Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Komunistyczne czy polskie?

Nieodłączną częścią obchodów Tragedii Górnośląskiej jest część edukacyjna w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach. Tym razem był to wykład, który wygłosił autor książki „Gułag nad Wisłą. Komunistyczne obozy pracy w Polsce 1944–1956”, dr hab. Bogusław Kopka.

Autor zwracał szczególną uwagę uczestników spotkania na skalę zjawiska. – Przez komunistyczne obozy w Polsce przeszło ok. 300 tys. osób. Natomiast jeśli chodzi o śmiertelność, to wynosi ona oficjalnie 10% i jest porównywalna z tą, która była w sowieckich łagrach. Należy nadmienić, że w powojennych urzędach stanu cywilnego nie zawsze chciano – ze względów politycznych – wpisywać te nazwiska, w przypadku Łambinowic próbowano zamieść pod dywan skalę zjawiska, gdzie śmiertelność wykraczała poza region. W związku z tym należy traktować te liczby umownie – tłumaczył dr hab. Kopka. – Czy ktoś zbiera informacje na temat tego, ile osób zwolnionych z obozów powojennych takich jak Łambinowice zmarło następnego dnia lub kilka tygodni później wskutek pobicia w obozie? Takie przypadki miały też miejsce po tzw. przesłuchaniach w posterunkach milicji – takie pytanie zadał wykładowcy uczestnik spotkania Józef Kościelny z gminy Dąbrowa. Historyk radził skierować to pytanie do Instytutu Pamięci Narodowej oraz organów wymiaru sprawiedliwości.

Na zakończenie spotkania ze strony słuchaczy pojawiła się uwaga na temat tego, że wykładowca używał sformułowań „niemieckie nazistowskie obozy koncentracyjne” oraz „powojenne komunistyczne obozy pracy w Polsce”. Zawiązała się na ten temat dyskusja między wykładowcą a 22-letnim Tomaszem Świerczkiem z Młodych Regionalistów Śląskich oraz przedstawicielem BJDMu Lukasem Gierlterem z Bielska-Białej. – Uważam, że skoro przy wojennych obozach używamy przymiotnika „niemieckie”, to powinniśmy użyć też sformułowania „polskie”, określając obozy powojenne w Polsce. Bo wszystko na to wskazuje: obsługa była polska, podlegały one administracji państwa polskiego – argumentował Świerczek, który historią interesuje się od czasów gimnazjum. Historią Śląska natomiast zaczął się interesować w wieku 20 lat. – Uważam, że trzeba znać historię swojego regionu, bo to istotny element w tworzeniu swojej własnej tożsamości – tłumaczy Tomasz, który pierwszy raz przyjechał na obchody Tragedii Górnośląskiej do Łambinowic, i dodaje: – Dowiedziałem się ciekawych rzeczy o ludności niemieckiej, która teoretycznie miała zostać repatriowana do Niemiec, a tak naprawdę była przetrzymywana w obozach.

Pod koniec spotkania nawiązała się intensywna dyskusja kilku uczestników spotkania z historykiem.
Foto: Manuela Leibig

Argumenty, jakie przytaczał dr hab. Kopka, to z jednej strony historia tego określenia w czasie zimnej wojny. – Wtedy podjęto próbę przedstawiania geograficznie obozów nazistowskich na terytorium Polski. Był to taki skrót geograficzny z języka angielskiego – tłumaczy historyk i dodaje: – Kolejnym argumentem jest to, że Polska Ludowa nie była państwem suwerennym, władza była narzucona przez Związek Sowiecki. Podobnie sytuacja miała się z obozami NKWD w Niemczech w radzieckiej strefie okupacyjnej, tam ta sama nomenklatura jest używana. Trudno więc mówić o polskich, skoro nie były one tworzone przez suwerenne państwo. Natomiast III Rzesza była państwem suwerennym, a jej władze wybrane zostały w legalnych, demokratycznych wyborach. Jedyny wyjątek, jaki zastosowano, był w stosunku do Austrii, która została częścią III Rzeszy, ale zwycięskie mocarstwa po II wojnie światowej uznały w 1955 r., że Austria była ofiarą III Rzeszy i w związku z tym nie nazywano np. Mauthausen-Gusen austriackim obozem koncentracyjnym.

Przedstawiciele młodego pokolenia z kolei przytaczali nazwiska komendantów obozów: – Czesław Gęborski, Salomon Morel czy inni podkreślali swoją polskość choćby poprzez opaski z polską flagą przy mundurze – zauważyli Tomasz Świerczek i Łukasz Giertler.

ml

Show More