Jak na ironię cmentarz przy ul. Wrocławskiej obsypany jest o tej porze roku niezapominajkami. Gęste kępy drobnych niebieskich kwiatków obrastają walące się pomniki i nagrobki. Pamięć o nekropolii próbuje od lat przywracać garstka zapaleńców. Wspiera ich w tym opolski TSKN, który zlecił przygotowanie strony internetowej i publikacji poświęconej cmentarzowi, a w zeszłą niedzielę zaprosił na spacer po nekropolii.
Miejsce zbiórki uczestników spaceru obok sklepu Biedronka przy ul. Wrocławskiej wbrew pozorom było nieprzypadkowe. Stąd już tylko krok na cmentarz, a właściwie jego część, która dla ludzkiego oka wygląda jak zwykły park. Dzisiaj jest to zresztą park, gdyż ta część cmentarza została zlikwidowana w latach siedemdziesiątych. – Trzeba jednak mieć świadomość tego, że w ziemi tutaj nadal leżą ludzkie szczątki. Większość spoczywających tutaj zwłok nie została bowiem ekshumowana. Było to w ówczesnych czasach kosztowne, a ponieważ jest to najstarsza część cmentarza, to i groby były już stare. Wyjątkiem była ekshumacja francuskich żołnierzy, która została udokumentowana – mówiła Joanna Filipczyk z Muzeum Śląska Opolskiego, która przewodziła spacerowiczom.
Opolanie i Oppelner
Cmentarz przy obecnej ul. Wrocławskiej (na wyspie między Odrą a Kanałem Ulgi) otwarto 19 grudnia 1813 roku jako cmentarz komunalny i główne miejsce pochówku Opolan różnych wyznań. Był kilkakrotnie powiększany, największy obszar zajmował w 1903 roku: 9,25 hektara. Bardzo szybko też się zapełniał. W XX wieku chowano tu około 300–400 dorosłych rocznie, tyle samo dzieci. Kiedy od kwietnia 1931 roku otwarto nowy cmentarz miejski na Półwsi, stary cmentarz nad Odrą został zamknięty dla pochówków. Możliwe były tylko pogrzeby w istniejących już grobowcach rodzinnych. Jeden z takich grobowców wita odwiedzających w samym rogu cmentarza przy wejściu od skrzyżowania Wrocławskiej z Niemodlińską. Jest to jedyna kaplica grobowa na cmentarzu. Pochowani są w niej członkowie rodziny Beyer: August, Emanuel i Theresia. Beyerowie byli znanymi piernikarzami. – Jest to jedyny taki grobowiec na cmentarzu, nie wiemy dlaczego. Być może inni po Beyerach nie dostali już pozwolenia na wybudowanie takiego wielkiego grobowca – mówił dr Gerhard Schiller.
Większość zachowanych w dość dobrym stanie nagrobków ma polskie napisy. – Przepisy po wojnie dotyczące odniemczania miały zastosowanie również wobec nagrobków i pomników. Zapewne są to tego konsekwencje. Chociaż wiadomo z archiwalnych dokumentów, że niechętnie stosowano się do tego zalecenia w odniesieniu do niemieckich nagrobków – mówiła Joanna Filipczyk. W 1945 roku, kiedy Opole znalazło się w granicach Polski, cmentarz przy ul. Wrocławskiej ponownie został otwarty do użytku. Pochowano tu wielu nowych mieszkańców Opola, w tym osoby które zamieszkały tu po przesiedleniu z Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, o czym przypominają napisy przy nazwiskach: „ze Lwowa”, „ze Stanisławowa”.
Za chwilę ich nie będzie
Ostatnią inwentaryzację na cmentarzu przeprowadzała Halina Łabęcka na zlecenie miasta w 2012 roku. Odnotowała ona istnienie 1872 grobów przed- i powojennych. Wiele z nich jednak nie ma już tabliczki z imieniem i nazwiskiem. Takich grobów jest około siedmiuset. Dziś ostało się w dobrym stanie zaledwie kilka przedwojennych grobowców, jak nagrobek artysty malarza Carla Josepha Jackischa i jego siostry. Jackisch był malarzem kościelnym i portrecistą. – Sam zaprojektował sobie nagrobek, a że za życia uchodził za ekscentryka, to także miejsce jego spoczynku wygląda niebanalnie – mówiła Joanna Filipczyk. W dobrym stanie zachował się też nagrobek żony królewskiego nadleśniczego, Antoinette Süssenbach, która zmarła w 1831 roku. Na cmentarzu spoczywa wiele prominentnych postaci ówczesnego Opola, m.in. pisarka Elisabeth Grabowski (nagrobek nie zachował się) czy proboszcz kościoła św. Krzyża, Casper Wrzodek (nagrobek w bardzo dobrym stanie przy alei głównej). Na nowym portalu poświęconym cmentarzowi www.cmentarzopole.pl można znaleźć 1470 biogramów zmarłych pochowanych na tej nekropolii, częściowo wraz z fotografiami nagrobków. Przynajmniej tymi, które jeszcze się zachowały. Niestety z każdym mijającym rokiem ich ubywa.
Anna Durecka