Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Skarb cystersów / Der Zisterzienserschatz

Od kilku lat 1 maja odbywa się w Jemielnicy Diecezjalne Spotkanie Rodzin, co dla władz gminy stanowi mile widzianą okazję do promowania miejscowości wraz ze znajdującym się w niej dawnym klasztorem cystersów jako atrakcji turystycznej. Począwszy od tego roku, po ponad 60-letniej przerwie, będzie też można znów przeczytać opowiadanie literackie traktujące o Jemielnicy. A pojawiło się ono za sprawą przypadkowego znaleziska, jakiego dokonał młody mieszkaniec Jemielnicy, odwiedzając jedną z bibliotek w Niemczech.

 

Kiedy w 1943 roku pochodzący z Bytomia dziennikarz i pisarz Josef Wiessalla wydał w Berlinie swoje opowiadanie pt. „Die Schlacht von Himmelwitz” (Bitwa pod Jemielnicą), nikt chyba nie myślał, że może ono odnieść olbrzymi sukces. Świat znajdował się w środkowej fazie II wojny światowej, a literatura bynajmniej nie figurowała na pierwszym miejscu wśród potrzeb ludzi.

 

Tymczasem Josef Wiessalla usnuł nader ciekawą historię o klasztorze cystersów w Jemielnicy. W czasie wojny trzydziestoletniej (1618–1648) jemielniccy chłopi musieli płacić wysokie podatki nie tylko cesarzowi, lecz także Kościołowi, i to pomimo, że sami cierpieli głód. Do tego dochodził fakt, że cystersi ukryli w swoim jemielnickim klasztorze wielki skarb, na który zagięli parol Szwedzi. Próbując schronić się przed ich nadciągającą armią, chłopi ukryli się w klasztorze, co mogło się skończyć tragicznie, gdyby nie pewien odważny mężczyzna, niejaki Forster, któremu udało się nie tylko uchronić chłopów przed śmiercią, lecz także uratować złowieszczy skarb cystersów.

 

Przypadek

 

Przez ponad 60 lat historia ta pozostawała jednak nieznana jemielniczanom, gdyż – po pierwsze – po 1945 roku opowiadanie nie doczekało się kolejnego wydania, po drugie zaś wieś znajdowała się odtąd w obrębie rządzonej przez komunistów Polski, co sprawiało, że nie było dostępu do niemieckiej literatury.

 

W roku 2014 młody mieszkaniec Jemielnicy Piotr Jelitto natrafił na to opowiadanie. – Stało się to naprawdę przypadkiem. Interesuję się historią swojej wsi, choć zbieram raczej stare pocztówki. Podczas studiów w Niemczech, będąc w jednej z bibliotek, wprowadziłem do wyszukiwarki hasło „Himmelwitz” i wśród kilku wpisów szczególnie rzucił mi się w oczy tytuł „Schlacht von Himmelwitz” – mówi Piotr Jelitto, który obecnie pracuje jako analityk finansowy w jednym z międzynarodowych przedsiębiorstw.

 

Z kupionym w antykwariacie wydaniem książki zjawił się pewnego dnia w swoim dawnym Gimnazjum im. Johannesa Nuciusa, gdzie zaprezentował znalezisko swoim byłym nauczycielom.

 

Pomysł

 

Szybko się okazało, że tej książki nie można tak po prostu wstawić do biblioteki: – Także prowadzenie lekcji historii czy literatury w oparciu o tę książkę to byłoby zbyt mało, jako że wtedy tylko uczniowie dowiedzieliby się czegoś o tej zaginionej przez dziesiątki lat książce – mówi dyrektor jemielnickiego gimnazjum Grażyna Korczowska, podkreślając, że książka powinna znaleźć możliwie jak najszerszy krąg odbiorców. – Z jednej strony szukaliśmy więc sponsorów, z drugiej zaś sami też zaczęliśmy czynić pierwsze kroki w kierunku jej opublikowania – mówi Grażyna Korczowska. I jedno, i drugie okazało się zadaniem stosunkowo trudnym, gdyż trzeba było zdobyć niemałe środki finansowe, które jednak ostatecznie udało się zebrać z pomocą większych sponsorów oraz grupy mieszkańców gminy.

 

Nadeszła chwila, by „przystąpić do rzeczy”. Książkę trzeba było nie tylko wydać – miała się ona mianowicie ukazać w wersji dwujęzycznej, niemiecko-polskiej, co oznaczało, że trzeba było wykonać jej tłumaczenie. – Dość trudną sprawą było np. przekazanie czytelnikom w zrozumiałej formie słów i pojęć, których dziś w ogóle się już nie używa. Bo kto wie, co oznacza „szwedzki napój” czy „wieniec smolany” – mówi Piotr Jelitto. Ostatecznie większość odpowiedzi znalazł w internecie, a w pozostałych przypadkach dopomogli mu eksperci z Polski i Niemiec.

 

Rezultat

 

Potrzeba było więc długiego czasu oraz pracy całego zespołu, zanim książka była gotowa do druku. A przy tym Piotr Jelitto nie był jedynym byłym uczniem jemielnickiego Gimnazjum im. Johannesa Nuciusa, który był zaangażowany w prace. Marcin Nocoń, który obecnie mieszka i pracuje we Wrocławiu, napisał wstęp naświetlający tło historyczne, a Piotr Dziuroń z pobliskiej miejscowości Barut (Liebenhain) dostarczył ilustracje do wersji polskojęzycznej. Oprócz konsultantów z zewnątrz w ukończenie prac nad książką zaangażowali się też nauczyciele wspomnianego gimnazjum.

 

W efekcie tych wysiłków wyszło obszerne dwujęzyczne wydanie, którego oficjalna prezentacja odbyła się podczas tegorocznego Jarmarku Cystersów 1 maja. – Nasz cel polegający na dotarciu do szerokiego kręgu odbiorców udało nam się osiągnąć, to wydanie jest bowiem rozprowadzane nie tylko wśród mieszkańców Jemielnicy, lecz także wysyłane go największych bibliotek w Polsce, a także do Niemiec – dodaje z satysfakcją dyrektor Grażyna Korczowska.

 

A i Piotr Jelitto, który na co dzień mieszka z dala od Jemielnicy, cieszy się, że jego wieś będzie odtąd jeszcze bardziej znana: – Dzięki temu opowiadaniu mamy więc swego rodzaju własną sagę, legendę, którą możemy przekazywać innym. Nie musimy opierać się na opowiadaniach historycznych innych autorów, lecz mamy coś własnego, jemielnickiego – uważa Piotr Jelitto.

 

Dla wszystkich, którym nie udało się kupić książki 1 maja, uczniowie jemielnickiego gimnazjum przygotowali przedstawienie, które dla licznej rzeszy uczestników Jarmarku Cystersów było dobrą okazją do zapoznania się z opowiadaniem, jako że nie wszyscy będą mogli je przeczytać z własnego egzemplarza publikacji. Z liczby 300 egzemplarzy przygotowanych do sprzedaży, w tym jednym dniu sprzedanych zostało ponad 250.

 

Komu zatem nie udało się zdobyć „Bitwy pod Jemielnicą”, by wzbogacić swoją domową biblioteczkę, będzie musiał jej poszukać w bibliotekach w Polsce. Jak jednak zgodnie zapewniają Piotr Jelitto i Grażyna Korczowska, są plany dodrukowania większej ilości egzemplarzy, choć to jest jeszcze muzyka przyszłości.

 

Rudolf Urban

 

***

 

Seit einigen Jahren treffen sich am 1. Mai in Himmelwitz Familien zur Diözesanbegegnung. Für die Gemeinde ist es eine willkommene Möglichkeit, den Ort mit seinem ehemaligen Zisterzienserkloster als touristische Attraktion zu vermarkten. Ab diesem Jahr kann man auch über Himmelwitz nach über 60 Jahren wieder eine literarische Erzählung lesen. Und dass sie aufgetaucht ist, war der zufällige Fund eines jungen Himmelwitzers in einer deutschen Bibliothek.

 

Als 1943 der aus Beuthen stammende Journalist und Schriftsteller Josef Wiessalla seine Erzählung „Die Schlacht von Himmelwitz“ in Berlin herausgegeben hatte, dachte wohl niemand an einen durchschlagenden Erfolg. Die Welt befand sich inmitten des Zweiten Weltkrieges und Literatur stand dabei nicht wirklich an erster Stelle der Bedürfnisse der Menschen.

 

Dabei hat Josef Wiessalla eine überaus interessante Geschichte um das Himmelwitzer Zisterzienserkloster gesponnen. Zur Zeit des Dreißigjährigen Krieges (1618 – 1648) mussten die Himmelwitzer Bauern nicht nur dem Kaiser sondern auch der Kirche hohe Steuern zahlen, obwohl sie selbst Hunger leideten. Hinzu kam, dass die Zisterzienser in ihrem Himmelwitzer Kloster einen großen Schatz versteckten, auf den es die Schweden abgesehen hatten. Vor dieser anrückenden Armee haben sich die Bauern im Kloster versteckt und es hätte tragisch ausgehen können, wenn nicht ein mutiger Mann gewesen wäre, der sog. Forster. Ihm gelang es nicht nur die Bauern vor dem Tod zu bewahren, sondern auch den ominösen Zisterzienserschatz zu retten.

 

Der Zufall

 

Mehr als 60 Jahre blieb diese Geschichte den Himmelwitzern allerdings verborgen. Zum einen wurde die Erzählung nach 1945 nicht wieder herausgegeben, zum anderen befand sich seitdem das Dorf innerhalb des von den Kommunisten regierten Polens und so war es nicht möglich an deutsche Literatur heranzukommen.

 

Im Jahr 2014 stieß dann der junge Himmelwitz Piotr Jelitto auf diese Erzählung. „Das geschah wirklich durch Zufall. Ich interessiere mich für die Geschichte meines Dorfes, sammle aber eher alte Postkarten. Während meines Studiums in Deutschland habe ich dann in einer Bibliothek das Stichwort „Himmelwitz“ in die Suchmaske eingegeben und unter einigen Einträgen fiel mir der Titel „Schlacht von Himmelwitz“ besonders auf“, sagt Piotr Jelitto, der mittlerweile als Finanzanalyst für ein internationales Unternehmen tätig ist.

 

Mit einer in einem Antiquariat gekauften Ausgabe des Buches kam er eines Tages in sein altes Johannes-Nucius-Gymnasium in Himmelwitz und präsentierte den Fund seinen ehemaligen Lehrern.

 

Die Idee

 

Schnell wurde klar, dass man dieses Buch nicht einfach so in eine Bibliothek stellen kann. „Auch einfach nur Geschichts- oder Literaturunterricht anhand dieses Buches wäre zu wenig, denn dann würden ja nur die Schüler etwas über dieses jahrzehntelang verschwundene Buch erfahren“, sagt die Direktorin des Himmelwitzer Gymnasiums Grażyna Korczowska. Es sollte also einem möglichst breiten Publikum zugänglich gemacht werden.

 

„Einerseits haben wir also nach Sponsoren gesucht, andererseits aber auch selbst begonnen die ersten Schritte hin zu einer Publikation zu machen“, sagt Grażyna Korczowska. Beides erwies sich als relativ schwierig, denn es bedurfte einer nicht geringen Menge an finanziellen Mitteln, die dann letztendlich aber sowohl größere Sponsoren als auch eine Reihe von Einwohnern der Gemeinde zusammengetragen haben.

 

Nun ging es also ans Eingemachte. Das Buch musste nicht nur herausgegeben werden, es sollte zweisprachig deutsch-polnisch erscheinen, was bedeutete, dass eine Übersetzung nötig gewesen ist. „Schwieriger war es dabei allerdings, die heute gar nicht gebrauchten Wörter den Lesern verständlich zu machen. Denn wer weiß schon, was ein Schwedentrunk oder ein Pechkranz ist“, sagt Piotr Jelitto. Letztendlich fand er die meisten Antworten im Internet, bei anderen konnten ihm Experten aus Polen und Deutschland weiterhelfen.

 

Das Ergebnis

 

Es dauerte also eine lange Zeit und die Arbeit eines ganzen Teams, bis das Buch druckreif gewesen ist. Dabei war Piotr Jelitto nicht der einzige ehemalige Schüler des Himmelwitzer Johannes-Nucius-Gymnasiums, der in die Arbeiten involviert gewesen ist. Marcin Nocoń, der heute in Breslau lebt und arbeitet, hat die geschichtliche Einleitung geschrieben und Piotr Dziuron aus dem nahegelegenen Liebenhain (Barut) lieferte die Illustrationen für die polnische Fassung. Neben externen Beratern haben sich aber auch die Lehrer des Gymnasiums bei der Fertigstellung des Buches engagiert.

 

Herausgekommen ist eine aufwändig gestaltete zweisprachige Ausgabe, die beim diesjährigen Zisterziensermarkt am 1. Mai offiziell vorgestellt wurde. „Unser Ziel, ein breites Publikum anzusprechen, haben wir erreicht, denn diese Ausgabe wird nicht nur unter den Himmelwitzern verteilt, sondern auch an die größten Bibliotheken in Polen gesendet sowie nach Deutschland“, freut sich Gymnasiumsdirektorin Grażyna Korczowska.

 

Und auch Piotr Jelitto, der zwar im Alltag weit weg von Himmelwitz wohnt, freut sich, dass sein Dorf nun noch bekannter wird. „Wir haben mit dieser Erzählung also eine Art eigene Sage, eine Legende, die wir weitergeben können. Wir müssen nicht auf historischen Geschichten von anderen aufbauen, sondern haben etwas eigenes, himmelwitzerisches“, meint Piotr Jelitto.

 

Für alle, die das Buch am 1. Mai noch nicht kaufen konnten, hatten die Schülerinnen und Schüler des Himmelwitzer Gymnasiums eine Aufführung vorbereitet. Und diese war für die zahlreichen Besucher des Zisterziensermarktes eine gute Gelegenheit, sich mit der Erzählung auseinanderzusetzen. Denn nicht jeder kann den Inhalt nachlesen. Von den für den Verkauf bereitgestellten 300 Exemplaren, waren an diesem einen Tag über 250 verkauft worden.

 

Wer also „Die Schlacht von Himmelwitz“ nicht für seine Hausbibliothek ergattern konnte, muss sie nun in den Bibliotheken in Polen suchen. Wie allerdings Piotr Jelitto und Grażyna Korczowska versichern, denke man zwar über einen Nachdruck nach, dies sei aber Zukunftsmusik.

 

Rudolf Urban

Show More