Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Walidrogi

Es werde Licht!

Erneuerbare Energien, Solar- oder Windkraftanlagen – wenn wir über Strom sprechen, kommen wir an diesen Lösungen heute nicht mehr vorbei. Doch ist das eine Innovation? Nicht wirklich, denn der Schotte James Blyth konstruierte bereits 1887 eine erste Windkraftanlage. Auf dieselbe Idee kam einige Jahrzehnte später auch Johann Kolodziej aus dem kleinen Dorf Schulenburg bei Oppeln.

Read More …

Niezastąpieni od 25 lat

Zaczynali od dziecięcego zespołu śpiewaczego, kontynuowali działalność, organizując liczne zajęcia dla członków. Czy na tym poprzestali? Otóż nie! Koło DFK w Walidrogach nadal aktywnie angażuje się w kultywowanie tradycji i obyczajów niemieckich. Oswald i Waltrauda Salla, główni działacze tamtejszej grupy, opowiedzą, jaki jest ich przepis na sukces.

 

Z założeniem koła DFK w Walidrogach wiąże się bogata historia. Myli się ten, kto myśli, że wyglądało to podobnie jak w przypadku innych grup. Oswald Salla, z wykształcenia mistrz samochodowy, zaczął swoją działalność na rzecz niemieckości bardzo wcześnie:

– Już dwa lata wcześniej, jak jeszcze o mniejszości nie było mowy, spotykaliśmy się po domach, między innymi z Richardem Urbanem. Zaczęliśmy do nas zapraszać gości z Niemiec i tak się zaczęło. Kiedy sąd w Opolu odrzucił nasz pierwszy wniosek o rejestrację, zaczęliśmy się odwoływać. Przygotowaliśmy listy i zbieraliśmy podpisy, na których podpisywały się osoby chcące dołączyć do organizacji niemieckiej. Nazbieraliśmy wystarczającą liczbę chętnych i odwołaliśmy się do Warszawy. Jak wszyscy wiemy, zakończyło się to dla nas sukcesem. Po zarejestrowaniu, w miejscowościach zaczęto wybierać zarządy tymczasowe i tak zrobiłem też ja, w Walidrogach, dobierając sobie współdziałaczy. Przy zakładaniu koła mieliśmy aż 115 członków, w tym około 68 płacących składki. Podczas pierwszego oficjalnego zebrania koła członkowie wybrali Oswalda Sallę na przewodniczącego i jak się okazało, jest on niezastąpiony już od 25 lat.

 

Tanecznym krokiem do przodu

Żona pana Oswalda, Waltrauda, chcąc pomóc w kultywowaniu tradycji, założyła dziecięcy zespół śpiewaczy. Maluchy wykonywały utwory w języku niemieckim i umilały czas członkom DFK podczas zebrań oraz innych okazji. Z biegiem czasu śpiewanie zamienili na taniec, a to wszystko dzięki grupie z Düsseldorfu, która później objęła patronat nad tancerzami.

– Pamiętam, że pani Bauer przyjechała z Niemiec i zorganizowała dla nas pierwszy kurs tańca. Otrzymaliśmy bardzo wiele wskazówek, a także materiały na stroje – mówi Waltrauda Salla. – Moja mama zobowiązała się do uszycia strojów dla tancerzy. Te stroje były, można powiedzieć, dosyć śmieszne, gdyż spódniczki dziewczyn były w kolorze flagi niemieckiej.

W pewnym momencie dzieci z Walidróg było za mało, aby zacząć układać nowe choreografie taneczne. Wtedy na pomoc przyszła młodzież z Nakła. Dzisiaj zespół Wal-Nak jest rozpoznawalny nie tylko na Opolszczyźnie, ale także za granicą, a tańczą w nim młodzi z kilku różnych miejscowości.

 

– Prowadziliśmy ten zespół przez 22 lata, Krystyna Passon była kierownikiem muzycznym i wszystko jakoś się układało. Nawiązaliśmy kontakty z wieloma grupami, między innymi z Neuss oraz Raciborza. Ciężko było nam się rozstać z grupą, ale nadszedł czas, kiedy stwierdziliśmy, że jesteśmy na to już za starzy. Na szczęście znalazły się dwie tancerki, które przejęły po nas pałeczkę. Mimo że teraz Wal-Nak należy do DFK w Raszowej, to i tak cała jego historia i serce będą tutaj, u nas – dodaje pani Waltrauda.
Dla każdego coś dobrego

Państwo Salla nie skupiali się tylko na swoim zespole, ale prowadzili także inną działalność kulturalną. Pani Waltrauda przez wiele lat społecznie prowadziła biblioteczkę z literaturą w języku niemieckim. Dzisiaj jest ona już nieczynna, jeśli jednak ktoś chciałby pożyczyć jakąś książkę niemieckojęzyczną, to nie ma z tym problemu.

Dzień matki, spotkania ze św. Mikołajem, zabawy sylwestrowe – to tylko niektóre z przedsięwzięć, które koło przez lata proponowało swoim członkom i pozostałym mieszkańcom.

 

Jak jest teraz?

– Prowadzenie koła nie jest łatwym zadaniem. Jesteśmy coraz starsi i siły już nie są takie same jak kiedyś. Chcielibyśmy oddać koło w dobre, młode ręce, aby nie zaprzepaścić tego wszystkiego, co zbudowaliśmy. Jednak w tej chwili nie ma nikogo takiego, kto chciałby przejąć po nas władzę – martwi się pan Salla.

 

Brak sił nie jest równoznaczny z brakiem chęci i motywacji, gdyż tej państwu Salla nie brakuje. W ostatnim czasie zorganizowali wiele ciekawych akcji, jak na przykład zwiedzanie drewnianych kościołów. Na zakończenie wycieczki przeprowadzono quiz na temat odwiedzonych zabytków, które niepodważalnie związane są z niemiecką kulturą. Najlepszych obdarowano wcześniej zakupionymi nagrodami rzeczowymi.

 

–Bardzo często przeprowadzamy takie różne konkursy. Czy to historyczne, czy ogólnotematyczne. Kiedy byliśmy na wycieczce w Pokoju, zadaliśmy pytanie, jak po niemiecku brzmi nazwa tej miejscowości. Wiele starszych osób wiedziało i napisało, że jest to Carlsruhe, natomiast młodsze pokolenie nie miało pojęcia, napisali, że to Stube. Czasami bywa tak śmiesznie – opowiada rozbawiona pani Waltrauda. W październiku koło planuje zorganizować wycieczkę rowerową. Trasa będzie prowadziła przez las do pomnika nadleśniczego Hugona von Erensteina, prekursora nowoczesnej gospodarki leśnej w latach 1881–1904, aż do Księżych Dołów w Tarnowie Opolskim.

 

Dagmara Mientus