Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

„Fake newsy” sprzed wieku

Jeśli ktoś myśli, że strajki i fake news oraz media są wykorzystywane do kształtowania nastrojów społecznych i walki politycznej od niedawna, to jest w wielkim błędzie. Już sto lat temu Wojciech Korfanty pokazał, jak należy operować mediami i kreować bieg wydarzeń. Ale po kolei…

 

Sytuacja do podjęcia działań zbrojnych przygotowywanych od miesięcy stała się wyjątkowo dogodna. Nie było na terenie plebiscytowym żadnych zorganizowanych i centralnie dowodzonych oddziałów samoobrony Górnoślązaków, którzy nie chcieli przyłączenia obszaru plebiscytowego do Polski. Oddziały brytyjskie zostały wezwane do Wielkiej Brytanii, ponieważ w Irlandii sytuacja uległa destabilizacji i trzeba było zdusić dążenia niepodległościowe Irlandczyków. Kontrolę nad okręgiem przemysłowym przejęli Francuzi. Francuzi zaś – zgodnie z niepisaną umową z Korfantym – rozpoczęli opuszczanie wschodniej części Górnego Śląska. Front był już oczyszczony do działań zbrojnych.

Jahre später schrieb Korfanty in seiner Zeitung „Polonia“, dass die polnische Regierung und insbesondere Jozef Pilsudski einen bewaffneten Angriff auf Oberschlesien nicht billigten.
Foto: Wikipedia

 

Podgrzewanie nastrojów

Widząc sytuację i chcąc ruszyć machinę wojenną, Wojciech Korfanty dokładnie 100 lat temu – 30 kwietnia 1921 r. – podjął decyzję o wybuchu strajku. Górnicy byli zawsze wdzięcznym materiałem do manipulacji, jeżeli chciało się wykorzystać ich w walce politycznej. Strajk pozwoliłby łatwiej i niepostrzeżenie zmobilizować odziały zbrojne i wywołać ewentualne zamieszki. Jednak żeby wywołać strajk i rozhuśtać nastroje ludności, trzeba było ją jakoś do tego pchnąć. Nie bez powodu Korfanty kupił sobie gazety. We własnej niemieckojęzycznej gazecie „Oberschlesische Grenz-Zeitung” kazał wydrukować informację, że zdecydowano już, by przyznać Polsce tylko powiaty: pszczyński, rybnicki oraz wschodnie skrawki katowickiego. Była to naturalnie nieprawda, w rzeczywistości tylko jedna z propozycji, a komisja aliancka miała się dopiero zebrać, aby przedyskutować różne propozycje i podjąć decyzję. Jednak taki „fake news” podgrzał nastroje. I o to chodziło…
1 maja 1921 r. ukazała się w „Gońcu Śląskim” z polecenia Wojciecha Korfantego całkowicie zmyślona informacja, że niemieccy przemysłowcy zniszczą swoje zakłady, żeby ich nie oddać w ręce Polaków. Takie informacje musiały wywołać wzburzenie społeczne. W artykule w „Gońcu” Korfanty wrzucił pochodnię do beczki prochu pytaniem: „Czy będziecie spokojnie patrzeli na niszczenie tego wszystkiego, co stanowi podstawę waszego bytu? Czy pozwolicie na to, ażeby dzieci wasze i żony zostały pogrążone w nędzy i głodzie?”.

 

Rozterki Korfantego

W tym samym dniu, tj. 1 maja 1921 r., Wojciech Korfanty przekroczył swobodnie granicę i przybył do Sosnowca. Wiedział, że w następnych dniach może się polać krew, więc wcześniej wywiózł swoją rodzinę do Poznania, żeby była bezpieczna. W Sosnowcu zaś mieściło się centrum dowodzenia, czyli sztab Dowództwa Obrony Plebiscytu. Trwały tam gorączkowe rozmowy z rządem polskim. Sam Korfanty pisał po latach w swojej gazecie „Polonia” – w wydaniu z 9 maja 1931 r., w artykule „Marzenia i zdarzenia” – że rząd polski i szczególnie Józef Piłsudski nie akceptował zbrojnej napaści na Górny Śląsk. Zapewne jednym z głównych powodów były obawy rządu o wizerunek na arenie międzynarodowej. Przecież odrodzona Rzeczpospolita prowadziła wojnę z Czechosłowacją o Śląsk Cieszyński. W trakcie tych walk zginął Cäsar Haller von Hallenburg, brat generała Józefa Hallera. Dopiero co w marcu udało się zakończyć wojnę z bolszewikami i zawrzeć traktat ryski, grzebiąc dążenia Ukrainy do ustanowienia własnego państwa. Traktat ryski wywołał wielkie oburzenie w Europie, bo zawierając go, Polska tak naprawdę złamała zasadę państw europejskich, aby nie uznawać bolszewików za władzę legalną, a tym dokumentem w istocie pośrednio uznano podmiotowość międzynarodową czerwonej Rosji. Dopiero co gen. Lucjan Żeligowski najechał Litwę i zajął Wileńszczyznę. Zbrojne zajęcie Górnego Śląska oznaczałoby złamanie traktatu wersalskiego i Polska byłaby pierwszym krajem, który złamałby traktat pokojowy. W takim świetle stawała się państwem agresorem.

In seiner eigenen deutschsprachigen „Oberschlesischen Grenz-Zeitung“ ließ er die Information drucken, dass bereits beschlossen worden sei, Polen nur noch die Verwaltungsbezirke Pless, Rybnik und die östlichen Teile von Kattowitz zuzugestehen. Das war natürlich falsch.
Foto: Archiv

 

Machina ruszyła

Poważne obawy żywił również premier Wincenty Witos, który po posiedzeniu Rady Ministrów 2 maja nakazał uspokojenie sytuacji. W swych wspomnieniach („Moje wspomnienia”, t. 2, Paryż 1964, s. 416) pisał nawet, że kazał poprzestać Korfantemu na ostrej akcji strajkowej i unikać powstania. Chociaż fakty temu przeczyły, bo co innego rząd robił, a co innego deklarował na pokaz. Może chodziło po latach o zachowanie twarzy i zdjęcie odium agresora? Trudno osądzić takie sprzeczności. Faktem jest, że część przeciwników akcji zbrojnej uważała, że najlepszą demonstracją polskości będzie strajk generalny i nie ma potrzeby uciekania się do przelewu krwi.
Wojciech Korfanty wiedział, że machina już ruszyła. Jednak żadne faktyczne kroki nie zostały podjęte, aby zatrzymać agresję, co może świadczyć, iż premier Witos w swoich wspomnieniach raczej nie chciał wyjść na agresora, a rząd wolał, aby dla potrzeb opinii publicznej Korfanty wystąpił jako inicjator i dyktator. W rozmowie z premierem Witosem 2 maja 1921 r. Wojciech Korfanty kazał nadać kluczowe zdanie w dalekopisie: „W tej chwili jestem niewolnikiem wypadków. W tej sytuacji zmuszony jestem wziąć na siebie odpowiedzialność… nie jestem już panem położenia. Uchwała komisji poderwała w zupełności moje wpływy i mój autorytet. Najważniejszą jest rzeczą, by na Polskę nie padł ani ślad cienia, że tę ruchawkę popiera”.

Korfanty był więc w rozmowie z premierem dość szczery i mówił o „ruchawce”. Wiadomo jednak, że na zewnątrz miało powstać wrażenie, że chodzi o powstanie ludności Śląska, całkowicie oddolne, które nie było sterowane przez rząd RP. Fakty były jednak takie, że całe miesiące trwały przygotowania do akcji zbrojnej, kontrolowane oraz koordynowane przez Sztab Generalny Wojska Polskiego. W sztabie zaś było wielu „jastrzębi”. Generał Stanisław Szeptycki, szef Inspektoratu Armii nr IV w Krakowie, któremu formalnie podlegała kontrola nad Dowództwem Obrony Plebiscytu, był nawet gotowy dokonać bezpośredniej inwazji na Górny Śląsk i zaryzykować wywołanie kolejnej wojny, ale dyplomaci go powstrzymali, o czym sam pisał szczerze (S. Szeptycki, pismo z dnia 28 lutego 1923 r. skierowane do III Oddziału Sztabu Generalnego w Warszawie pt. „Historia mego stanowiska wobec 3-go powstania górnośląskiego”, opublikowane w: „Przegląd Zachodni” 1971, T. 2, z. 3–4, str. 163).

2 maja 1921 r. wszystkie zakłady na Górnym Śląsku stanęły. Strajk generalny był mobilizacją do zbrojnego wystąpienia…

Waldemar Gielzok
prezes Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego i badacz historii Śląska

 

Z okazji 100-lecia plebiscytu na Górnym Śląsku i wybuchu tzw. III powstania śląskiego w najbliższych numerach znajdą Państwo wybrane artykuły poświęcone tej tematyce autorstwa Waldemara Gielzoka. Wszystkie teksty zostały wcześniej opublikowane w języku polskim na profilu facebookowym autora.

Im Zusammenhang mit dem 100. Jahrestag des Plebiszits in Oberschlesien und des Ausbruchs des sog. III. Schlesischen Aufstandes werden wir zu diesen Themen in den kommenden Ausgaben von Waldemar Gielzok verfasste Artikel veröffentlichen. Die Texte erschienen zuvor in polnischer Sprache auf dem Facebook-Profil des Autors.

Show More