Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

IV Grand Prix

W Kujawach 21 kwietnia rozegrano IV Grand Prix Opolskiego Związku Skata (OZS). W sali wiejskiej od 9 rano 76 zawodników reprezentujących: 15 sekcji skata Opolskiego Związku Skata (w tym jedna kobieta) oraz czterech zawodników z Sekcji Skata Instalator 4 Asy Bytom i jeden zawodnik niezrzeszony, Gerhard Stein z Zieliny – grali w najpopularniejszą niegdyś na Śląsku grę karcianą.

76 zawodników wzięło udział w IV Grand Prix Opolszczyzny w Kujawach.
Foto: Manuela Leibig

– Grand Prix Opolszczyzny liczy siedem turniejów, co roku staramy się jeden z nich zorganizować u nas w Kujawach, w tym roku jest to czwarta edycja Grand Prix Opolszczyzny. Współorganizujemy ten turniej m.in. ze względu na to, że nasz przyjaciel, prezes Zarządu OZS Paweł Kiszka, pochodzi z Kujaw, mieszkał tu 23 lata, zanim się przeprowadził do Opola. Wspieramy te turnieje nie tylko duchowo, ale i finansowo, część nagród sfinansował LZS Kujawy. Kosze prezentowe są dla 10 najlepszych zawodników – mówi Andrzej Ofiera, prezes Gminnego Zrzeszenia Ludowych Zespołów Sportowych w Strzeleczkach i równocześnie prezes LZS Kujawy, i dodaje: – Na nasze turnieje Grand Prix skata przyjeżdżają gracze z Gdańska, Gdyni, Wrześni, z Poznania, a więc z zachodnich części kraju, ponieważ u siebie nie mają z kim grać, nie ma ligi. Kujawy rok temu spadły z IV ligi, teraz są na miejscu premiowanym do awansu, zobaczymy, co będzie. Trzeba to wspierać.

– Mamy u nas najstarszego zawodnika w województwie, który za niespełna trzy miesiące będzie obchodzić 90. urodziny. Pan Stein z Zieliny ogrywa dużo młodszych graczy – dodaje Andrzej Ofiera, który choć sam w skata jeszcze nie gra, chętnie przyszedł na turniej. – Gram w skata, bo to kocham – mówi Gerhard Stein, który razem z innymi zawodnikami potrafi grać sześć, a czasami nawet dziewięć godzin ciągiem. – A co będę w domu siedział i żonę denerwował… Przyszedłem więc – śmieje się Gerhard Stein.

– Jest to turniej w naszym regionie, więc przyjechałem. Zazwyczaj na Grand Prix nie jeżdżę, preferuję raczej mniejsze turnieje, gdzie spotykamy się w mniejszym gronie. Ale tu, do Kujaw przyjechałem, chciałem się sprawdzić, spotkać znowu kolegów, może mi się poszczęści. Trzeba mieć w życiu jakieś hobby, zamiłowanie. W tej chwili jestem na emeryturze, gram trochę dla zabicia czasu. Kiedyś grałem jeszcze w szachy – wyznaje Jan Mencler z LZS Kujawy.

89-letni Gerhard Stein z Zieliny (z lewej), najstarszy zawodnik w województwie opolskim.
Foto: Manuela Leibig

– Mam 83 lata i od 1958 r. gram w szkata – mówi Romuald Goncewicz, który pochodzi z Kaszub. W 1956 r. przyjechał na Śląsk i wnet nauczył się tej popularnej gry karcianej. – Od razu poszedłem do klubu w Katowicach się zapisać. Mieszkałem w Bytomiu i tam dojeżdżałem do klubu. Teraz gram w Karolince Gogolin – mówi Romuald Goncewicz.

– Każdego roku, dopóki będę żył, a jesienią będę miał 80 lat, jeżeli dożyję, pamiętam o Kujawach. Jedną z siedmiu najważniejszych imprez, jakie organizujemy, robimy właśnie tu. Wszyscy zawodnicy walczą, żeby zająć miejsce w najlepszej szesnastce. Dzisiaj dojechało do nas czterech zawodników z Instalator 4 Asy Bytom. Oni reprezentują pierwszą ligę, czyli najwyższą klasę rozgrywkową – relacjonuje Paweł Kiszka, prezes Opolskiego Związku Skata. – Przyjeżdżają dlatego, że nasze turnieje cechuje wysoki poziom organizacyjny, puchary i nagrody o wartości łącznej 2000 złotych. Poziom sportowy też jest wysoki – zaznacza Paweł Kiszka.

 

Również z daleka

Czterech przedstawicieli Sekcji Skata Instalator 4 Asy Bytom.
Foto: Manuela Leibig

Ponad 90 zawodników brało udział do tej pory w tegorocznych turniejach Grand Prix. Jedyną kobietą jest Lidia Kandzia z Sekcji Skata KOMAX Opole-Borki, która broni tytułu wicemistrza Polski w kategorii kobiet. – Jak jest okazja, to przyjeżdżamy. Z gry mam satysfakcję i radość. W tej grze trzeba wiele zapamiętać, to pomaga też w codziennym życiu – mówi Andrzej Czernikarz z Instalator 4 Asy Bytom, który do Kujaw przyjechał z trzema kolegami. – Opa zawsze grał w skata, z sąsiadami. A jak brakowało im jednego zawodnika, to musiałem grać z nimi, i tak się nauczyłem – mówi i dodaje: – Młodzież teraz unika gier karcianych, wolą komórki, Internet. To wymiera naturalnie – podsumowuje zawodnik.

Andrzej Burczyk z Gdyni gra w skata już od 60 lat. Od 2019 r. przyjeżdża pociągiem na rozgrywki w województwie opolskim. – Mam bilet seniora, przyjeżdżam w piątek, ze stacji odbiera mnie kolega, u którego na czas turniejów pomieszkuję. W niedzielę po turnieju wsiadam w pociąg i późnym wieczorem jestem w Gdyni, u siebie w domu – tłumaczy Andrzej Burczyk. – U mnie w Gdyni miałem z kim grywać. Miałem pięciu braci, i tata, i mama, wszyscy graliśmy. Niestety nikt z nich nie żyje i teraz nie mam z kim grać. Można na Kaszuby jechać, ale tam jest inny poziom, zdecydowanie niższy niż tu. No i zapisałem się do drużyny Lech Kędzierzyn Koźle. Uważam, że tutaj więcej się nauczę, i mam jednocześnie większą satysfakcję z gry. Mój tata miał pochodzenie niemieckie i dlatego też grał. Skat był u nas niegdyś popularny, a tu na Śląsku nadal jest – tłumaczy Andrzej Burczyk z Gdyni.

Gdzie ta młodzież?

Jedyna kobieta wśród zawodników – Lidia Kandzia z Sekcji Skata KOMAX Opole-Borki – broni tytułu wicemistrza Polski w kategorii kobiet.
Foto: Manuela Leibig

– Niestety nie mamy narybku. Robiliśmy kursy, ale na trzecim szkoleniu z kolei uczestnicy się wykruszyli. Dla nich to jest nudne, oni lubią gry szybsze. Skat jest to gra myślowa, to nie oczko, poker czy 66. Tu trzeba myśleć, żeby kartę dobrze wykorzystać. Mamy coraz mniej graczy i średnia wieku wynosi ponad 60 lat. Do tego klimat ostatnich lat również nam nie służył. Media nie relacjonowały naszych rozgrywek, jakby ich w ogóle nie było – mówi Paweł Kiszka i z nadzieją dodaje: – Myślę, że teraz jest czas, żeby porozmawiać z Mniejszością Niemiecką i Śląskimi Samorządowcami, by w ramach zajęć dodatkowych w wybranych szkołach, np. tam, gdzie uczą języka niemieckiego, spróbować wprowadzić zajęcia dodatkowe z gry w skata. W taki sposób jest to rozwiązane w Niemczech i Austrii, gdzie juniorów wśród graczy nie brakuje. W Polsce mamy 12 juniorów na 9 okręgów. To pokazuje, w jakiej sytuacji jesteśmy, Opolski Związek Skata jest jednym z tych, w których nie ma ani jednego juniora już piąty rok z rzędu – relacjonuje prezez OZS. – Choć skat głównie wychodzi z rodziny, to jest z pokolenia na pokolenie. Tak jest dalej na Śląsku, że grał opa i praopa, i teraz ojciec i synowie. Tam są całe klany na Śląsku, nazwiska w klasyfikacji się powtarzają, bo całe rodziny grają – zdaje sobie sprawę Paweł Kiszka, który pomimo to chce podjąć próbę rozmów z Mniejszością Niemiecką. – Jak tylko kurz wyborczy opadnie, to chciałbym podjąć rozmowy z przedstawicielami Mniejszości Niemieckiej, żeby spróbować ruszyć z takimi zajęciami. My wszystko będziemy robić, żeby oni tylko znaleźli chętnych i pomieszczenie, a my z naszej strony zapewnimy najbardziej doświadczonych wykładowców, żeby tylko to ruszyło – zapewnia Paweł Kiszka.

Manuela Leibig

Show More