W dawnych czasach łowiectwo było dozwolone jedynie dla wąskiego grona
uczestników. Istniało pojęcie łowieckiego regale, czyli wyłącznego prawa władcy
do polowania. Z pewnością takie podejście ukształtowało się w czasach
feudalnych. Stąd też polowały koronowane głowy, członkowie ich dworów, szlachta i
arystokracja.
Taki porządek utrzymał się w Prusach aż do roku 1848, czyli początku Wiosny Ludów.
W tymże roku prawo zmieniło się i od tej pory chłopi również uzyskali prawo do polowania
na własnej ziemi. Przywilej ten posiadali jednakże jedynie przez dwa lata, gdyż w 1850 r.
uchwalono prawo, według którego polować mógł jedynie właściciel ziemi o powierzchni
min. 75 ha.
Prywatne nadleśnictwo
W Radawiu (niem. Radau) przed rokiem 1945 istniał majątek ziemski (niem. Majorat Radau). Właścicielem majątku od 1917 r. był Balthasar von Aulock. Do majątku należało ok. 500 ha łąk i pól uprawnych, a także ok. 2000 ha lasów. Granice ówczesnych lasów von Aulocka sięgały aż do Kamieńca (skrzyżowanie dróg w okolicy stawu), graniczyły z lasami turawskimi od zachodu, a z zębowickimi od wschodu i południa. W celu zarządzania kompleksem lasów von Aulock utworzył prywatne nadleśnictwo w składzie: nadleśniczy Paul Gatza, leśniczy Salaske, leśniczy Bawey, leśniczy Hagen, leśniczy Egon Freitag (odpowiedzialny za plany urządzania lasu), praktykant Wilhelm Berger (1938). Siedzibę nadleśnictwa ulokowano w budynku obok gospody Fronzka w centrum wsi, a dodatkowo powstały leśniczówki (Revierförsterei) na Radawce, Kopalinie i w Kosicach. Nadleśniczy Gatza miał prawo nosić mundur i używać tytułu zawodowego Privat Oberforstwart, co potwierdził oficjalnym pismem Główny Nadleśniczy Rejencji Opolskiej.
Sezon polowań
Sezon łowiecki, tak samo jak współcześnie, zaczynał się 1 kwietnia i kończył 31 marca
kolejnego roku kalendarzowego. Polowano głównie na jelenie i sarny, dzików było w tamtych
czasach niewiele, ale mimo to wyrządzały spore szkody w rolnictwie. Z tego powodu część
lasów von Aulocka została zagrodzona płotami. Wiosną polowano podczas toków na głuszce
i cietrzewie, jesienią na dzikie gęsi, kaczki, bażanty i kuropatwy, a także na zające.
Z pewnością w łowach brały udział psy myśliwskie, brak jednak szczegółowych
informacji na ten temat. Tradycją było zapraszanie na łowy gości. W majątku
radawskim polowało wielu przedstawicieli szlacheckich rodów, często spokrewnionych
z von Aulockami. W zachowanej do dzisiaj księdze gości można znaleźć takie osobistości
jak Michael von Matuschka (ostatni nienazistowski landrat opolski w latach 1923–1933,
zamordowany przez hitlerowców w 1944 r.) czy też Ludwig Carl von Ballestrem, właściciel
pałacu i majątku w Kochcicach. Również von Aulock wraz z synami oraz leśnikami
bywał jako gość na polowaniach m.in. w lasach von Garnierów z Turawy.
Ruja saren na przełomie lipca i sierpnia była pierwszą większą okazją do łowów.
Prawdziwą zaś ich kwintesencją był okres rykowiska jeleni (niem. Hirsch Brunft).
Okres ten przypada na wrzesień i pierwszą połowę października. Już na początku września
zjeżdżali do Radawia zapraszani przez von Aulocka goście. W tamtych czasach łowy były bardzo uroczyste, towarzyszyły im sygnały grane na rogu myśliwskim, a także wiele tradycyjnych ceremoniałów.
Jelenie w lasach radawskich były bardzo mocne pod względem kondycji
oraz pozyskiwanych trofeów. Balthasar von Aulock miał wiele medalowych okazów.
W sezonie 1934/1935 pozyskał jelenia byka o formie poroża szesnastaka. Poroże to uzyskało
pierwsze miejsce na wystawie łowieckiej we Wrocławiu.
Tygodniowe polowania
Późną jesienią i zimą organizowano łowy zbiorowe (niem. Drückjagd). Polowano
wówczas z naganką. Srogie zimy w okresie międzywojennym, obfite w śnieg, pozwalały
na tropienie i lokalizowanie zwierzyny. Podczas łowów zbiorowych polowano na jelenie,
daniele, sarny, dziki i drapieżniki, a także na zające. Zachowywano wszystkie ceremoniały
związane z organizacją polowania i honorowaniem upolowanej zwierzyny. Na koniec
łowów urządzano pokot, podczas którego odgrywano na rogu odpowiedni sygnał
dla każdego pozyskanego gatunku zwierzyny. Po udanych łowach odbywała się myśliwska
biesiada.
Polowania trwały w tamtych czasach nieraz ponad tydzień. Myśliwi nie wracali na noc
do pałacu, lecz nocowali w domku myśliwskim. Zachował się on do dzisiaj w lasach pomiędzy Radawiem i Szumiradem. Niestety aktualnie znajduje się on na terenie Jednostki Wojskowej nr 2286 w Szumiradzie. Wiadomo, że w ostatnich latach został wyremontowany.
Pomnik wilka
Opisując łowy w międzywojennym Radawiu, nie można pominąć wydarzenia
z 25 maja 1927 r. Wówczas to leśniczy Hagen podczas wieczornego obchodu swojego rewiru,
którym zajmował się od trzydziestu lat, spotkał na swej drodze wilka. Bez wahania chwycił
za dryling i zastrzelił zwierzę. Przeprowadzona przez zoologów i preparatora ekspertyza
wykazała, że jest to prawdziwy wilk. Wydarzenie to było swego rodzaju sensacją, gdyż wilki
były wówczas na Śląsku spotykane bardzo rzadko. Von Aulock w swoim artykule wspomina,
że ostatni raz widziano je w Radawiu w latach 50. XIX w. Spreparowana czaszka
wilka była pokazywana na wystawie łowieckiej we Wrocławiu. Szczegółowo opisał
to wydarzenie Balthasar von Aulock w artykule w „Heimatkalender des Kreises Rosenberg”,
1928, str. 53. Wydarzenie to upamiętniono postawieniem kamiennego pomnika w miejscu
upolowania wilka. W ostatnich latach został on odrestaurowany
Rok 1945
Co roku w dzień św. Jana, tj. 24 czerwca, organizowano w majątku coś na wzór
festynu myśliwskiego. Wydarzenie rozpoczynało się przy figurze św. Jana Nepomucena obok
stawu, skąd dzieci z latarniami oraz dorośli przechodzili pochodem przez zabudowania
dworskie do tzw. końskich dołów. Miejsce to znajdowało się na końcu pałacowego parku.
Tam urządzano poczęstunek dla uczestników, a także zawody strzeleckie. Strzelano
do tarczy oraz do makiety dzika i rogacza (sarny). We wspomnieniach świadków historii
nadleśniczy Paul Gatza jawi się jako świetny strzelec, któremu ustępował nawet sam
von Aulock. Zwyciężał on we wszystkich konkurencjach.
Historia majoratu w Radawiu kończy się wraz z datą 17 stycznia 1945 r. Tego dnia rodzina
von Aulock na zawsze opuściła swoją posiadłość i wyjechała do zachodnich Niemiec,
aby uciec przed frontem, który nieuchronnie zbliżał się do Radawia. Swoją broń myśliwską
Balthasar zabrał ze sobą, jednak podczas wielomiesięcznej tułaczki był zmuszony ją zniszczyć. Posiadanie broni mogłoby przynieść zbyt wiele kłopotów, gdyż na teren, na którym wówczas przebywali von Aulockowie, weszły już wojska amerykańskie. Nadleśniczy Paul Gatza również wyjechał do zachodnich Niemiec. Nie wiadomo, co się stało z trofeami, które znajdowały się w pałacu.
Bartosz Grabowski