Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Znane, a jednak…

Przez siedzibę Ulricha von Jungingena i Konrada von Wallenrode – komturów z zamku w Człuchowie – do „Bramy Kaszub” w państwie zakonu krzyżackiego. Tak najkrócej można określić trasę podróży historycznej, choć oficjalne jej hasło brzmiało: Zamki krzyżackie na Pomorzu – ślady historii: Człuchów i Chojnice.

Niektóre zamki poznaliśmy już wcześniej podczas zbiorowych bądź indywidualnych wojaży po Pomorzu. Najsłynniejszy z nich, bo i największy, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w Malborku/Marienburg, stanowiący siedzibę wielkiego mistrza zakonu, ale też i mniej słynne, jak np.: w Tucznie/Tütz, zamek Drahim w Starym Drawsku / Alt Draheim, w Połczynie-Zdroju / Bad Polzin czy w Szczecinku/Neustettin. Niektórzy byli także w: Bytowie, Słupsku, Darłowie, Lęborku czy innych miejscach. Ze 125 zamków istniejących w czasie panowania zakonu do dzisiaj w dobrym stanie dotrwała zaledwie znikoma część. Jednym z przykładów może być zamek w Człuchowie. A, czy w Chojnicach też był zamek? Któż na to pytanie odpowie?

Członkowie Niemieckiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego w Pile i Koła w Złotowie – przed Bramą Człuchowską w Chojnicach
Foto: Tadeusz Bogusławski

 

Pierwszy przystanek

„Wstrzeliliśmy się” w bezdeszczowy lipcowy, słoneczny i upalny dzień. Nie skłaniał on do większej aktywności fizycznej. Jednak zwiedzanie zaplanowanych obiektów zmuszało uczestników do wydatkowania choćby odrobiny energii. Najpierw spacer po warownym przedzamczu w parku, wokół zachowanej części średniowiecznej warowni, później film o wysiłkach historyków, archeologów, archiwistów i rekonstruktorów obiektu, następnie zwiedzanie wnętrz z często unikatowymi eksponatami. Towarzyszące wyjaśnienia przewodniczki Renaty i odsłanianie historii, precjozów zamku, miasta i regionu ułatwiały zrozumienie epok i znamiennych dla nich wydarzeń. Wielu zajętych słuchaniem, w nurcie tematyki, nie spostrzegło, jak pokonało schody wiodące na 46-metrową, sześciokątną w przekroju wieżę, podobnie jak później „pociągnęła” grupę pani Monika w pięciokondygnacyjnej części muzeum w Bramie Człuchowskiej. Nagrodą była przepiękna panorama dawnego Schlochau z trzema jeziorami, sięgająca aż Borów Tucholskich, no i okazja do kilku fotek. Potem jeszcze spacer przez zrewitalizowany Rynek do najstarszego kościoła pw. św. Jakuba Apostoła, jednego z licznych na szlaku pielgrzymim, a i sam święty patronuje temu miastu. Wśród wielu zabytkowych cennych kulturowo elementów – jeden szczególnie dla nas znaczący: witraże w oknach świątynnych pochodzące ze słynnej pracowni szklarskiej Maxa Ludera ze Schneidemühl/Piły.

Na poddaszu zamku – historia Kaszub
Foto: Gunter Horn

 

Drugi przystanek

Stamtąd, podziwiając śliczny ponadstuletni budynek ratusza i połyskujące wody wielkiego jeziora Rychnowskiego, do „bliźniaczych”, ludnościowo i obszarowo większych Chojnic. Tam, w „Bramie Kaszub”, Muzeum Historyczno-Etnograficzne im. Juliana Rydzkowskiego, rozlokowane wzdłuż fragmentów murów obronnych. Przyciąga zasobem i bogactwem eksponatów z dawnego grodu i okolic oraz kulturą materialną regionu. Od archeologii, etnografii, historii po bibliotekę z cennymi zbiorami pomorzoznawczymi (Baszta Szewska) i militaria – Dom Szewski – aż po sztukę współczesną w baszcie „Kurza Stopa”. Wielu doceniło pomysłowość w zagospodarowaniu dawnej fosy: amfiteatr, gdzie tego dnia wieczorem występowały popularne zespoły muzyczne. A obok Bramy Człuchowskiej kolejne precjozum: współczesna, artystycznie wyrafinowana rzeźba tura, którego łeb widnieje w herbie miasta. Instalacja autorstwa Jarosława Urbańskiego, wykonana z części samochodowych i kolejowych, kusiła podziwiających do chwycenia za rogi albo ogon – „na szczęście”!

Przewodniczka Renata opowiadaniami zaciekawiła grupę
Foto: Andrzej Niśkiewicz

Po smacznym obiedzie i odpoczynku w klimatyzowanej i przestrzennej sali restauracji „Polka” znów pełni energii ochoczo ruszyliśmy dalej w miasto.

Blisko stuletni Park Tysiąclecia, którego niegdyś nie można było nazwać chlubą 40-tysięcznego miasta, dziś przyciąga mieszkańców i turystów. Dzięki wielu inwestycjom hydrotechnicznym można było wśród kilku mniejszych lub większych stawów wyprowadzić alejki spacerowe, stworzyć plac zabaw dla najmłodszych, dla nieco starszych skatepark, dla czworonogów – wybieg, a dla wszystkich amfiteatr, zaś w potencjał urozmaiconej zieleni „wpleść” liczne „niestandardowe” pomniki – np. Mikołaja Kopernika, ławeczkę J. Rydzkowskiego (człowieka wielu aktywności, regionalisty i społecznika, dziennikarza, pierwszego dyrektora i kustosza muzeum) czy też Jarosława Armady (obsługującego medycznie MKS Chojniczanka), a także inne siedziska wypoczynkowe dla odwiedzających, którym czas odmierza awangardowy w szacie zegar słoneczny.

Gotycka bazylika z ponad 700-letnią historią pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela urzekła ogromem, surowością i monumentalizmem, skrywając swój urok za skromnością.

Grupa przed ponad 100-letnim ratuszem w Chojnicach
Foto: Gunter Horn

A obok – do świątyni dawnych augustianów pw. Zwiastowania NMP – prowadzili już sami podróżnicy. Przepych barokowego wnętrza „zniewolił” odwiedzających. „To niesamowite” – usłyszeć można było wielokrotnie, podobnie jak: „Myśmy tu już kiedyś byli, ale… nie widzieliśmy”. Potem Rynek i oczywiście ratusz na północnej pierzei z przepiękną neogotycką i zdobną fasadą, sterczynami, modernistycznymi dekoracjami, górujący nad kamieniczkami. Rozbryzgi wody z fontanny z trzema pannami, choć oficjalnie jest to „Korowód Świętojański” – na naszą uciechę mokry. Ułatwiał złapanie oddechu i chłodził. Więcej tego było później, nad jeziorem! Zanim tam dotarliśmy, jeszcze kilka chwil poświęciliśmy miastu na starych fotografiach. Wystawa plenerowa prac ze zbiorów Jacka Klajny eksponowana na chojnickim Rynku siłą perswazji obrazu zmusza do zainteresowania i podziwiania tego, co było – ale co można było zachować, odtworzyć, ulepszyć – i do oceny, jak jest.

Zwiedzanie wnętrz zamku krzyżackiego w Chojnicach 
Foto: Tadeusz Bogusławski

Informacji o dziejach odwiedzonych miast i przyległego obszaru jak na jednodniowy wypad było multum. To, czego intelektem i pamięcią nie mogliśmy ogarnąć, zobaczyliśmy w obrazie, a nawet doświadczyliśmy poprzez dotyk. Wytchnienie i odprężenie mogło nastąpić tylko nad wodą. Więc – do Charzyków!

 

Trzeci przystanek

Dla licznych – zaskoczenie: bogata i rozwinięta baza rekreacyjna, wypoczynkowa i sportów wodnych oraz kusząca gastronomia, pensjonaty i hotele. Do tego jeszcze fakt, że właśnie w tej letniskowo-wypoczynkowej miejscowości mieści się dyrekcja jednego z 23 parków narodowych w Polsce – PN Bory Tucholskie. Z powierzchnią ponad 46 km², choć nie największy w kraju, ale już przez 14 lat jest Rezerwatem Biosfery z czterema parkami krajobrazowymi i kusi zapewne do odwiedzin, szczególnie miłośników natury, ekologii i sozologii.

Pilot/przewodnik – Andrzej Niśkiewicz podczas opowiadania historii kościoła pw. Ścięcia Św. Jana Chrzciciela w Chojnicach
Foto: Tadeusz Bogusławski

Niewielu już pamięta, że właśnie tu przed II wojną światową znajdowała się placówka polskiej Straży Granicznej, bo przed 1939 nieopodal przebiegała granica. Rozdzielała Polskę i Niemcy. Być może dziś, wspólnie będąc członkami Unii i podążając przez Człuchów do Chojnic (z niemiecka Konitz) i Charzykowy (niegdyś Müskendorf), daliśmy początek lepszym czasom: poznawaniu dziedzictwa kultury i natury tego regionu, a nade wszystko wzniesienia się ponad historycznie, nierzadko bolesne, ale i wielokrotnie sztuczne i stereotypowe podziały.

 

Andrzej Niśkiewicz

Show More