Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

„Mamy zadanie do odrobienia”

Niedawno zakończony tegoroczny 68. Kongres Federalistycznej Unii Europejskich Grup Narodowościowych (FUEN), który odbył się w dniach 19-22 września w Husum na północy Niemiec, potwierdził zdaniem uczestników i obserwatorów, że organizacja znajduje się w poważnym kryzysie. O wrażenia z pobytu na kongresie oraz sytuację w FUEN zapytaliśmy przewodniczącego VDG Rafała Bartka, który wraz z Bernardem Gaidą reprezentował mniejszość niemiecką z Polski na kongresie w Husum.

Rozmowa z Rafałem Bartkiem, przewodniczącym Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych

Prezes VdG Rafał Bartek wśród delegatów na kongresie FUEN w Husum, wrzesień 2024 r.
Foto: FUEN

– Jakie najważniejsze sprawy i tematy pojawiły się podczas obrad właśnie zakończonego kongresu?

– Zjazd trwał od czwartku do niedzieli, w tych dniach wiele się działo: odbywały się panelowe dyskusje w grupach roboczych, słuchaliśmy prelekcji i wystąpień zaproszonych gości i delegatów, braliśmy udział w prezentacji regionu pogranicza niemiecko-duńskiego, na którym odbywał się kongres i gdzie jest silna mniejszość fryzyjska, która tym razem była gospodarzem kongresu. Najważniejsza, moim zdaniem, część kongresu, czyli walne zgromadzenie delegatów, odbyła się w sobotę. Warto podkreślić, że obecnie jesteśmy jedyną mniejszością z Polski, której reprezentanci są członkami FUEN (wcześniej członkami organizacji byli również Kaszubi i Łemkowie). VdG zawsze było obecne w FUEN, a w ostatnim czasie, m. in. dzięki działalności pana Bernarda Gaidy, który pełni aktualnie funkcję wiceprzewodniczącego prezydium FUEN, jest nawet bardziej aktywne niż w poprzednich latach.

– Pamiętam wykład profesora Paula Videsotta z Bolzano we Włoszech, który powiedział, że polityka mniejszościowa potrzebuje obecnie celów. Oprócz bieżących działań, FUEN powinien wyznaczyć sobie krótko- i długoterminowe cele. Podkreślił, że chociaż niektóre z nich mogą początkowo trafić „do szuflady”, ważne jest, aby wykorzystać je we właściwym czasie.

– Z jakimi wrażeniami wracał pan z kongresu?

– Przebieg tegorocznej imprezy, a zwłaszcza walnego zgromadzenia delegatów, budził wiele zastrzeżeń. W atmosferze konsternacji odbywały się wybory miejsca na następną Europeadę, czyli mistrzostwa Europy w piłce nożnej mniejszości narodowych. Ostatecznie udało się wybrać Słoweńców z północnych Włoch, którzy mieli świetną, przekonującą prezentację. Podczas walnego zgromadzenia głosowaliśmy również nad zmianami w statucie, niektóre były mało istotne z mojego punktu widzenia, ale inne z kolei o znaczeniu fundamentalnym.

Zmiany dotyczące wyboru członków prezydium, które ostatecznie zostały przegłosowane, są, moim zdaniem, niekorzystne i dałem temu wyraz podczas wystąpienia na zgromadzeniu. Do tej pory było tak, że każdy kandydat (a jest ich ośmioro, przy czym jedna osoba „z automatu” jest wybierana spośród kandydatów młodzieżowej organizacji FUEN) był bezpośrednio wybierany przez walne zgromadzenie, przed którym mógł się indywidualnie zaprezentować, przekonać do swojej kandydatury. Przegłosowana zmiana polega na tym, że każda z roboczych grup językowych w FUEN, czyli niemiecka, turecka, węgierska i słowiańska, będzie mieć w przyszłości po jednym reprezentancie w prezydium. To oznacza, że również słabszy kandydat, ale będący reprezentantem danej grupy językowej, wejdzie do prezydium, nawet jeżeli uzyska mniej głosów od drugiego czy trzeciego kandydata innej grupy językowej. Pozostałe miejsca są przeznaczone dla członków niezrzeszonych w żadnej z grup językowych. Ten zapis może z kolei skutkować niezrzeszaniem się w grupach językowych, bo może się okazać, że w ten sposób jest łatwiej zabiegać o miejsce w przyszłym prezydium. Uważamy, że wprowadzone zmiany są niekorzystne, bo ograniczają demokrację: może się stać tak, że każdy z kandydatów będzie dbał tylko o interesy tej grupy językowej, z ramienia której wszedł do prezydium. Działają też na niekorzyść naprawdę dobrych, aktywnych kandydatów, których nie ma wcale tak wielu – funkcje w prezydium są społeczne, a obecne zmiany w statucie mogą dodatkowo zniechęcić do kandydowania. Wisienką na torcie, w sensie negatywnym, była kwestia naliczania składek członkowskich. Zaproponowano nowy sposób naliczania składek – w zależności od budżetu, jakim dysponuje dana organizacja. Według tej zasady, stawki VdG wzrosłyby o 100%. Z oczywistych względów nie jesteśmy zwolennikami tej koncepcji, zwłaszcza że duży budżet danej organizacji pozyskany w formie grantów na projekty wcale nie oznacza większej kwoty pieniędzy na składki, bo pieniądze są przypisane do konkretnych działań. Wręcz przeciwnie, mamy obecnie mniej pieniędzy, bo liczba członków spada. W trakcie dyskusji okazało się też, że ustalenie sposobu naliczania składek jest w kompetencji walnego zebrania, a nie prezydium. Zabrałem głos i wyraziłem oburzenie, że prezydium wprowadziło nas w błąd. Dyskusja zakończyła się niesmakiem.

Panoramiczny widok na kongres FUEN w Husum
Foto: FUEN

– Na tegorocznym kongresie FUEN świętowała 75-lecie powstania. W jakim miejscu znajduje się organizacja obecnie? W komentarzach prasowych pojawiły się uwagi o kryzysie…

– Podczas kongresu padło wiele słów o tym, że organizacja znajduje się w trudnym momencie. W ciągu ostatnich 20 lat sytuacja mniejszości narodowych w Europie nie poprawiła się, a wręcz przeciwnie. Dobrze wiedzie się tylko tym mniejszościom, które funkcjonują w regionach w jakimś stopniu autonomicznych, jak Niemcy w Południowym Tyrolu czy na pograniczu duńsko-niemieckim. Ale tam, gdzie nie ma prawodawstwa mniejszościowego, jak np. w Polsce, sytuacja nie jest dobra. Kultury „zlewają się”, rozmywają czy też są wypierane. Do tego dochodzą procesy integracyjne i globalizacyjne, na skutek których młodzi stają obywatelami świata i nie muszą wiedzieć, jaki wkład ich przodkowie mieli w rozwój danego regionu. Kategoria narodowości przestaje być istotna.

Samej organizacji FUEN brakuje dalekosiężnych celów, idei, która by spinała całą działalność. Taką rolę pełniła w ostatnich latach inicjatywa Minority SafePack Initiative (MSPI), której, niestety, jak do tej pory nie udało się zakończyć po naszej myśli. Wiemy, że niektóre państwa europejskie, zwłaszcza Grecja i Francja, starają się „wyrzucić” tematykę mniejszościową z Unii. W pamięci utkwił mi wykład profesora Paula Videsotta z Bolsano we Włoszech, który mówił o tym, że aktualnie polityka mniejszościowa potrzebuje celów. Że FUEN, oprócz bieżącej działalności, powinna sobie wyznaczać krótko- i długofalowe cele. Podkreślał, że część z nich może na początek trafić „do szuflady”, ale ważne, żeby je wykorzystać we właściwym momencie. Nie mamy wspólnego celu, więc koncentrujemy się na sprawach mniej istotnych, pozwalamy, żeby tematy techniczne, takie jak sposób wybory prezydium, zdominowały debatę. Zamiast rozmawiać o kwestiach naprawdę istotnych, jak mowa nienawiści czy stosunek rządów do nauczania w językach mniejszości, my dyskutujemy o technikaliach.

Bernard Gaida na kongresie FUEN w Husum
Foto: FUEN

– Ale nie traci pan wiary w sens istnienia FUEN?

– Ten zjazd zakończył się dla mnie poczuciem niedosytu i niesmaku. Mam wrażenie, że my, jako aktywni członkowie organizacji, nie zostaliśmy należycie wysłuchani, że nasz głos został pominięty. Teraz przed kolejnym prezydium i nowym przewodniczącym, który będzie w następnym roku wybrany, stoi duże wyzwanie: nakreślenia dalszych długo- i krótkofalowych celów. Po tym, co zaobserwowałem na zjeździe, uważam, że mamy zadanie do odrobienia. Istnienie FUEN, który przecież obchodził w Husum 75-lecie swego istnienia, ma jednak absolutnie ogromny sens i dzisiaj taka organizacja zrzeszająca różne mniejszości narodowe i etniczne z Europy i części Azji jest nam bardziej potrzebna niż kiedykolwiek w historii.

 

Wywiad przeprowadziła Anita Baraniecka.

 

 

 

 

 

Show More