Stowarzyszenie Pro Liberis Silesiae zorganizowało debatę pt. „Znaczenie języka niemieckiego w regionie”.
Do aktywnego udziału zaproszeni zostali rodzice, w tym urzędnicy, przedsiębiorcy i pracownicy naukowi Uniwersytetu Opolskiego, których dzieci uczęszczają do przedszkoli i szkół Stowarzyszenia Pro Liberis Silesiae. Wielu z nich wychowuje swoje dzieci dwujęzycznie, jak Monika Czok. Wie, że nauka języka musi przebiegać wielotorowo, tzn. w różnych miejscach, z różnymi osobami. – To jest wielkie wsparcie dla tego, co robię w domu. Uważam, że dzieci mogą wtedy zobaczyć, że nie jest to tajny język mamy, ale posługuje się nim kilka osób – mówi asystentka naukowa Uniwersytetu Opolskiego. A Monika Czok dodaje: – Im dzieci są starsze, tym ważniejsze jest dla nich środowisko rówieśnicze. A kiedy widzą, że mogą rozmawiać po niemiecku także z kolegami, jest to dla nich coś naturalnego – stwierdza mama trójki dzieci. Waldemar Gielzok również wychowuje swoje dzieci dwujęzycznie i docenia lekcje niemieckiego w szkole. – W domu nigdy nie jest się prorokiem. Jeśli nauczyciel coś powie, to jest to obowiązujące, ale jeśli ojciec coś powie, to nie zawsze – mówi prowadzący debatę.
Organizujące debatę stowarzyszenie Pro Liberis Silesiae chciało wysłać pozytywny sygnał i pokazać, jak ważne są umiejętności językowe. Podkreślono również, że obecnie język angielski jest dla dzieci obowiązkowy, a niemiecki stanowi dodatkową wartość dodaną. Debata odbyła się w języku polskim, aby dotrzeć do jak największej liczby osób.
ml