Jesienny cykl poświęcony śląskim nekropoliom zaczniemy od nietypowego cmentarza. Właściwie to sam cmentarz nie jest specjalnie wyjątkowy. Ciekawe jest natomiast jego położenie i sąsiedztwo. Znajduje się bowiem tuż obok jednego z najładniejszych kościołów na Śląsku Opolskim, kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej w Tułach.
Jeśli teraz czytający ten tekst pomyśleli sobie: „Tuły? A gdzież to jest?”, to zapewniam, że to reakcja powszechna. Zdarza się, że nawet mieszkańcy wsi położonych 20 kilometrów dalej nie wiedzą o istnieniu tej malutkiej wioski, ukrytej przed ludzkim okiem skutecznie wśród liści drzew. Tym większy szok i zachwyt, gdy się to Tuł trafi. A trafić można, jadąc z Opola w kierunku Kluczborka, skręcając zaraz za Jełową na Stare Budkowice.
Najpiękniejsze dzieło Alexisa Langera
Parafia Matki Boskiej Bolesnej w Tułach tak oto reklamuje się na swojej stronie internetowej: „Perełka architektury”, „Najpiękniejsze dzieło Alexisa Langera”, „Jeden z piękniejszych kościołów neogotyckich na Śląsku”. I wszystko to najprawdziwsza prawda. Tak piszą i tak jest. Piękna, strzelista świątynia, podobna do kolońskiej katedry, rzuca się od razu w oczy. To jedno z pierwszych dzieł znanego architekta śląskiego Alexisa Langera. Można powiedzieć, że Langer wyspecjalizował się w projektowaniu kościołów, gdyż po świątyni w Tułach stworzył ich jeszcze całkiem sporo. Jego największym projektem był kościół pw. św. Michała we Wrocławiu. Ale kościoły Langera znajdziemy też w Wałbrzychu, Obornikach Śląskich, Legnicy, Rawiczu czy Katowicach. I właśnie w maleńkich Tułach. Kamień węgielny wmurowano tu 16 maja 1854 roku. Trzy lata później budowa świątyni była już zakończona, a konsekracja odbyła się 8 lipca 1857 roku.
Legenda głosi
Historia kościoła w Tułach związana jest z postacią Eduarda von Blacha. Legenda głosi, że von Blacha stracił dwóch pierwszych synów, a potem jego żona rodziła wyłącznie córki. Małżonkowie wybrali się podobno do Rzymu, gdzie złożyli ślubowanie wybudowania w Tułach kościoła, jeśli urodzi im się syn. Emanuel von Blacha przyszedł na świat 2 marca 1847 roku, a 10 lat później kościół był już gotowy na przyjęcie wiernych.
Kto nie widział, niechaj wierzy: nie należy ograniczyć swojej wizyty w Tułach do oglądania kościoła z zewnątrz, bez podjęcia próby zerknięcia do wnętrza kościoła. Wrażenie wywiera nie tylko oryginalna kolorystyka kościoła, nasycone piękne barwy czy wspaniałe witraże. Warta wzmianki jest też pieta w ołtarzu głównym. Matka Boska trzyma Syna, towarzyszą jej zaś św. Roch i św. Barbara. Nad nimi, a precyzyjnie mówiąc, również na głowami wiernych, rozciąga się gwiaździste niebo.
Tulskie skarby
Wychodząc z kościoła, możemy spokojnie udać się na wspominany wyżej cmentarz przykościelny. Nie znajdziemy tu krypty rodu von Blacha, bo jego członkowie spoczywają w kościele. Natomiast tutaj znajduje się kaplica grobowa późniejszych właścicieli Tuł: rodu von Fürstenberg.
Jednak Tuły to nie tylko cmentarz i kościół. Czy wspominałam, że jest też pałac? A mówiłam o wciąż działającym młynie Widerów? No właśnie. Wszystkich zainteresowanych tą wyjątkową miejscowością odsyłam na profil facebookowy „Tuły na Opolszczyźnie” oraz do eksperta od tulskich historii, Daniela Pacha.
Anna Durecka