Reparacje
Coraz głośniej mówi się o problemie reparacji wojennych, które, jak wiadomo, od lat wypływają zawsze przy okazji wyborów na powierzchnię polskiego piekiełka wyborczego, jednak trzeba próbować wobec tego zachować dystans. To znaczy przyglądać się, ale bez zbytniego zaangażowania. Bo czy warto poświęcać zbyt wiele uwagi tematowi, który czasem w Polsce już rozgrzewał do czerwoności, a którego Rząd RP od lat nie wprowadza na agendę rozmów z Rządem Federalnym? Zapewne dlatego, że doświadczeni dyplomaci, podobnie jak wielu znawców tematu, doskonale zdają sobie sprawę, że nie ma ku temu podstaw prawnych, ale także z tego powodu, że w przeciwieństwie do odpowiedzialności moralnej za zbrodnie wojenne materialna odpowiedzialność będzie wymagała suchych wyliczeń po obydwu stronach.