Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

To nie jest obciach!

Z kroszonkarką Grażyną Filą z Dębia o jej największym zamiłowaniu rozmawia Manuela Leibig.

Od kiedy skrobie pani jajka?
Na pewno robiłam to, będąc uczennicą szkoły podstawowej, a może i wcześniej, ale tego nie pamiętam.

Skąd ta technika zdobienia jaj u pani?
Z domu. Moje dwie babcie skrobały, zarówno Hildegarda Piechota z Grudzic, jak i Helena Marszołek z Polskiej Nowej Wsi. Chociaż ja już tego nie pamiętam, bo jedna babcia już nie żyła, jak się urodziłam, a druga miała taką wielką gospodarkę, więc niewiele czasu miała na skrobanie, ale rodzice mówili mi, że skrobała. Potem moja mama Kornelia skrobała i skrobie do dzisiaj. Skrobie też moja siostra, moje dzieci też potrafią, tak że jest to tradycja rodzinna.

Jak babcia nie miała czasu, to kto pani pokazał, jak się za to zabrać?
Mama. Zawsze bardzo mnie wspierała. Ostatnio wspominała, że te moje wzorki na początku to było takie koślawe, dziwne coś na jajku, ale mówiła: „No pięknie, Grażynka, pięknie!”. Więc mobilizacja do dalszego działania była.

Jak się wtedy barwiło jajka?
To, co ja już pamiętam, to normalne spożywcze barwniki do jajek. Farbowało się jajka gotowane na twardo. Te jajka lubiły się tak „pocić”, takie kropelki się robiły. Było to co prawda uciążliwe, ale wtedy skrobało się tylko na Wielkanoc, nie robiło się jakichś zapasów. Te jajka były wręczane chłopakom w Lany Poniedziałek.

 

Für Grażyna Fila sind die selbstverzierten Ostereier ein wahrer Schatz.
Foto: privat

Pani mąż też otrzymał wtedy taką wyjątkową kroszonkę?
Mój mąż zawsze dostaje wyjątkowe kroszonki ode mnie! Teraz musi nieraz poczekać kilka lat na np. wielkie jajo strusie, które dla niego przygotowuję. Ale czeka cierpliwie i potem dołącza je do swojej kolekcji.

Mam wrażenie, że ta tradycja polewania dziewczyn wodą zanika.
U nas nie zanika, chłopcy przyjeżdżają. Zresztą jak wiedzą, że dziewczyna skrobie jajka, to jakimś dziwnym trafem więcej tych chłopaków przyjeżdża. I wręcza się te skrobanki. Bywało, że miałyśmy też inaczej ozdobione jajka, bo wiadomo, moce przerobowe są jednak ograniczone, to chłopcy woleli nawet niedokończone skrobane jajka, byle troszkę naskrobane.

Ważny jest też kolor jajka, prawda?
Tak, wybrankowi serca daje się czerwone jajko. Z racji tego, że mój mąż miał już bardzo dużo czerwonych kroszonek ode mnie, to postanowiłam dać mu inny kolor, taki, żeby nam też pasował do wnętrza. W pokoju gościnnym pasuje mi granat, niebieski, turkus. W zeszłym roku mieliśmy czarne i żółte jajka jako ozdobę. Uwielbiam czarne kroszonki.

A jak z symboliką tych kolorów?
Czarne jajko dostawał niegdyś ktoś bardzo poważany, np. ksiądz czy nauczyciel. U mnie w domu mówiło się, że żółtego się chłopakom nie daje, ewentualnie temu, którego się nie chce. I wtedy najlepiej, żeby było surowe. Natomiast w internecie ostatnio znalazłam, że jest to kolor słońca i siły. Więc wydaje mi się, że teraz wszystkie kolory można odczytać jakoś pozytywnie. Kolor zielony to kolor nadziei, a niebieski to kolor nieba.

Jak pani robi swoje kroszonki teraz?
Obecnie wykorzystuję barwniki do tkanin, a kroszonki wykonuję na wydmuszkach. One są wbrew pozorom bardziej trwałe niż gotowane jajka, tylko wydmuszka musi być porządnie wysuszona. Czyli tak dwa tygodnie musi sobie poleżeć w ciepłym miejscu. Moje suszą się nawet rok. Jak już dostanę jajko z białą skorupką, to nie chcę go rozwalać do jajecznicy, tylko wykorzystać skorupkę.

Jak pani wykonuje te wydmuszki? Zgodnie z powiedzeniem „obchodzić się jak z jajkiem”? Jajko jest kruche i pewnie już przy robieniu wydmuszki może się potłuc czy pęknąć.
Ja robię dwie dziurki, jedną malutką w węższej części jajka oraz jedną troszeczkę większą w dolnej, szerszej części jajka. I przez tę węższą wdmuchuję powietrze, które drugą stroną wychodzi. Czasami sobie pomagam igłą, aby wszystko wyleciało. Potem trzy razy wlewam do środka wąziutkim strumieniem wodę i to też wydmuchuję. Żeby skorupka była czysta i nie śmierdziała w trakcie pracy. Jeśli chodzi o pęknięcia, to owszem, czasami się zdarzają, najważniejsze, aby żadne pęknięcie nie szło od tych dziurek, które służą do wydmuchiwania.

Jak wygląda proces farbowania wydmuszki?
Wydmuszka pływa po powierzchni farby, ale to mi nie przeszkadza, bo barwniki do tkanin mają bardzo mocne kolory, ostatnio bardzo polubiłam kolor amarantowy, czyli taki mocno czerwony. Wystarczy łyżeczka farby, wrzątek i ocet. Wydmuszki wkładam do farby i dużą łyżką polewam do momentu, aż się zabarwią. Bawię się tymi jajkami tak długo, aż uzyskają odpowiedni kolor.

Ile czasu poświęca pani na jedno jajko?
Bardzo dużo. Wiem, że moje koleżanki robią to szybciej, ale mnie jakoś to nie idzie. Jedno jajko drapię około siedmiu, ośmiu godzin. Wtedy są to takie drobniutkie wzorki, koronkowe, które bardzo lubię. Ale mnie to odpręża, ja mogę siedzieć i drapać. Zawsze się śmieję, że ja nie oglądam seriali, tylko ich słucham. Bo telewizor leci, a ja siedzę i skrobię.

Die Tradition des Ostereierkratzens wird an die nächste Generation weitergegeben.
Foto: privat

Cały rok pani skrobie?
Tak. Zima to taki okres, kiedy ma się więcej czasu, więc zimą bardzo dużo czasu przeznaczam na to. Latem chętniej zajmuję się moim ogrodem, ale nawet jak kończę te prace, to siadam do jajka, żeby się wyluzować. Zresztą moja rodzina już wie, że gdziekolwiek się pojawiam, to z nożykiem i wytłaczanką z jajkami.

Ma pani swój ulubiony nożyk?
Mam jedenaście nożyków na stanie, wszystkie od jednego pana, który u nas w pobliżu je wykonuje. On też je ostrzy, więc aby nie jeździć co chwilę, warto mieć ich więcej. Najszybciej nożyki tępią się na strusim jajku, bo ono jest takie chropowate. Nawet jak się to chropowate strusie jajo przygotuje papierem ściernym, to I tak nożyk się szybko tępi.

Przekazała pani tę tradycję również swoim dzieciom?
Oczywiście. Zarówno syn, jak i córka skrobią i biorą udział w konkursach, nawet teraz, kiedy są nastolatkami. Bywa, że wspólnymi siłami tworzymy jedno jajko. Kiedy mój syn był w szkole podstawowej, zostałam zaproszona do przygotowania warsztatów w jego klasie. Chętnie się zgodziłam, przygotowałam wtedy takie wzorki na jajku, które uczniowie wydrapali. Byli dumni z siebie, że za pierwszym razem udało im się stworzyć takie dzieła. Ważne jest przy takich warsztatach, aby dzieci miały dobre nożyki, bo to znacznie ułatwia pracę i motywuje do dalszych prób.

Na Instagramie udostępnia pani zdjęcia swoich kroszonek. Jest to coś modnego czy może obciach?
Ja jestem zafiksowana, mam świra na punkcie opolskiego wzoru. Kiedyś pisałam wierszyki na jajku i skrobałam zwierzątka. Ale im bardziej poznawałam ten opolski wzór, tym bardziej go lubiłam. Dla mnie to absolutnie nie jest obciach, udało mi się połączyć czarne kroszonki z nowoczesnym zdobieniem, wyglądało to świetnie. Opolski wzór jestem w stanie zawsze gdzieś wpleść. Od kiedy jestem jedną z „Opolskich Dziouch” (projekt promujący artystów związanych z woj. opolskim – przyp. red.), to wspólnymi silami promujemy nowoczesność z tradycjami.

Show More