Niezapomniany fenomen
Każdy szanujący się fan piłki nożnej, nie tylko na Śląsku powinien wiedzieć i zapewne wie, kim był Ernest Wilimowski. To „Śląski Kaiser” i popularny „Ezi”, to niewątpliwie wybitny piłkarz, osobowość i jeden z najlepszych napastników przedwojennej Europy. Na stronie laczynaspilka.pl. o „Ezim” możemy m. in. przeczytać: „Fenomenalny drybling, wrodzona szybkość i niesamowity instynkt strzelecki – to jego znaki firmowe. Był też znany z tego, że po każdym golu podbiegał do bramkarza i w irytujący sposób się uśmiechał, co jednym podcinało skrzydła, a innych doprowadzało do szewskiej pasji. Kibice innych klubów doceniali jego umiejętności, ale drażniła ich zbytnia pewność siebie rudego napastnika i nonszalancki sposób bycia”.
FC Kattowitz
Ernest Wilimowski urodził się 23 czerwca 1916 roku w Katowicach, jako Ernst Otton Pradella. Piłkarską karierę rozpoczął w 1. FC Kattowitz, a zatem w klubie, który miał charakter niemiecki. Niemiecki dlatego, że jego zawodnikami i kibicami byli głównie Niemcy. Profesjonalnym piłkarzem został w wieku 18 lat i od 1934 reprezentował barwy Ruchu Wielkie Hajduki, a zatem obecnie Ruch Chorzów. Z tym klubem 4-krotnie zdobywał mistrzostwo Polski (1934, 1935, 1936, 1938), 4 razy sięgał po tytuł króla strzelców – w 1934 (33 bramki), 1936 (18 br.), 1938 (21 br.) i w 1939 (26 br.). W ostatnim z wymienionych lat „Ezi” mógł zdobyć więcej goli, był bowiem w doskonałej dyspozycji, ale rozgrywek tych nie dokończono z powodu wybuchu II wojny światowej.
10 goli w jednym meczu!
Historia Ernesta Wilimowskiego, zwłaszcza jeśli chodzi o jego występy w barwach narodowych jest jedyna w swoim rodzaju. O jego talent biły się oba narody – Niemcy i Polacy. Obie strony uważały go z jednego z najwybitniejszych piłkarzy ówczesnych lat, a dzisiaj od historii futbolu zaliczają godo najlepszych futbolistów w historii. Często można spotkać się z porównywaniem „Eziego” do króla futbolu – Brazylijczyka Pele, czy Cesarza” piłki nożnej – Niemca Franza Beckenbauera.

Foto:wikipedia
Warto przypomnieć zatem, że „Ezi” był autorem wyjątkowego wyczynu, rzadko spotykanego na futbolowych boiskach. Doszło do niego 21 maja 1939 roku w Chorzowie podczas meczu ligowego z Union-Touring Łódź. W tym meczu Ernest Wilimowski strzelił 10 z 12 bramek, jakie łodzianom zaaplikował Ruch, który wygrał to spotkanie 12-1. Wyczyn ten do dziś jest rekordem obecnej ekstraklasy piłki nożnej w Polsce!
Polska – Brazylia
Imponująca jest też statystka bramek, jakie Ernest Wilimowski zdobył w reprezentacji Polski, dla której wystąpił w 22 meczach i strzelił w tych spotkaniach 21 goli, w tym słynne 4 trafienia w mundialowym meczu Polski z Brazylią w 1938 roku, który zakończył się wygraną „Canarinhos” 6-5. Być może gdyby w polskiej reprezentacji występował drugi zawodnik tej klasy, co Ernest Wilimowski, to doszłoby do sensacji i Brazylijczycy musieliby przełknąć gorycz porażki. Warto dodać w tym miejscu, że dzięki czterem trafieniom w meczu z Brazylią, „Ezi” przez 56 lat był rekordzistą pod względem liczb goli w jednym meczu, dokładnie do mistrzostwa świata w 1994 roku w USA, kiedy zdetronizowałGr go Oleg Salenko, strzelając 5 bramek.
Puchar Niemiec!
Po wybuchu II wojny światowej Ernest Wilimowski został wpisany na niemiecką listę narodowościową i wyjechał w głąb III Rzeszy, a karierę piłkarską kontynuował w niemieckich klubach. Między innymi w TSV 1860 München. Co więcej, z popularnymi „Lwami” w 1942 roku zdobył Puchar Niemiec!
21 maja 1939 roku podczas meczu ligowego z Union-Touring Łódź Ernest Wilimowski strzelił 10 z 12 bramek, jakie łodzianom zaaplikował Ruch Chorzów.
Natomiast w kadrze reprezentacji Niemiec zagrał osiem razy, ale zdążył w tych spotkaniach zdobyć 13 bramek. Jednak decyzja o grze w niemieckiej kadrze sprawiła w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej został praktycznie wymazany z historii. Czy go to bolało? Tego już się nie dowiemy. Wiemy natomiast, że do końca życia mieszkał w Niemczech, gdzie zmarł 30 sierpnia 1997 roku w Karlsruhe (Badenia-Wirtembergia) i tam został pochowany.
Grób „Eziego” do likwidacji
Pod koniec marca dotarła do nas przykra informacja, że grób Ernesta Wilimowskiego ma zostać zlikwidowany. Władze miasta Karlsruhe postanowiły bowiem przeznaczyć część nekropolii gdzie się znajduje na inne cele. Jego fani z miejsca zareagowali. Przede wszystkim kibice Ruchu Chorzów i Fan Club Deutschland (FCD), którego członkowie od lat opiekują się nagrobkiem „Eziego”: „Nie możemy dopuścić do likwidacji grobu jednego z najwybitniejszych w historii futbolu piłkarzy i legendy Ruchu Chorzów. Konieczne więc jest przeprowadzenie ekshumacji oraz przeniesienie nagrobku na inne miejsce cmentarza” czytamy w oświadczeniu Fan Clubu Deutschland.

Foto: Łukasz2/wikipedia
Problem w tym, że koszty powyższej operacji są spore, bo wynoszą ponad 20.000 euro (około 100.000 złotych) i przerastają możliwości kibiców FCD opiekujących się nagrobkiem. Pomimo tego walka trwa, Rozpoczęła się bowiem zbiórka pieniędzy na ten cel zorganizowana przez kibiców Ruchu Chorzów. Pieniądze, które będą zebrane zostaną przeznaczonemiedzy innymi na ekshumację oraz wykup nowego miejsca (na stałe) wraz z przygotowaniem pomnika. Oby inicjatywa ta powiodła się, bo Ernest Wilimowski zasługuje na ponowny pochówek, na godną ceremonię i wiele więcej…