Er ist 120 Jahre alt und eines der wichtigsten historischen Bauwerke der Stadt Danzig. Er hat beide Weltkriege überstanden und gehörte sowohl zur deutschen als auch zur polnischen Bahn. Er hat 1939 in nur fünf Monaten eine Eisenbahnkatastrophe, die Rettung jüdischer Kinder und den Überfall auf die Freie Stadt Danzig miterlebt. Jetzt wird er bis zum Jahr 2021 für 25 Millionen Euro umgebaut, saniert und in seinem früheren Aussehen wiederhergestellt. Die Rede ist vom Danziger Hauptbahnhof.
Wersja polska poniżej
Als am 5. August 1852 mit der Eröffnung der Strecke von Dirschau/Tczew nach Danzig als Teil der Preußischen Ostbahn der erste Zug in Danzig ankam, endete die Fahrt nach Überquerung der Mottlau noch am Kopfbahnhof Danzig Legetor. In den folgenden Jahren gab es Verbindungen nach Stolp und Marienburg, es wurden die Speicherinsel und durch einen Tunnel auch der Hafen in Neufahrwasser an die Gleise angeschlossen. Ebenso wurde der provisorische Bahnhof Hohes Tor errichtet, an dessen Stelle von 1894 bis 1900 der Hauptbahnhof entstand. Ab 1914 konnte man vom Bahnhof Langfuhr aus sogar den Ort Karthaus/Kartuzy in der Kaschubei erreichen.
Eisenbahn als Arbeitgeber
Unweit des Bahnhofs Langfuhr (Gdańsk-Wrzeszcz) liegt der Sitz des Bundes der deutschen Minderheit in Danzig, wo sich mittwochs die Seniorengruppe des Vereins trifft. Sie ist, wie sich herausstellt, eine gute Fundgrube für Erinnerungen an Eisenbahn-Erlebnisse und den Danziger Hauptbahnhof. Zwar wohnen die meisten Senioren nicht zentral in Danzig, sondern eher in Langfuhr, Oliva und in der nächsten Stadt Zoppot, aber viele ihrer Angehörigen waren bei der Bahn beschäftigt. In der Weltwirtschaftskrise 1929 zog es viele Arbeiter aus anderen Berufen in die Stadt und die Eisenbahn war ein großer Arbeitgeber. „Es ist kein Wunder, dass so viele Menschen benötigt wurden. Es gab den Hafen, die Werft und den Schlachthof, da musste viel mit der Bahn transportiert werden“, erklärt Krystyna Lidzbarska, mit 91 Jahren die älteste in der Runde. Sie erinnert sich noch an die Begegnung zweier Züge in Langfuhr: „Der eine fuhr von Danzig nach Gdingen, der zweite in die andere Richtung. Im einen wurde Deutsch gesungen, im anderen Polnisch – und das wurde immer lauter, eine richtige Konkurrenz.“
Hauptbahnhof 1939
Laut Krystyna Lidzbarska war das einige Monate vor dem Zweiten Weltkrieg. Im selben Zeitraum, am 18. Mai 1939, entgleiste beim Hauptbahnhof Danzig der mit 200 Passagieren besetzte Schnellzug 605 nach Gdingen und Hel, der vermutlich zu schnell unterwegs war. Wie durch ein Wunder gab es fast nur leichte Verletzungen, obwohl manche Zeitungen damals von zwei Toten berichteten. In der Erinnerung der Senioren vermischt sich diese Katastrophe mit der Erschießung von 21 Bahnangestellten bei Simonsdorf/Szymankowo, das zur Freien Stadt Danzig gehörte. Dort war der Grenzknoten der deutsch-polnischen Eisenbahn, an dem am 1. September 1939 ein deutscher Panzerzug auf ein totes Gleis umgeleitet und dadurch rechtzeitig die Brücke bei Dirschau gesprengt werden konnte.
An ein weiteres wichtiges Geschehen in jenem Jahr erinnert ein Denkmal beim Hauptbahnhof. Von Mai 1939 bis kurz vor Kriegsbeginn wurden im Rahmen der so genannten Kindertransporte mit der Bahn 130 jüdische Kinder in vier Fahrten vom Hauptbahnhof Danzig über Berlin nach Großbritannien evakuiert. 70 Jahre danach, am 6. Mai 2009, wurde die Plastik „Kindertransporte – der Abschied“ von Frank Meisler enthüllt, der 1929 in Danzig geboren wurde und dank der Kindertransporte überlebt hat. Rafał Brudzki, bis vor wenigen Jahren Leiter der Jugendgruppe des Bundes der deutschen Minderheit in Danzig, vermisste das Denkmal zuletzt: „Es wurde anscheinend demontiert, damit es bei den laufenden Bauarbeiten am Hauptbahnhof keinen Schaden nimmt. Nach dem Ende der Sanierung 2021 kommt es wieder an seinen Platz zurück.“
Leben auf dem Bahnhof
Für Rafał Brudzki ist die Renovierung des Hauptbahnhofs dringend nötig. „Er ist von außen schön, aber innen entspricht das Gebäude weder den modernen Anforderungen noch dem Originalaussehen“, erklärt er. Die Fassade mit den Wappen der Stadt und dem Flügelrad der Eisenbahn am Giebel soll restauriert werden und das Dach sein früheres mehrfarbiges Muster aus Ziegeln wieder erhalten. Innen wird nach der Planung das frühere Aussehen wieder hergestellt, wenn auch eine neue energiesparende Beleuchtung vorgesehen ist. Wirklich original ist allerdings wenig, denn der Hauptbahnhof ist 1945 niedergebrannt und danach wieder aufgebaut worden. Nur der Turm des Gebäudes überstand das Feuer unbeschadet.
Im Gedächtnis von Ewa Kaczmarek von der deutschen Minderheit in Danzig war der Bahnhof dagegen nur wenig zerstört. Die heute 87-Jährige hat nach dem Krieg dort gewohnt: „Mein Vater Franz Wenta war Sanitäter beim deutschen Militär, kam 1945 wieder, und war dann bei der polnischen Bahn für die Pflege des Gebäudes zuständig. Daher hatten wir eine Dienstwohnung.“ Sie selbst war bei einer zur Bahn gehörenden Baufirma beschäftigt, ihre Mutter als Chefin der Eisenbahnküche. „Am dritten Bahnsteig war ein Büffet, da gab es am folgenden Tag altes Gebäck sehr viel günstiger“, erinnert sich Ewa Kaczmarek. Weniger amüsant fand sie die Zurufe des polnischen Elektrikers Maks vom ersten Bahnsteig herüber: „Er rief ´Hallo Ewa, niech żyje Polska, wir bleiben deutsch.´ Das war nicht ernst gemeint, aber ich hatte Angst wegen der russischen Soldaten.“
Damals war es einfach, zu den einzelnen Bahnsteigen zu kommen. Doch das änderte sich, wie Andreas Szupryczyński aus Zoppot erläutert: „Als der Bahnhof für die S-Bahn (ZKM) gebaut wurde, haben sie auch den Hauptbahnhof umgebaut, es wurden separate Kassen eingerichtet und die Unterführungen zu den Fernzügen und zur S-Bahn getrennt.“ An das genaue Jahr erinnert sich der 83-Jährige nicht mehr, aber die Vereinfachung der komplizierten Wege und eine moderne und barrierefreie Lenkung der Fahrgastströme sind ein wichtiges Ziel der jetzigen Sanierung.
Uwe Hahnkamp
Gdańsk: Remont dworca głównego
Powrót do dawnej świetności
Ma 120 lat i jest jedną z najważniejszych budowli Gdańska. Przetrwał obie wojny światowe i był własnością zarówno kolei niemieckich, jak i polskich. W 1939 roku, w ciągu zaledwie pięciu miesięcy był świadkiem katastrofy kolejowej, akcji ratowania dzieci żydowskich oraz napaści na Wolne Miasto Gdańsk. Obecnie, do roku 2021 zostanie przebudowany za 25 milionów euro, poddany rewitalizacji oraz przywrócony do dawnego wyglądu. Mowa o dworcu głównym w Gdańsku.
Gdy 5 sierpnia 1852 roku w ślad za otwarciem trasy z Tczewa/Dirschau do Gdańska, będącej częścią Pruskich Kolei Wschodnich, do Gdańska przybył pierwszy pociąg, jego kurs po przejeździe nad Motławą skończył się na stacji końcowej Danzig Legetor. W kolejnych latach powstały połączenia ze Słupskiem i Malborkiem, a Wyspa Spichrzów oraz poprzez tunele także port w Nowym Porcie zostały połączone z torami, jak również wybudowano prowizoryczny dworzec przy Bramie Wyżynnej, na miejscu którego w latach 1894–1900 powstał dworzec główny. Począwszy od 1914 roku, wyjeżdżając z dworca we Wrzeszczu, można było nawet dotrzeć do Kartuz/Karthaus na Kaszubach.
Kolej jako pracodawca
Nieopodal dworca Gdańsk-Wrzeszcz (Langfuhr) mieści się siedziba Związku Mniejszości Niemieckiej w Gdańsku, gdzie w środy spotyka się grupa seniorów stowarzyszenia. Jak się okazuje, jest ona prawdziwą kopalnią wspomnień o przeżyciach związanych z koleją oraz gdańskim dworcem głównym. Co prawda większość seniorów nie mieszka w centrum Gdańska, lecz raczej we Wrzeszczu, Oliwie czy też w pobliskim Sopocie, ale wielu członków ich rodzin było zatrudnionych na kolei. W okresie globalnego kryzysu gospodarczego, który rozpoczął się w 1929 roku, wiele osób pracujących w innych zawodach ściągnęło do miasta, a kolej była bardzo liczącym się pracodawcą.
– Nie dziwi fakt, iż potrzebnych było tak wielu ludzi. Był port, stocznia oraz rzeźnia, więc trzeba było wiele rzeczy transportować koleją – wyjaśnia 91-letnia Krystyna Lidzbarska, najstarsza z grona osób przychodzących na spotkania. Pamięta, jak we Wrzeszczu spotkały się dwa pociągi: – Jeden jechał z Gdańska do Gdyni, a drugi w przeciwnym kierunku. W jednym ludzie śpiewali po niemiecku, w drugim po polsku – i to coraz głośniej, to była prawdziwa konkurencja.
Dworzec główny w 1939 roku
Według Krystyny Lidzbarskiej było to na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej. W tym samym czasie, 18 maja 1939 roku, przy dworcu głównym w Gdańsku wykoleił się pociąg pospieszny nr 605 do Gdyni i na Hel, którym podróżowało 200 pasażerów, czego przyczyną była prawdopodobnie zbyt duża prędkość jazdy. Niemal cudem były tylko lekkie obrażenia, chociaż niektóre gazety donosiły o dwóch zabitych. We wspomnieniach seniorów katastrofa ta miesza się z rozstrzelaniem 21 pracowników kolejowych koło Szymankowa/Simonsdorf, które wchodziło w skład Wolnego Miasta Gdańska. Był tam węzeł graniczny kolei polsko-niemieckiej, na którym 1 września 1939 roku niemiecki pociąg opancerzony został przekierowany na ślepy tor, dzięki czemu udało się na czas wysadzić most koło Tczewa.
O kolejnym ważnym zdarzeniu, które miało miejsce w owym roku, przypomina pomnik stojący obok dworca głównego. W czasie od maja 1939 roku do okresu poprzedzającego rozpoczęcie wojny zorganizowano cztery tzw. transporty dziecięce, w ramach których ewakuowano koleją 130 dzieci żydowskich z dworca głównego w Gdańsku przez Berlin do Wielkiej Brytanii. Siedemdziesiąt lat później, 6 maja 2009 roku, odsłonięto rzeźbę „Transporty dziecięce – pożegnanie” dłuta Franka Meislera, który urodził się w 1929 roku w Gdańsku, a któremu dzięki owym transportom dziecięcym udało się przeżyć. Rafał Brudzki, który jeszcze kilka lat temu szefował grupie młodzieżowej Związku Mniejszości Niemieckiej w Gdańsku, stwierdził niedawno, że odczuwa brak tego pomnika: – Wygląda na to, że został zdemontowany, aby nie ucierpiał podczas trwających robót budowlanych na dworcu głównym. Po zakończeniu rewitalizacji w 2021 roku powróci na swoje miejsce.
Życie na dworcu
Zdaniem Rafała Brudzkiego remont dworca głównego jest bardzo potrzebny. – Z zewnątrz jest to piękny budynek, ale wewnątrz nie spełnia on współczesnych wymogów, ani też jego wygląd nie odpowiada oryginalnemu – wyjaśnia. Elewacja z herbami miasta i kołem skrzydlatym kolei na szczycie budynku zostanie odrestaurowana, a dach odzyska dawny wielobarwny wzór z cegieł. Wewnątrz zostanie odtworzony dawny wygląd, aczkolwiek przewidziano zainstalowanie nowego, energooszczędnego oświetlenia. Naprawdę oryginalnych będzie jednak niewiele elementów, gdyż w 1945 roku dworzec główny został spalony, a następnie odbudowany. Tylko wieża budynku przetrwała pożar bez szwanku.
Natomiast w pamięci Ewy Kaczmarek z mniejszości niemieckiej w Gdańsku dworzec uległ tylko nieznacznym zniszczeniom. Licząca dziś sobie 87 lat pani Ewa po wojnie tam mieszkała: – Mój ojciec Franz Wenta był sanitariuszem w niemieckim wojsku, w 1945 roku wrócił, po czym pracował na polskiej kolei, zajmując się bieżącymi remontami budynku. Dzięki temu mieliśmy służbowe mieszkanie.
Ona sama była zatrudniona w firmie budowlanej należącej do kolei, a jej matka była szefową w kuchni kolejowej. – Na trzecim peronie był bufet, w którym na następny dzień można było dużo taniej dostać stare pieczywo – wspomina Ewa Kaczmarek. Mniej zabawne były dla niej okrzyki polskiego elektryka Maksa, który wołał do niej z pierwszego peronu: „Hallo Ewa, niech żyje Polska, wir bleiben deutsch”. Nie mówił tego na poważnie, ale ja bałam się ze względu na obecność rosyjskich żołnierzy.
W tamtym czasie było łatwo dojść na poszczególne perony. To się jednak zmieniło, jak objaśnia Andreas Szupryczyński z Sopotu: – Podczas budowy dworca tramwajowego (ZKM) przebudowano też dworzec główny, urządzono osobne kasy i oddzielono przejścia podziemne prowadzące do pociągów dalekobieżnych i do tramwajów.
83-letni pan Andreas nie pamięta, który to był rok, ale uproszczenie skomplikowanych dróg oraz wprowadzenie nowoczesnego, przystosowanego dla osób niepełnosprawnych systemu kierowania przepływem pasażerów to ważny cel w ramach realizowanych obecnie prac remontowych.
Uwe Hahnkamp