Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wróg niezastąpiony

Herbert Hupka (z lewej) wraz z kolegami po fachu - Helmutem Sauerem (w środku) oraz Michaelem Pietschem. Fot.: CDU Rheinland-Pfalz
Herbert Hupka (z lewej) wraz z kolegami po fachu – Helmutem Sauerem (w środku) oraz Michaelem Pietschem. Fot.: CDU Rheinland-Pfalz

Gdyby jeszcze 50 lat temu ktoś użył nazwiska Hupka, w kontekście nadania tytułu zasłużonego dla jednego z polskich miast, pewnie musiałby się liczyć z końcem kariery lub gorszymi konsekwencjami. Dziś obraz byłych szefów wypędzonych, niedoszłych „rewizjonistów”, którymi „straszono dzieci w PRL” jest inny, także dzięki temu, co po sobie pozostawili.

Herberta Hupkę poznałem podczas odsłonięcia odnowionego pomnika Eichendorffa w Raciborzu – wspomina były prezydent Raciborza Andrzej Markowiak. To za kadencji Markowiaka wieloletniemu posłowi CDU nadano tytuł „zasłużonego dla miasta”. Markowiak zapamiętał szczególną charyzmę, jaką cechował się Hupka: Był to człowiek niezwykle ciepły i miły. Gdy się z nim rozmawiało, czuć było pewną dozę szlachetności, wzniosłości, miał to wszystko jednocześnie nie będąc aroganckim. Przede wszystkim jednak był niezwykle związany ze Śląskiem.

Skąd więzło się przywiązanie Herberta Hupki do regionu? Wbrew pozorom nie jest ono takie oczywiste, gdyż Hupka w swoim życiu był prawdziwym globtroterem. Późniejszy polityk urodził się 15 sierpnia 1915 na Cejlonie. Region egzotyczny jak dla śląskiej rodziny z niemieckiego wtedy Raciborza, lecz w okresie imperializmu Cesarstwa Niemieckiego nie było rzeczą rzadką, że niemieccy intelektualiści wyruszali do „wilhelmowskich” kolonii, by tam szukać nowych impulsów w swojej karierze. Tak też było w przypadku ojca Hupki, który miał w chińskiej miejscowości Tsingtao pracować jako profesor fizyki. Wybuch Pierwszej Wojny Światowej pokrzyżował jednak plany rodziny Hupka. Jego ojciec wraz z żoną – niemiecką żydówką – zostali jako Niemcy schwytani i osadzeni w angielskim obozie dla niemieckich internowanych. Jakiś czas później rodzinę uwolniono, jednak skatowany ojciec nie przeżył podroży powrotnej, a matka jako młoda wdowa wróciła do Raciborza, gdzie Hupka z przerwami na studia i na froncie (jak wielu niemieckich Ślązaków został wcielony do Wehrmachtu) żył niemal do końca Drugiej Wojny Światowej. Jeszcze przed wkroczeniem Armii Czerwonej Hupka uciekał z ogarniętego wojną Śląska. W międzyczasie musiał uwolnić matkę z obozu, do którego dostała się, ze względu na swoje żydowskie pochodzenie, także sam Hupka wielokrotnie doznawał szykan i obelg ze strony nazistów. W końcu jako 30-latkowi udało mu się dotrzeć do Bawarii, gdzie zaczął pracować jako dziennikarz, angażował się także politycznie, najpierw związał się z SPD, a potem z CDU, żył w Niemczech do momentu swojej śmierci w 2006 roku.

W ciągu całej swojej kariery Hupka jednak nigdy nie zapomniał o swoim utraconym heimacie i ludziach, których spotkał podobny los. Cyfry z lat, przez które angażował się w sprawy wypędzonych są imponujące: Przez 32 lata nieustannie był przewodniczącym Ziomkostwa Śląskiego, większość niemieckiego społeczeństwa także okazała mu zaufanie, wybierając go aż na posła do Bundestagu aż 4 kadencji. Herbert Hupka był Ślązakiem związanym z heimatem, niemieckim patriotą i przekonanym Europejczykiem – wspominał Hupkę zaraz po jego śmierci pełnomocnik rządu niemieckiego ds. mniejszości Hartmut Koschyk i dodawał – jak żaden inny polityk wypędzonych skorzystał z możliwości po upadku komunizmu i szukał z sąsiadami – zwłaszcza z Polską – otwartego dialogu o przeszłości.

Rzeczywiście Hupka od początku polskiej demokracji starał się nawiązywać kontakty z polskimi władzami oraz pozostałą na dawnych niemieckich terenach mniejszością niemiecką: Pamiętam, że gdy go poznałem, to ukazał mi się człowiek zupełnie inny, niż opowiadano mi o nim w szkole. Mówiono, że to jakiś straszny, zły człowiek, który chce oderwać Śląsk od Polski i przyłączyć go znów do Niemiec. Zamiast tego położył na szali całą swoją karierę i wszystkimi sposobami zorganizował niemiecką dotację na budowę oczyszczalni ścieków w polskim przecież Raciborzu, za to też nadaliśmy my tytuł zasłużonego dla miasta – mówi ciepło o Hupce Andrzej Markowiak.

Dlaczego więc mimo pozytywnego obrazu dzisiaj, w komunizmie przedstawiano posła CDU jako „złego dziadka”? Dla mnie to proste. Komunizm był systemem totalitarnym, a każdy system totalitarny potrzebuje wrogów, których można atakować, legitymując tym samym swoją konieczność „opieki” nad obywatelami. Hupkę, ze względu na swoje poglądy było po prostu ławo przedstawić jako wroga – tłumaczy Markowiak.

Faktem jest, że Herbert Hupka, jak i jego rodak Herbert Czaja, mieli z dzisiejszego punktu widzenia kontrowersyjne poglądy np. na miejsce Śląska w powojennej Europie, lecz jak tłumaczy autorytet mniejszości niemieckiej Josef Gonschior: Hupka wyszedł z założenia, że skoro demokracja zadecydowała, że Śląsk ma być polski, to on się podporządkuje.

Dziś Herberta Hupkę nobilitują zarówno działacze z Niemiec jak i Polski. Wyrazem tego jest uroczystość upamiętniająca z okazji jego 100 urodzin, która 15 sierpnia odbędzie się w Monachium. Oprócz przewodniczącego Związku Niemieckich Stowarzyszeń Bernarda Gaida, patronować jej będzie także pełnomocnik Hartmut Koschyk.

Show More