Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Stół łączy ludzi

Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść – mówi stare przysłowie. Ale w Górowie Iławeckim ono się nie sprawdza. Kucharek było aż 20 i nagotowały tak dużo, że nie tylko nasyciły się same, ale jeszcze nakarmiły domowników. I wszystkim wszystko dobrze smakowało.

 

Jak wyciągnąć ludzi z domów po prawie półtora roku pandemii i zachęcić ich, aby na nowo ożywili siedzibę stowarzyszenia? Takie pytanie zadają sobie od wiosny członkowie zarządu Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Natangia” w Górowie Iławeckim.

Najlepiej zaproponować ludziom jakąś zabawę, a przy tym dobrze nakarmić. A jakby to połączyć w jedno? Pomysł wydał się im i dobry, i prosty, więc 28 maja wcielili go w życie. Na spotkanie w stowarzyszeniu przyszło 20 kobiet w różnym wieku, od 30 lat wzwyż. Jeśli gotować, to co? Co można ugotować w czasach, w których wszystko jest i to, co kiedyś było od święta, teraz je się na co dzień?

Wspólne gotowanie w Górowie Fot. Grażyna Lewandowska

Co ugotować, podpowiedziała Róża, jedna z najstarszych członkiń „Natangii”: potrawy, które jadło się zaraz po wojnie, czyli wtedy, kiedy w Prusach Wschodnich panowała wielka bieda, o której już ludzie przeważnie zapomnieli.

Jakie potrawy zaproponowała? Karmuszkę, czyli jakby zupę gulaszową z dodatkiem kapusty i fasoli, kiełbasę gotowaną w piwie i polaną sosem piwnym, czerwoną i białą kapustę zasmażaną ze skwarkami, Kartofelsalat i ciasto – jabłecznik.

Róża nie została jednak szefową kuchni. Kobiety same natychmiast podzieliły między sobą zdania i przystąpiły do pracy. Grażyna Lewandowska, skarbniczka stowarzyszenia, czytała im ciekawostki o wschodniopruskich potrawach, Róża opowiadała, jak to było w Górowie zaraz po wojnie, ale kucharki najwięcej czasu spędzały na rozmowach. Czas gotowania szybko im minął, a gdy wszystko było już gotowe, posprzątały stoły, ładnie je nakryły i zabrały się do jedzenia przygotowanych potraw. Dla wielu kobiet był to powrót do smaków dzieciństwa, a dla młodych – spotkanie z kulinarną historią. To, czego nie zjadły, zapakowały i zabrały do domów, aby poczęstować wschodniopruskimi specjałami domowników.

– Wspólne gotowanie zajęło nam całe popołudnie. Było bardzo wesoło i czas szybko nam minął. To było pierwsze duże spotkanie od długiego czasu. Sądząc po nastrojach uczestniczek, bardzo im tego brakowało i dobrze im zrobiło te kilka godzin spędzonych razem w gwarze i ruchu – dzieli się swymi wrażeniami Grażyna Lewandowska, jedna z organizatorek spotkania.

Lech Kryszałowicz

 

Show More