Legenda, piękne widoki, wielkie pieniądze, to wszystko można powiedzieć o Grand Prix Monaco. Niestety nie można powiedzieć o tym wyścigu, że jest emocjonujący. Wielkie ociężałe bolidy z 2025 roku zamiast pięknego wyścigu stworzyły nam kolejkę pojazdów, które jak na sznurku mijały plac przed kasynem. Ten „wyścig” wygrał finalnie kierowca McLarena, ale nie ten który dominował ostatnio.
Nie było sensacji w finale Pucharu Niemiec. Rewelacja rozgrywek – trzecioligowa Arminia Bielefeld, która po raz pierwszy w swojej 120-letniej historii dotarła do finału krajowego pucharu – nie sprostała wyzwaniu. Zespół ze wschodniej Westfalii uległ pierwszoligowemu VfB Stuttgart 2:4.Read More …
1.Bundesliga: 34. kolejka – ostatnia seria spotkań sezonu 2024/2025
Przed rozegraniem ostatniej serii spotkań zakończonego w minioną sobotę – 62. sezonu 1. Bundesligi – wiedzieliśmy, że mistrzem Niemiec został Bayern Muenchen, a ubiegłoroczny champion – Bayer 04 Leverkusen – uplasuje się na drugim miejscu. Wiedzieliśmy także, że VfL Bochum i Holstein Kiel opuszczają niemiecką ekstraklasę. Pomimo tej wiedzy, w 34. kolejce emocji nie brakowało.Read More …
Niemcy w Piłce Ręcznej: Droga na Mistrzostwa Europy i Nadchodzące Wyzwania
Po raz szesnasty w historii reprezentacja Niemiec w piłce ręcznej wystąpi na Mistrzostwach Europy. Walka o awans, pomimo drobnych wybojów, zakończyła się sukcesem i pierwszym miejscem w grupie. Można mieć nadzieję, że to dopiero początek drogi pełnej sukcesów dla zespołu, który jest w przebudowie.Read More …
Tabor Formuły 1 wraca do Europy. Do końcówki września tylko raz (GP Kanady) kierowcy będą ścigać się na europejskich torach. Trzeba uczciwie przyznać, że te podróże najlepiej zniosła ekipa McLarena, która wraca na „Stary Kontynent” jako zdecydowany lider klasyfikacji konstruktorów. I przede wszystkim mając lidera wśród kierowców. Lidera, który wydaje się nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Australia ma w swojej historii dwóch Mistrzów Świata, a w XXI wieku w padoku F1 ulubieńcem kibiców był Daniel Ricciardo. Jednak blisko 15 lat kibice z Antypodów czekali, by na czele klasyfikacji kierowców znalazł się kierowca z ich kraju. 10 października 2010 roku po drugim miejscu w GP Japonii, liderem został Mark Webber. Teraz tego zaszczytu dostąpił Oscar Piastri, którego menedżerem jest… Mark Webber.
– Chcę wygrać każdy wyścig, jaki się da. Jestem dumny z pracy, jaką wykonaliśmy, żeby się tu znaleźć – powiedział Oscar Piastri.
To na razie najczęściej powracające pytanie w padoku Formuły 1. Czy McLaren powinien wybrać „jedynkę”. Jednak przed sezonem oraz na jego początku większość obserwatorów miało w domyśle Lando Norrisa. Jednak to co dzieje się od GP Australii dość mocno zmieniło narrację w tym temacie. Oscar Piastri wygrał 3 z 4 ostatnich wyścigów i 2 z 4 pole position. W kolejnych weekendach pokazuje niesamowity talent do wyprzedzania, umiejętność śrubowania możliwości bolidu i odwagę do jazdy na limicie.
Lider czego?
Oscar Piastri Autor Foto: Nicolasdafinn27/wikipedia
Tak było także na Jeddah Corniche Circuit. Już podczas kwalifikacji spisał się znakomicie. Najlepszy czas całej sesji wykręcił podczas Q1, ale w Q3 musiał uznać wyższość Maxa Verstappena (przegrał o jedną setną sekundy). Już na starcie wyścigu pokazał swoją wyższość wyprzedzając Holendra na pierwszym zakręcie. Co prawda musiał jechać jeszcze za rywalem, ale kiedy po kolejnych roszadach, zjeździe do garażu, wyjechał na pierwsze miejsce, to już zaczął odjeżdżać całej reszcie stawki: – To nie było najłatwiejsze zwycięstwo. Początek był trudny, pierwszy stint za Maksem również. Dopiero gdy miałem czyste powietrze, jazda stała się trochę łatwiejsza, ale i tak nie mogłem odpuścić. Max był szybki, musiałem cały czas naciskać. Chcę wygrać każdy wyścig, jaki się da. Jestem dumny z pracy, jaką wykonaliśmy, żeby się tu znaleźć – powiedział Oscar Piastri.
Rola menedżera
Trudno nie odnieść się do roli menedżera w rozwoju młodego kierowcy. Mark Weber jest odpowiedzialny za jego przenosiny z Alpine do McLarena i stale wspiera jego postępy. Co ważne jego rola jest równie dobrze dostrzegana także z zewnątrz, o czym świadczą doskonale słowa Mistrza Świata: – Wydaje mi się, że mając u swego boku Marka Webbera] dysponuje ogromną pomocą. To dla niego świetna sprawa. Ludzie wyciągają wnioski z własnych karier, mogłem na to liczyć ze strony ojca i wydaje mi się, że teraz Mark doradza Oscarowi. Koniec końców jest w stanie wykorzystywać pełnię swojego talentu, świetnie to obserwować – stwierdził Max Verstappen.
Max nie może więcej
Nie możemy oczywiście nie oddać honorów drugiemu na mecie kierowcy Red Bulla. Max Verstappen po raz kolejny wycisnął z bolidu więcej niż ten mógł dać. Jego okrążenie w Q3 było niesamowite. I tak moglibyśmy nazwać z pewnością jego występ w wyścigu. Moglibyśmy, gdyby nie pierwszy zakręt. Holender nie po raz pierwszy pojechał poza limitem i wjechał niego tak, że nie miał realnie szans na zmieszczenie się na wyjściu. Ostatecznie sędziowie przyznali mu (łagodną) karę 5 sekund. I nie pomogły nawet późniejsze protesty szefa ekipy, Christiana Hornera, który chodził po padoku z wydrukowanym zrzutem ekranu z kamery pokładowej: – Był start, był pierwszy zakręt i nagle było 50. okrążenie. Wszystko działo się bardzo szybko. Problem polega na tym, że nie mogę podzielić się swoją opinią w tej sprawie, gdyż może otrzymać karę. Lepiej zatem nic nie mówić. Wszystko, co powiem lub spróbuję powiedzieć w tej kwestii, może przysporzyć mi kłopotów – uważa Max Verstappen. Trzeba także oddać zasługi całemu sztabowi Holendra, bo wydaje się, że decyzja, by nie oddawał pozycji od razu na torze była słuszna. Pozwoliła ona jechać w czystym powietrzu i nadrobić czas nad resztą stawki. Dzięki temu po zjeździe po świeże opony (i odbyciu kary) utrzymał przewagę nad goniącym go Georgem Russellem. Dzięki drugiej pozycji na mecie, utrzymał kontakt z duetem kierowców McLarena. Dość łatwo można uwierzyć w fakt, że przy kolejnej okazji wykorzysta ewentualny ich błąd i znów wygra wyścig.
Schyłek na różne sposoby
Pierwszy stracił do kolegi z teamu ponad pół minuty. Drugi jest jednym z czterech kierowców, którzy nie zdobyli w tym sezonie nawet jednego punktu. Gdyby taki opis przedstawić przeciętnemu kibicowi, to pewnie wymieniłby jakiś debiutantów. Jednak odpowiedź jest zdecydowanie inna i z pewnością zaskakująca. Ten opis dotyczy bowiem dwóch byłych Mistrzów Świata. Ten pierwszy to Lewis Hamilton, który po przyjściu do Ferrari ma ogromne problemy ze spasowaniem się z nowym bolidem. Widać to zwłaszcza, kiedy porównamy jego wyniki z tymi Charlesa Leclerca. Tylko raz był lepszy od kolegi w kwalifikacjach, a w wyścigach zawsze był niżej. Nieco te wyniki zamazuje niespodziewany triumf w sprincie w Chinach. Podobnie było w Arabii Saudyjskiej. W kwalifikacjach był bliżej odpadnięcia w Q2 niż walki o najlepsze pola. W wyścigu możemy go pochwalić tylko za efektowną walkę z Lando Norrisem: – Na pewno bolid jest zdolny do walki o trzecie miejsce, co pokazał Charles dojeżdżając na podium. Nie mogę więc powiedzieć, że wina jest po stronie samochodu. Nie jestem zadowolony ze swojego wyniku, podobnie jak kibice. Zakładam, że zespół i szefowie są podobnego zdania. Po tych trzech tygodniach nie mogę też powiedzieć więcej niż to, że jestem wolny – uważa Lewis Hamilton.
Brak efektów
Przejdźmy do drugiego z kierowców, bo tym bez punktów jest Fernando Alonso. Hiszpan przychodził do Aston Martina, by pomóc w rozwoju bolidu, ale wydaje się, że mimo jego starań, ta współpraca nie przynosi efektów. Jedenaste miejsce w GP Arabii Saudyjskiej to wyrównanie jego najlepszego wyniku w tym sezonie i po 5 wyścigach, to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań „El Nano”: – P11. Myślę, że to maksimum, jakie mogliśmy dziś osiągnąć. Wciąż poza punktami, więc w pewnym sensie, to najgorsza pozycja, na jakiej można ukończyć wyścig, bo jesteś dosłownie o jedno miejsce od zdobycia punktów. Ale jak mówiłem w Japonii – może jeśli zdyskwalifikują kilku gości, to zdobędziemy jakieś punkty – powiedział Fernando Alonso
Gorące ploteczki
Teraz do GP Miami nieco dłuższa przerwa, podczas której poza ważnymi decyzjami dotyczącymi przyszłości Formuły 1, kibiców rozgrzewają ploteczki transferowe. Co do tych pierwszych to nie możemy nie wspomnieć o potwierdzonej informacji silnikowej. Już na początku roku General Motors informowało o powstaniu działu silnikowego z doświadczonym Russem O’Blenesem na czele. Teraz zrozumieliśmy zasadność. Władze FIA zaakceptowała firmę General Motors jako producenta silników dla F1 od 2029 roku.
Pod znakiem plotek
Jednak zdecydowanie ciekawiej działo się w „dziale plotkarskim”. The Race poinformował na przykład, że George Russell odbył ostatnio kilka rozmów z Christianem Hornerem. Oczywiście to nic wiążącego, ale biorąc pod uwagę, że Brytyjczyk nie ma kontraktu na kolejny sezon, to wzbudziło wiele spekulacji. Oczywiście jeszcze większe są te dotyczące transferu w drugą stronę, bo coraz głośniej mówi się o przenosinach Maxa Verstappena do Mercedesa. Ma to mieć związek z tajemniczą klauzulą w kontrakcie Holendra. Rzekomo może go rozwiązać, jeżeli na przerwę wakacyjną nie będzie jechał jako jeden z dwóch najlepszych kierowców w klasyfikacji.
Formuła 1 nie pozwala od siebie odetchnąć nawet kiedy nie ma wyścigu. Ale to chyba właśnie za to ją kochamy?
Pierwsza dziesiątka Grand Prix Arabii Saudyjskiej:
Mjsc. Kierowca (Kraj/Zespół) – Strata
1. Oscar Piastri (Australia/McLaren-Mercedes) – 1:21:06.758
2. Max Verstappen (HolandiavRed Bull Racing-Honda RBPT) – +2.843
3. Charles Leclerc (Monako/Ferrari) – +8.104
4. Lando Norris (Wielka Brytania/McLaren-Mercedes) – +9.196
5. George Russell (Wielka Brytania/Mercedes) – +27.236
6. Andrea Kimi Antonelli (Włochy/Mercedes) – +34.688
7. Lewis Hamilton (Wielka Brytania/Ferrari) – +39.073
8. Carlos Sainz Jr. (Hiszpania/Williams-Mercedes) – +1:04.630
9. Alexander Albon (Tajlandia/Williams-Mercedes) – +1:06.515
Przed paroma dniami, przy okazji GP Bahrajnu, odbyło się ważne spotkanie szefów FIA i zespołów F1. Dyskutowano na temat zmian silnikowych, jakie wchodzą w życie w 2026 r. Zatwierdzone regulacje nie podobają się wielu ekipom, a coraz głośniej słychać zwolenników jednostek V10. Jednak na razie zmian nie będzie.Read More …
Na torze Suzuka miały miejsce wydarzenia legendarne. Zderzenie Senny z Prostem, czy z ostatnich lat niesamowite pojedynki Verstappena z Schumacherem, to tylko dwa przykłady z wielu. Tym razem tak spektakularnych momentów zabrakło. Tym co powinniśmy zapamiętać z tego japońskiego ścigania, to powrót mistrza. Max Verstappen przełamał mini monopol McLarena i wygrał wyścig. Jednak nie sama wygrana zasługuje na brawa dla Holendra.