Poseł Janusz Kowalski (Suwerenna Polska) na dobre wkroczył w tryb kampanii wyborczej, choć ta oficjalnie się jeszcze nie zaczęła. Pod koniec kwietnia podczas konferencji prasowej z jego ust nastąpił kolejny wyciek jadu w niemieckimkierunku. Jednocześnie przypomniał o swoich pięciu celach względem mniejszości niemieckiej i samej Republiki Federalnej Niemiec. Po raz kolejny pokazał też, że jego kampania wyborcza oparta będzie na antyniemieckości. Na wspomniane cele posła Kowalskiegow naszym artykule odpowiedział poseł MN Ryszard Galla.
Janusz Kowalski
Podczas wczorajszych obrad Sejmu Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski, po raz kolejny zgłosił poprawkę do Kodeksu Wyborczego, której celem była likwidacja zwolnienia z przekroczenia progu wyborczego przez komitety wyborcze mniejszości narodowych. W głosowaniu poprawka ta jednak przepadła.
Zgłoszona przez posła Solidarnej Polski Janusza Kowalskiego poprawka do budżetu państwa na 2023 rok przewidująca odebranie całości środków na nauczanie języka niemieckiego jako języka mniejszości przepadła podczas wczorajszego głosowania w sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski po raz kolejny złożył poprawkę do budżetu państwa, zakładającą całkowite odebranie środków na nauczanie języka niemieckiego jako języka mniejszości. Ponadto wraz z grupą 20 posłów przygotował projekt ustawy odbierający mniejszościom narodowym i etnicznym przywilej wyborczy. Mniejszość niemiecka odpowiada, że to kolejny przejaw dyskryminacji.
Dziś w Sejmie grupa 20 posłów Solidarnej Polski złożyła projekt ustawy odbierający mniejszościom narodowym i etnicznym przywilej wyborczy. Lider tej grupy Janusz Kowalski podkreśla przy tym, że chodzi mniejszość niemiecką.
Od 1 września rozpoczyna się nowy rok szkolny. Na mocy rozporządzenia ministra edukacji język niemiecki jako język mniejszości będzie nauczany w szkołach podstawowych tylko przez jedną godzinę tygodniowo. Jest to decyzja, którą nie tylko mniejszość niemiecka odbiera jako dyskryminację. Na kilka dni przed rozpoczęciem szkoły spoglądamy wstecz na ostatnie miesiące zmagań o nauczanie języka niemieckiego.
Na ostatnim posiedzeniu sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych miano m.in. rozpatrywać odpowiedź na dezyderat komisji. Dotyczył on dyskryminacji dzieci i młodzieży uczących się języka niemieckiego, jako języka mniejszości, a skierowany był do premiera. Na to posiedzenie przyszedł też poseł Janusz Kowalski, inicjator zmniejszenia środków na nauczanie języka niemieckiego. Nie ma w tym nic dziwnego, bo każdy poseł może być uczestnikiem posiedzenia danej komisji, która funkcjonuje w sejmie, ale…
W czasie poniedziałkowego popołudnia (14.02) być może wielu korzystało ze świeżego powietrza i postanowiło się udać na walentynkowy spacer. Nieco inne plany tego dnia miał poseł Janusz Kowalski, bowiem przeprowadził w Opolu konferencję. Pewnie wielu nie zdziwię ale jej tematem nie były walentynki.
Janusz Kowalski postanowił w tym dniu ogłosić próbę powołania przez niego Komisji do spraw odzyskania majątku Związku Polaków w Niemczech. Dodatkowo, to już chyba dziś nikogo nie dziwi, poruszał temat nauki języka niemieckiego, jako ojczystego, w Polsce i nauki języka polskiego w Niemczech. Bynajmniej nie zauważyłem tam dozy miłości, czy choćby wrażliwości – tak od, z okazji walentynek.
Takie wnioski wysunąłem, gdy Janusz Kowalski zapytany o uczucia, w związku ze swoim postępowaniem, unikał odpowiedzi. No właśnie, wszystko sprowadza się do tego, że miałem okazję na żywo przysłuchiwać się tej konferencji, a nawet zadać kilka pytać. Przyjemności z tego stanu raczej nie miałem, a jeśli nawet to jest ona niebywale wątpliwa. Janusz Kowalski na moje pytania czy nie czuje się, że postępuje w sposób hipokrytyczny, odpowiadał dosyć specyficznie. Ja pytałem o jego udział w projektach organizowanych przez Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej. On odpowiadał, że ta instytucja jest finansowana przez polski rząd. Ja skorygowałem, że jest współfinansowana przez stronę niemiecką i polską, a Janusz Kowalski powtórzył jedynie, że przez polski rząd. Widać, że parlamentarzysta ma niemałą wprawę w kontroli przekazu medialnego. Mikrofonu ja nie dostałem, na konferencji słychać mnie z ledwością, za to odpowiedzi posła były głośne i wyraźne.
Poseł nie potrafił również odpowiedzieć na pytania takie jak dane dotyczące zapotrzebowania na naukę języka polskiego w Niemczech, czy formy weryfikacji mniejszości niemieckiej wśród dzieci uczących się języka niemieckiego jako ojczystego (bo takiej weryfikacji żąda).
Chociaż podczas tej krótkiej rozmowy merytoryki nie było wcale, to poseł Janusz Kowalski wyraził chęć na wspólną debatę, nawet z udziałem mediów. Pozostają mi więc dwie rzeczy. Pierwsza to dogranie terminu z Januszem Kowalskim. Druga, może nawet ważniejsza, to nadzieja, że poseł Solidarnej Polski odstąpi od swoich haseł, które już mocno molestował udostępnieniami na social mediach i w końcu przystąpi do merytorycznej dyskusji. Może w końcu dowiemy się skąd jego hipokryzja, skąd wątpliwości wobec danych podanych przez Ambasadę Niemiec w Polsce i skąd jego wrogość do mniejszości niemieckiej. Może ostatecznie wyjaśni poseł Kowalski, dlaczego broni się konstytucją, gdy jest pytany o legalizację związków partnerskich, ale zapomina o niej w momencie dyskryminacji mniejszości.
Szymon Folp
Autor jest członkiem Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej i uczestnikiem szeregu projektów młodzieżowych mniejszości niemieckiej oraz Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Po ubiegłotygodniowym głosowaniu nad budżetem państwa na 2022 nie milkną słowa krytyki ze względu na zmniejszenie subwencji na nauczanie języka niemieckiego jako języka mniejszości. Nie tylko same organizacje mniejszości niemieckiej w Polsce nie kryją oburzenia, także samorządowcy, nauczyciele i niemieccy politycy wypowiadają się krytycznie wobec polityki rządu.