Chociaż jego książki znajdują się w każdej polskiej bibliotece, chociaż pochodził z tych samych okolic co wielu członków „Niedźwiedziej Łapy”, to wcale nie jest pisarzem znanym w swojej ojczyźnie. Ale to akurat można szybko naprawić.
Ernst Wiechert to obok Siegfrieda Lenza najbardziej znany pisarz pochodzący z Mazur. Nic więc dziwnego, że po „odmrożeniu” działalności Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” z Mrągowa urządziło wycieczkę jego śladami.
Ernst Wiechert urodził się w 1887 w Piersławku, a zmarł w 1950 w Uerikon w Szwajcarii. Był niemieckim pisarzem, bardzo popularnym w latach trzydziestych XX w., który znaczną część swojej twórczości poświęcił Mazurom. Pisarz przyszedł na świat w leśniczówce Piersławek koło Piecek, gdzie jego ojciec był leśniczym. Uczęszczał do gimnazjum w Królewcu, a potem studiował na uniwersytecie Albertyna w Królewcu przyrodoznawstwo, filozofię, filologię angielską i niemiecką. Za krytykę działalności nazistów był więziony w obozie koncentracyjnym w Dachau. Obecnie w leśniczówce znajduje się małe muzeum poświęcone pisarzowi prowadzone przez nadleśnictwo Strzałowo.
Śladami Ernsta Wiecherta stowarzyszenie wybrało się 8 sierpnia na rowerach. W wyprawie wzięło udział piętnaście osób, w tym połowa dzieci. Tylko kilka osób wcześniej było w Piersławku, a tylko trzy czytały jego powieści. Wycieczka miała więc charakter poznawczy.
– Wybraliśmy leśne, mało uczęszczane drogi, więc było bezpiecznie i chociaż upał był duży i każdy pokonał co najmniej 25 km, to nikt się za mocno nie zmęczył – opowiada Agnieszka Końpa, przewodnicząca „Niedźwiedziej Łapy”.
Przewodnikiem w tej wyprawie była Irena Wissuwa, członkini stowarzyszenia i zarazem dyplomowana przewodniczka po regionie w języku niemieckim i polskim. Irena ciekawie i obszernie opowiedziała w Piersławku wiele ciekawostek o pisarzu. Uczestnicy wycieczki obejrzeli także muzeum, w którym znajdują się m.in. książki pisarza, meble z jego rodzinnego domu i wiele jego zdjęć. Po odwiedzinach w muzeum członkowie stowarzyszenia złożyli kwiaty na cmentarzu rodzinnym Wiechertów i zapalili znicze na grobach.
Na koniec trwającej około 5 godzin wyprawy urządzili sobie odpoczynek na leśnym parkingu, na który zamówili… pizzę.
Wycieczkę sfinansowało niemieckie Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Budownictwa i Ojczyzny za pośrednictwem Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Opolu.
Lek