Ostatnie miesiące przyniosły gwałtowny wzrost cen masła, co znacząco wpłynęło na domowe budżety, szczególnie w okresie przedświątecznych wypieków. Tradycyjne świąteczne zakupy, obfitujące w produkty niezbędne do przygotowania ciast i potraw z dodatkiem tego tłuszczu, stały się odczuwalnym obciążeniem finansowym dla wielu gospodarstw domowych. Czy po Nowym Roku możemy spodziewać się wytchnienia i powrotu do niższych cen? Jakie konkretne czynniki stoją za tą dynamiczną i niepokojącą sytuacją na rynku? Na te kluczowe pytania odpowiada Martin Ziaja, doświadczony producent mleka z Dobrodzienia i prezes Okręgowego Związku Hodowców Bydła w Opolu (OZHB), dzieląc się swoją ekspercką wiedzą i dogłębną analizą obecnej sytuacji.
Lekkie obniżki po Nowym Roku
– Po Nowym Roku te ceny nieco stopnieją; jak masło się topi, tak i jego cena się delikatnie stopi… Ale nie wróci do tego poziomu, który był w okresie lata – prognozuje Ziaja, dając konsumentom cień nadziei na lekkie obniżki. Ekspert podkreśla złożoność obecnej sytuacji rynkowej, wynikającej z kumulacji kilku istotnych i współgrających ze sobą czynników, jakie wpłynęły na dynamiczny wzrost cen masła na świecie.
Globalny spadek produkcji mleka z polskim akcentem
Jednym z kluczowych i fundamentalnych powodów wzrostu cen masła jest globalny spadek produkcji mleka, szczególnie zauważalny w krajach Unii Europejskiej. Chociaż Polska notuje imponujący, pięcioprocentowy wzrost produkcji mleka, co stanowi „pozytywny” wyjątek na tle reszty Europy, to ogólny bilans dla całej UE wskazuje na niemal dwuprocentowy spadek. Ten globalny trend wywiera znaczący wpływ na dostępność surowca do produkcji masła. – Jesteśmy unijnym jednym rynkiem, więc nie jesteśmy wyjątkiem i w Polsce nie będzie inaczej – tłumaczy Ziaja, wskazując na siłę unijnych trendów i regulacji, które ostatecznie wpływają również na dynamikę krajowego rynku mleka i jego przetworów.
– W Holandii kolejne duże gospodarstwa mleczarskie są likwidowane, bo rolnicy otrzymują za to wielkie jednorazowe odszkodowania dotowane z pieniędzy unijnych. Jako producent mleka się z tego cieszę, bo konkurencja się zmniejsza. Ale i w Polsce trend wzrostowy produkcji mleka niebawem też się skończy z powodu braku konieczności wykonywania tak uciążliwej pracy. Młodzi znajdują dzisiaj o wiele łatwiejsze źródła dochodu, a z kolei duże hodowle krów mają coraz mniejsze szanse na to, by ktoś chciał tę pracę wykonywać, w sumie to się nie dziwię, bo czym jest wypłata za pracę w oborze za 6–8tys. wobec szeregu zasiłków sięgających często 5 i więcej tys. zł miesięcznie. Tu z państwem batalii o pracowników nie wygramy, kolejne rządy wiedzą, jak o swój elektorat zadbać, ale ogólny trend nie jest dobry – tłumaczy prezes OZHB.
Globalny rynek masła i zaskakująca zmiana preferencji w USA
Kolejnym istotnym aspektem jest funkcjonowanie na globalnym rynku.– Masło, jako produkt o znaczeniu strategicznym w przemyśle spożywczym, jest intensywnie handlowane na całym świecie, a ceny podstawowych produktów nabiałowych, takich jak masło w blokach przeznaczone dla przemysłu czy mleko w proszku, charakteryzują się dużą globalną spójnością i podlegają wpływom światowych trendów – mówi Martin Ziaja. Spadek podaży mleka na świecie, w połączeniu z rosnącym popytem na masło, generuje silną presję na wzrost cen. Ekspert zwraca szczególną uwagę na zaskakującą zmianę preferencji konsumentów w Stanach Zjednoczonych, gdzie masło zyskało w ostatnich latach uznanie jako zdrowsza i bardziej naturalna alternatywa dla tłuszczów roślinnych, aszczególnie dla taniego oleju palmowego, który jest bardzo niezdrowy. Ta zmiana preferencji doprowadziła do gwałtownego wzrostu popytu na masło w USA. – Tym samym Stany Zjednoczone z eksportera masła stały się prawieże importerem – wyjaśnia Martin Ziaja.
Stabilny popyt w UE i brak inwestycji w produkcję masła
W Unii Europejskiej popyt na masło utrzymuje się na poziomie stabilnym, a nawet wykazuje tendencję wzrostową, podczas gdy podaż tego cennego tłuszczu maleje. Co więcej, cena masła przez dłuższy czas nie gwarantowała mleczarniom wystarczająco wysokich zysków, co w przeszłości skutkowało brakiem inwestycji w nowoczesne linie produkcyjne dedykowane produkcji masła.
– Dlatego wiele mleczarń w Polsce, podobnie jak w innych krajach Unii Europejskiej, odstąpiło od produkcji masła na dużą skalę. Skoncentrowały się na wyrobie serów, jogurtów, twarożków i innych produktów mlecznych. A produkcja masła jest często traktowana jako produkt uboczny, wykorzystujący nadwyżki tłuszczu– tłumaczy ekspert. Obecnie, przy gwałtownie rosnących cenach, produkcja masła staje się bardziej opłacalna, jednak na rynku brakuje wystarczających mocy przerobowych, aby szybko zaspokoić zwiększony popyt.
Wpływ popytu na produkty nabiałowe i zmiany w składzie mleka
Dodatkowo na rynek masła wpływa rosnący popyt na produkty nabiałowe o podwyższonej zawartości białka, preferowane przez coraz większą grupę konsumentów, zwłaszcza młodych. Powszechne wybieranie mleka o obniżonej zawartości tłuszczu generuje nadwyżki tłuszczu, które ostatecznie trafiają do produkcji masła, traktowanej często jako sposób na zagospodarowanie pozostałego surowca. Martin Ziaja podkreśla również istotne zmiany w cennikach skupu mleka, które od lat premiują zawartość białka, co w konsekwencji wpływa na kierunek rozwoju genetycznego krów i strategie żywienia stosowane przez rolników. – Jak kiedyś było normalne, że mleko miało 4,2% tłuszczu i 3,2% białka, tak dzisiaj ten tłuszcz spada do 3,7–3,9%, a białko wzrosło do 3,6–3,7%” – wyjaśnia, wskazując, że nawet przy wzroście ogólnej produkcji mleka w Polsce nie przekłada się to automatycznie na większą dostępność tłuszczu potrzebnego do produkcji masła.
Chiński apetyt na europejskie masło napędza popyt
Kolejnym istotnym czynnikiem napędzającym popyt na europejskie masło w blokach jestzainteresowanie ze strony Chin, które wprawdzie w ostatnim czasie bardzo ograniczyły import nabiału z UE, to jednak masło z Europynadal chętnie kupują. Popytgenerowany przez chiński rynek, w połączeniu z ograniczoną podażą masła na światowym rynku, naturalnie prowadzi do dalszego wzrostu cen.
W ciągu 20 lat członkostwa w UE w Polsce nastąpiła redukcja stada krów mlecznych z 2,65 mln do 2,05 mln.
Zielony Ład i przyszłość europejskiej produkcji mleka
Długofalowy wpływ na ceny masła będzie miał również wdrażany Zielony Ład, czyli strategia Unii Europejskiej mająca na celu osiągnięcie neutralności klimatycznej. Likwidacja gospodarstw mlecznych w Holandii, choć na razie odbywająca się na zasadach dobrowolności i z wypłatą odszkodowań dla rolników, w przyszłości może skutkować znaczącym ograniczeniem produkcji mleka w całej Europie. – Jeśli śruba związana z Zielonym Ładem będzie jeszcze bardziej przykręcana, tych krów będzie stopniowo ubywać – przewiduje Ziaja, zwracając uwagę na potencjalny paradoksalny wzrost cen żywności w wyniku działań mających na celu ochronę środowiska. Redukcja stada krów mlecznych w Polsce z 2,65 mln do 2,05 mln w ciągu ostatnich 20 latach członkostwa w UE jest tego wyraźnym przykładem.
Globalni gracze i kontrowersje wokół ochrony środowiska
Ekspert odnosi się również do roli globalnych graczy na rynku mleka, wskazując na Nową Zelandię, Stany Zjednoczone i Unię Europejską jako trzy główne siły kształtujące ceny nabiału na świecie. Zwraca także uwagę na trwającą dyskusję dotyczącą wpływu hodowli krów na środowisko naturalne, podkreślając, że produkcja mleka odbywa się w pewnym cyklu zamkniętym, gdzie rzeczywiście krowy emitują metan i CO2, ale uprawa roślin przeznaczonych na paszę dla zwierząt pochłania z powrotem dwutlenek węgla z atmosfery.– Taka kukurydza jest królową wśród roślin pochłaniających CO2 – wskazuje producent mleka z Dobrodzienia.
Zyski rolników i sezonowość branży mleczarskiej
Rolnicy, szczególnie ci posiadający udziały w lokalnych mleczarniach, a nie sprzedający mleka handlarzom, obecnie czerpią pewne korzyści z wysokich cen masła.– Rok temu producenci mleka jechali na minusie – przypomina prezes OZHB. – Jest to złożony proces, a możliwość podniesienia cen skupu mleka dla rolników pojawia się dopiero po wzroście cen masła i pozostałych produktóww sklepach – tłumaczy Ziaja. Ekspert podkreśla również sezonowość produkcji mleka, gdy najwyższa przypada na miesiące letnie, a najniższa na okres jesienno-zimowy. – W mediach usłyszałem, że susza i brak paszy dla krów powodują, że rolnicy muszą kupić drogą paszę i dlatego wymuszają na mleczarniach wyższe ceny skupu za mleko. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby to rolnicyjako producenci mleka decydowali o cenach mleka. Rolnicy są za bardzo rozproszeni i za małe są te gospodarstwa, żeby mogły decydować o cenie mleka. Podobnie ma się sprawa z chorobą niebieskiego języka przenoszoną na krowy przez owady. To pojedyncze przypadki choroby, które nie mają wpływu na dostawy mleka. Niektóre treści w mediach są doprawdy przerażające – dementuje pogłoski prezes OZHB.
– A poza tym są jeszcze bardzo śmieszne sposoby tłumaczenia wysokich cen masła, a mianowicie jakoby to politycy mieli wpływ na ich wzrost albo obniżenie… naprawdę, uwierzcie mi, drodzy konsumenci, żaden polski rząd (obojętnie, czy PiS czy PO) nie ma wpływu na ceny mleka czy masła na świecie i w Polsce, ale ceny światowe mają wpływ na ceny mleka i masła w Polsce – tłumaczy Martin Ziaja.
Inwestycje w produkcję masła?
W kontekście potencjalnych przyszłych inwestycji w produkcję masła Ziaja zauważa, że wysokie ceny masła, choć kuszące, raczej nie przełożą się na masowe inwestycje w budowę nowych i kosztownych linii produkcyjnych. – Przy cenach 5, 6, a nawet 7 zł za kostkę produkcja masła nie jest jeszcze na tyle opłacalna, aby skłonić mleczarnie do milionowych inwestycji – zaznacza, podkreślając, że mleczarnie będą potrzebowały większej pewności co do długoterminowego utrzymania się wysokich cen, zanim zdecydują się na tak kosztowne przedsięwzięcia.
Podsumowując
Wzrost cen masła jest wynikiem złożonej kombinacji czynników o charakterze globalnym i lokalnym. Spadek produkcji mleka w Unii Europejskiej, dynamicznie rosnący popyt na masło na całym świecie, zmiany preferencji konsumentów, historyczny brak inwestycji w moce produkcyjne dedykowane masłu oraz długofalowe zmiany związane z realizacją unijnej polityki środowiskowej – wszystko to składa się na obecną niełatwą sytuację na rynku. Choć po Nowym Roku możemy się spodziewać lekkiego spadku cen, powrót do bardzo niskich poziomów obserwowanych latem jest mało prawdopodobny. Konsumentom w tej sytuacji pozostaje uzbroić się w cierpliwość i uważnie śledzić dynamicznie zmieniający się rynek produktów mleczarskich.