Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Mistrzowski start mistrza

W miniony piątek meczem Eintrachtu Frankfurt z Bayernem München zainaugurowano 60. sezon niemieckiej ekstraklasy. Smaczku tej konfrontacji dodawał fakt, że team z Hesji to aktualny zdobywca Ligi Europy, który tego lata poważnie się wzmocnił i liczy na włączenie się do walki o najwyższe laury w 1. Bundeslidze. Bawarczycy natomiast to 32-krotni mistrzowie Niemiec, od lat główny faworyt rozgrywek, który wygrał 10 minionych sezonów z rzędu!


Premiera sezonu w metropolii nad Menem pokazała, że Bawarczycy są doskonale przygotowani do rozgrywek, a przy tym niezwykle skuteczni. Nie koncentrują się już bowiem na graniu do Lewandowskiego, którego już w München nie ma, co sprawia, że stali się o wiele groźniejsi, nieprzewidywalni, potrafią skutecznie zaatakować z każdej strony. Boleśnie przekonały się o tym w premierze rozgrywek „Orły” znad Menu, ulegając na własnym stadionie Bayernowi aż 1-6! Eintracht mógł przegrać dużo wyżej, ale monachijczycy już na przerwę schodzili, prowadząc 5-0, stąd po zmianie stron oszczędzali zdrowie.

Pod batutą trenera christiana Streicha jego Sc freiburg w premierze sezonu„czarował formą”.
Foto: www.dw.com

Eintracht bez szans
Goście rozpoczęli spotkanie od zdecydowanego natarcia, wiedząc, że Frankfurt to zespół, który nieraz potrafił sprawić im kłopot, i to nawet w czasach, kiedy dysponował dużo mniejszym potencjałem. Na efekty koncertowej wprost gry mistrzów Niemiec nie musieliśmy długo czekać, bo już w 5. min bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego Kimmich wysunął FCB na prowadzenie. Sześć minut później po akcji Müllera i trafieniu Pavarda było 2-0, a w 29. min po dośrodkowaniu Gnabry’ego Mané strzałem głową podwyższył na 3-0. Mimo wyraźnego prowadzenia team Juliana Nagelsmanna nie zwolnił. Nadal z rozmachem atakował bramkę gospodarzy. Efekt? W 35. min, po podaniu Müllera i uderzeniu Musiali, Bayern wygrywał już 4-0, a w 43. min Gnabry (asysta Müller) zdobył 5. gola dla przyjezdnych i w praktyce rozstrzygnął losy pojedynku. W drugich 45 minutach monachijczycy wyraźnie zwolnili, pilnowali wyniku i oszczędzali siły. Dzięki temu frankfurtczycy mogli pozwolić sobie na więcej. Odważnie zaatakowali i w 64. min Kolo Muani zdobył gola dla Eintrachtu. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do zdecydowanie lepszych w tym meczu mistrzów Niemiec, którzy w 83. min zdobyli szóstą bramkę, ustalając wynik zawodów na 6-1. Gola po akcji Sanégo zdobył najlepszy na murawie Musiala.
W przeciwieństwie do Bayernu inauguracja rozgrywek nie była pomyślna dla innej drużyny z Bawarii – FC Augsburg, która na własnym stadionie uległa SC Freiburg 0-4. Pierwsza odsłona była w miarę wyrównana i zakończyła się bezbramkowym remisem, ale zaraz po przerwie goście ruszyli do ataku. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 15. sek. gry drugiej połowy Badeńczycy objęli prowadzenie. Gola strzałem głową po dośrodkowaniu Sidilli zdobył Gregoritsch, a 3 minuty później bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego Grifo podwyższył na 2-0. Pomimo wyraźnego prowadzenia i dominacji na murawie przyjezdni nie zwolnili. Nadal oblegali bramkę FCA i w 61. min wygrywali już 3-0. Tym razem po akcji Gregoritscha do siatki augsburczyków futbolówkę skierował Ginter. Wynik spotkania na 4-0 dla freiburczyków ustalił natomiast w 78. min Doan. SCF pokonał zatem FC Augsburg w czwartym z rzędu meczu o punkty niemieckiej ekstraklasy i nie uległ temu zespołowi od ośmiu ligowych potyczek. Ostatni raz FCA zwyciężyło ekipę z Badenii 30 września 2018 r.

Derby dla „Żelaznych”
Udanie rozgrywki rozpoczął 1. FC Union Berlin, który w derbach stolicy Niemiec na własnym stadionie ograł Herthę BSC 3-1. „Żelaźni”, co należy podkreślić, lokalnego rywala pokonali bez problemu i przy odrobinę większym zaangażowaniu mogli wygrać wyżej. Goście udanie bronili się do 32. min, kiedy po dośrodkowaniu Beckera Siebatcheu strzałem głową wysunął 1. FC Union na prowadzenie. Bramka ta dodała gospodarzom wiary w swoje umiejętności, ale przez nie najlepszą skuteczność na drugiego gola podopieczni Ursa Fischera czekali do 50. min, kiedy po akcji Haberera Becker podwyższył na 2-0. 1. FC Union na tym nie poprzestał. Poszedł na ciosem i w 54. min wygrywał już 3-0. Tym razem gola po dośrodkowaniu Trimmela uderzeniem głową zdobył Knoche. Od tego momentu gospodarze zwolnili, przez co do głosu doszli przyjezdni, dzięki czemu zdobyli honorowego gola, którego na 5 minut przed końcem pojedynku na swoim koncie zapisał Lukebakio (asysta Jovetić). 1. FC Union wygrał zatem z Herthą BSC trzeci ligowy mecz z rzędu i nie dał się dużo zamożniejszemu rywalowi pokonać od czterech pojedynków w 1. Bundeslidze, co jest dowodem na to, że same pieniądze nie grają.

3-1 na własnym stadionie wygrała też Borussia Mönchengladbach, która podejmowała TSG 1899 Hoffenheim. Goście już od 19. min musieli grać w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę otrzymał obrońca ekipy z Sinsheim – Posch. Mimo to w 25. min przyjezdni objęli prowadzenie, a bramkę po akcji Kramaricia zdobył Skov. Borussia nie zamierzała się jednak poddać. Tym bardziej, że grała w przewadze jednego zawodnika. Ruszyła do zdecydowanego ataku i w 42. min, po zagraniu Itakury, Bensebaini wyrównał na 1-1 i dał sygnał kolegom z drużyny, że w drugiej połowie należy przechylić szalę na swoją stronę. I tak się stało. „Źrebaki” nadal były w natarciu, a swoją przewagę podpisały kolejnymi trafieniami. W 71. min po podaniu Plei Thuram wysunął Nadreńczyków na prowadzenie 2-1, a wynik spotkania na 3-1 dla Mönchengladbach w 78. min ustali Elvedi, finalizując akcję Plei. Borussia zatem w potyczkach z TSG 1899 Hoffenheim jest niepokonana w niemieckiej ekstraklasie od trzech meczów.

Triumf Mainz w Bochum
Od wywalczenia kompletu oczek sezon rozpoczęło także 1. FSV Mainz 05, które wygrało w Bochum 2-1. Goście lepiej weszli w spotkanie, zepchnęli miejscowych do defensywy i w 26. min, po centrze Fernandesa i trafieniu głową Onisiwy, objęli prowadzenie. Cieszyli się nim do 39. min, kiedy VfL doprowadziło do stanu 1-1. Gola dla Bochum po podaniu Stafilidisa zdobył Stöger i podejrzewano, że miejscowi od tego momentu przejmą inicjatywę. Po przerwie jednak więcej ochoty do gry przejawili goście, co zostało nagrodzone w 77. min, kiedy po dośrodkowaniu Stacha Onisiwo strzałem głową zdobył dla Moguncji drugą bramkę – jak się okazało, zwycięską. Mainz pokonało zatem Bochum w drugim ligowym meczu z rzędu i uległo tej drużynie tylko raz w dziewięciu pierwszoligowych potyczkach, z których wygrało siedem.

Podziałem punktów zakończyła się konfrontacja w Wolfsburgu, gdzie gospodarze zremisowali z beniaminkiem rozgrywek – Werderem Bremen – 2-2. „Wilki”, których celem w tym sezonie jest zajęcie miejsca w pierwszej czwórce tabeli, aby awansować do Ligi Mistrzów, od pierwszych minut spotkania ruszyli do szturmu i już w 11. min przekuli go w zdobycie pierwszej bramki. Podanie Wimmera udanie spuentował bowiem L. Nmecha. Goście jednak nie przestraszyli się rywala. Odważnie zaatakowali i w 21. min doprowadzili do remisu 1-1, a gola dla ekipy znad Wesery zdobył Füllkrug, któremu asystował Stage. Wolfsbsurg jeszcze nie otrząsnął się ze straty bramki, a już Werder prowadził 2-1, bo w 23. min po centrze Duckscha Bittencourt strzałem głową umieścił futbolówkę w siatce VfL. Podopieczni Niko Kovača nie złożyli broni. Od tego momentu non stop nacierali, „szukając” wyrównującego gola, i go znaleźli. Dokładnie w 84. min, kiedy po akcji L. Nmechy Guilavogui wyrównał na 2-2 i zapewnił Wolfsburgowi punkt w premierze rozgrywek. Bremen przerwało zatem z „Wilkami” serię trzech porażek o punkty niemieckiej ekstraklasy, ale od 1 grudnia 2019 r. czeka na pokonanie rywala z Dolnej Saksonii.

Zwycięski start BVB
Trzy punkty w premierze rozgrywek, podobnie jak mistrz Bayern München, wywalczył również wicemistrz Niemiec – Borussia Dortmund. Team Edina Terzicia na własnym stadionie 1-0 pokonał Bayer 04 Leverkusen. Bramkę na wagę zwycięstwa w 10. min strzelił dla BVB Reus. Od tego momentu oba zespoły miały mnóstwo okazji do zmiany rezultatu, ale skuteczność nie była atutem żadnej z drużyn. Należy dodać, że sędzia w tym meczu pokazał aż sześć żółtych kartek, z czego pięć dla Bayeru 04, oraz jedną czerwoną, którą ujrzał golkiper gości Hradecky w 90+2. min gry. Reasumując – dortmundczycy wygrali trzy z czterech ostatnich meczów w 1. Bundeslidze z Leverkusen. Jeśli jednak chcą walczyć w tym sezonie z Bayernem München o mistrzostwo Niemiec, muszą poprawić wiele elementów w swojej grze. „Farmaceuci” natomiast notują fatalny start sezonu, bo poza porażką w Dortmundzie tydzień wcześniej odpadli już w pierwszej rundzie Pucharu Niemiec, ulegając niespodziewanie 3-4 trzecioligowemu SV Elversberg.

W przeciwieństwie do mistrzów i wicemistrzów Niemiec dwa punkty na starcie rozgrywek stracił brązowy medalista minionego sezonu – RB Leipzig. Duma Saksonii tylko zremisowała w Stuttgarcie z VfB 1-1. A zatem z 16. zespołem minionego sezonu w niemieckiej ekstraklasie, który dopiero w barażach zapewnił sobie pozostanie w piłkarskiej elicie nad Renem. „Czerwone Byki” udanie rozpoczęły spotkanie. Szybko przejęły inicjatywę i już od 8. min wygrywały 1-0, bo zagranie Daniego Olmo na gola zamienił najlepszy piłkarz minionego sezonu w Niemczech – Nkunku. Trafienie to osłabiło czujność gości, którym wydawało się, że bez większego wysiłku wywiozą z miasta Mercedesa komplet punktów. Tymczasem gospodarze po stracie gola rzucili się do ataku i w 31. min doprowadzili do remisu 1-1 za sprawą trafienia Ahamady (asysta Kalajdžić). Bramka ta zmotywowała Leipzig do bardziej zdecydowanej i ofensywnej gry. Od tego momentu do końca spotkania na bramkę VfB sunęły ataki ekipy Domenica Tedesco. Jednak defensywa VfB nie popełniała wielu błędów. A kiedy już tak się zdarzało, gości zawodziła skuteczność. Należy dodać, że Saksończycy oddali na miejscową bramkę 27 strzałów, przy 11 miejscowych, i byli w posiadaniu piłki przez 68% gry. Stuttgart zatem wciąż czeka na pierwszą wygraną z RBL w meczu o punkty 1. Bundesligi. Z dziewięciu dotychczas rozegranych spotkań pomiędzy tym ekipami siedmiokrotnie wygrywał Leipzig, a dwa razy był remis.

Udanie w nowy sezon wkroczyło 1. FC Köln. „Kozły” przed własną publicznością pokonały FC Schalke 04 3-1, dominując na boisku od pierwszej do ostatniej minuty spotkania. Do przerwy jednak nie padła żadna bramka, choć goście z Zagłębia Ruhry od 35. minmusieli radzić sobie w dziesięciu, bo czerwoną kartkę ujrzał rozgrywający FC Schalke 04 Drexler. Po zmianie stron gospodarze w ofensywie byli dużo konkretniejsi. Efekt? Już 4 minuty po przerwie objęli prowadzenie za sprawą celnego trafienia Kiliana, któremu piłkę zagrywał Hector. Bramka ta dodała ekipie Steffena Baumgarta jeszcze większego animuszu. Co za tym idzie, drużyna ta jeszcze mocniej nacierała i w 62. min podwyższyła prowadzenie na 2-0. Stało się tak za sprawą celnego uderzenia Kainza po akcji Adamyana. W tym momencie przyjezdni, nie mając czego bronić, wszystkie siły rzucili do ataku i pomimo że grali w osłabieniu, zdobyli kontaktowego gola, którego w 76. min po centrze Ouwejana strzałem głową zdobył Bülter. Bramka ta tchnęła w team z Gelsenkirchen nadzieje na strzelenie wyrównującej bramki, ale nadzieja nie trwała długo. Kolończycy odpowiedzieli już 4 minuty później zdobyciem 3. gola, którego po dośrodkowaniu Thielmanna głową zdobył Ljubicić, ustalając wynik rywalizacji. Kolończycy odnieśli z FC Schalke 04 czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu, nie dając się temu zespołowi pokonać w 1. Bundeslidze od dziewięciu meczów. Ostatnia wygrana FC Schalke 04 z kolończykami miała miejsce 5 marca 2016 r.

Krzysztof Świerc

Show More