Pod koniec listopada transporter wiozący paczki bożonarodzeniowe z Niemiec dotarł do domu dziecka w Turawie pod Opolem. Przywiezione prezenty są darem z kraju związkowego Turyngii.
Lothar Reinwart otwiera boczne drzwi swojego transportera, otoczony grupką dzieci i młodzieży starających się zajrzeć do środka. Zza siedzeń wyzierają cynfolie i złote kokardki. Widać od razu błyszczące oczy i uśmiechy na twarzach dzieci, bo oto na rozładunek czeka całe mnóstwo świątecznych paczek.
Każda paczka dla konkretnego dziecka
Prezenty są darem z kraju związkowego Turyngii. Zostały przetransportowane pod koniec listopada do domu dziecka w Turawie, będącego punktem zbornym dla dwóch kolejnych domów dziecka: w Tarnowie i Miechowicach, które później odbiorą część prezentów. Od 19 lat paczki osobiście przekazuje dzieciom przed świętami Bożego Narodzenia Lothar Reinwart. – Jest to za każdym razem wielka radość połączona z napięciem. U nas w Turyngii pozyskaliśmy wielu partnerów, którzy wspomagają tę akcję, a pakowaniu paczek zawsze towarzyszy entuzjazm – cieszy się Reinwart i dodaje, że ich zawartość jest zestawiana z rozwagą: – Każdą paczkę pakujemy dla konkretnego dziecka, odpowiednio do wieku, dla dziewcząt lub chłopców, nieraz stosownie do życzeń oraz według wzrostu – wyjaśnia Reinwart. – Często jest to dla dzieci cenna pomoc i wsparcie.
Zaczęło się od powodzi
Całą akcję powołał do życia po katastrofalnej powodzi, jaka miała miejsce w 1997 roku. W tym czasie, będąc kierownikiem dużego ośrodka wypoczynkowego dla dzieci i młodzieży w Turyngii postanowił uczynić coś dla dzieci z regionu nawiedzonego klęską. Sprowadził do siebie do Turyngii grupę 24 dzieci z domu dziecka mieszczącego się w ówczesnym pałacu w Turawie. Miały tam wypocząć i odbyć badania lekarskie. W Turawie krążyła wówczas plotka, jakoby Reinwart chciał te dzieci porwać: – Miałem niezłego stracha, gdy ludzie nagabywali mnie o to na ulicy – wspomina Reinwart. Skutkiem tego skontaktował się z proboszczem miejscowej parafii, którego autorytet ostatecznie sprawił, że udało się uspokoić wzburzone umysły. Od tego czasu rok w rok do Turawy jedzie ponad 100 paczek. Reinwart często zostawał aż do Gwiazdki w przebraniu świętego Mikołaja. – Kiedy któreś dziecko powiedziało „dziękuję panu”, było to dla mnie największym spełnieniem.
W poszukiwaniu
Obecnie Reinwarta w roli świętego Mikołaja zastępuje Krzysztof Wysdak ze stowarzyszenia Pro Liberis Silesiae. – Po prostu już się nie wyrabiam – twierdzi Reinwart i cieszy się z czynnego wsparcia na miejscu. W myślach Lothar Reinwart planuje już przyszłoroczny transport. Mówi, że na jubileusz 20-lecia wymyśli coś wyjątkowego i zaprosi z tej okazji także te dzieci, które po powodzi w 1997 roku sprowadził do ośrodka wypoczynkowego w Turyngii. Jednak poszukiwania nie będą łatwe. Reinwart nie ma już bowiem kontaktów z dziećmi z tamtego okresu, które już dawno są dorosłymi ludźmi. Jest więc zdany na urzędy oraz pomoc ze strony społeczeństwa.
A tymczasem w domu dziecka w Turawie trwa bezpieczne składowanie przybyłych paczek świątecznych, których rozpakowanie nastąpi tradycyjnie w Wigilię. Gdy transporter Lothara Reinwarta wyjeżdża z podwórza domu dziecka, by zawieźć go z powrotem do domu, dzieci jeszcze długo stoją przy bramie wjazdowej i machają mu na pożegnanie – na pożegnanie ich świętego Mikołaja z Turyngii.
Marie Baumgarten