/Red Bull Racing-Honda RBPT) – +0.288
- Andrea Kimi Antonelli (Włochy/Mercedes) – +1.014
- Oscar Piastri (Australia/McLaren-Mercedes) – +2.109
- Charles Leclerc (Monako/Ferrari) – +3.442
- Lewis Hamilton (Wielka Brytania/Ferrari) – +10.713
- Fernando Alonso (Hiszpania/Aston Martin Aramco-Mercedes) – +10.972
- Nico Hülkenberg (Niemcy/Kick Sauber-Ferrari) – +15.364
- Esteban Ocon (Francja/Haas-Ferrari) – +1 okrążenie
- Carlos Sainz Jr. (Hiszpania/Williams-Mercedes) – +1 okrążenie
Pierwsza dziesiątka klasyfikacji kierowców:
Mjsc. Kierowca (Kraj/Zespół) – Punkty
- Oscar Piastri (Australia/McLaren-Mercedes) – 198
- Lando Norris (Wielka Brytania/McLaren-Mercedes) – 176
- Max Verstappen (Holandia/Red Bull Racing-Honda RBPT) – 155
- George Russell (Wielka Brytania/Mercedes) – 136
- Charles Leclerc (Monako/Ferrari) – 104
- Lewis Hamilton (Wielka Brytania/Ferrari) – 79
- Andrea Kimi Antonelli (Włochy/Mercedes) – 63
- Alexander Albon (Tajlandia/Williams-Mercedes) – 42
- Esteban Ocon (Francja/Haas-Ferrari) – 22
- Isack Hadjar (Francja/Racing Bulls-Honda RBPT) – 21
Klasyfikacja konstruktorów:
Mjsc. Zespół – Punkty
- McLaren-Mercedes – 374
- Mercedes – 199
- Ferrari – 183
- Red Bull Racing-Honda RBPT – 162
- Williams-Mercedes – 55
- Haas-Ferrari – 28
- Racing Bulls-Honda RBPT – 28
- Aston Martin Aramco-Mercedes – 22
- Kick Sauber-Ferrari – 20
- Alpine-Renault – 11