Z Ryszardem Gallą, posłem Mniejszości Niemieckiej, rozmawia Krzysztof Świerc.
Jesteśmy na półmetku bieżącej kadencji Sejmu, proszę ocenić – jaka ona jest?
Opcja rządząca nie przebiera w metodach, aby ugrać swoje. Doskonałym tego przykładem jest zachowanie marszałek Elżbiety Witek, która nie do końca mówi prawdę, a przy tym dokonuje nadinterpretacji pewnych opinii prawnych tylko po to, żeby osiągnąć swój cel. Nie muszę więc przekonywać, że bieżąca kadencja jest nieprzyjazna. Do tego pandemia koronawirusa spowodowała, że Sejm w pewnym stopniu został dodatkowo skrępowany. Chociażby poprzez zdalne prowadzenie obrad i brak swobody przemawiania czy procedowania. Wszystko odbywało się pod dużym rygorem spowodowanym ograniczeniami dotyczącymi spraw zdrowotnych.
Rozumiem, że nie jest to kadencja przyjemna, ale czy dla pana owocna?
Panuje zasada, że wszystko udaje się większości, szczególnie opcji rządzącej. Opozycji czy też mniejszościom, w tym mniejszości niemieckiej, jest o wiele, wiele trudniej. W poprzednich kadencjach można było jeszcze próbować wprowadzać różne rzeczy. Na przykład za moją przyczyną – projekt nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych. Pamiętam, że pomimo trudnego procedowania w tej sprawie mieliśmy jakiś pozytywny efekt końcowy w postaci projektu, który został przyjęty przez Sejm i Senat. Niestety nie został on podpisany przez obecnego prezydenta RP. Teraz jednak sytuacja jest o wiele trudniejsza, bo sito stworzone przez rządzących jest tak drobne, że nie dopuszcza wielu projektów. Nawet jeśli są one racjonalne i oczekiwane przez społeczeństwo. Szereg takich projektów jest odrzucanych tylko po to, żeby rządzący za jakiś czas coś po swojemu zaproponowali i przeprocedowali. A zatem niezwykle trudno jest obecnie skutecznie działać. Trudno też mówić o owocacach.
Czego pan żałuje najbardziej?
Trudno pogodzić się z tym, że nie udało mi się przeprowadzić nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym, która regulowałaby pewne kwestie związane z samorządami. Szczególnie związane ze zmianą granic, bo jest to temat bardzo problematyczny. Szkoda i jeszcze raz szkoda, że nie było w tym temacie większej zgody i determinacji ze strony rządu.
Pomimo trudności coś na pewno udało się zrealizować?
Udało mi się pozytywnie załatwić parę rzeczy natury finansowej. Na przykład wsparcie niektórych projektów sakralnych. Przykładem niech będziekościół w Ochodzach, gdzie mogłem pomóc miejscowemu proboszczowi pozyskaćśrodki naremont tego obiektu. Takich przykładów jest więcej.
Wielu prac, które rozpoczął pan w tej kadencji, zapewne nie uda się w ciągu najbliższych dwóch lat doprowadzić do szczęśliwego finału. Teoretycznie bowiem mamy przed sobą jeszcze tylko dwa lata, o ile nie będzie niespodzianki w postaci skrócenia kadencji.
– Nie chciałbym być postrzegany jako osoba, która czeka jedynie na koniec bieżącej kadencji. Dlatego nie patrząc na kalendarz, nadal jestem i będę aktywny, podejmując różne działania. Uczynię też wszystko, aby były one realizowane. Obecnie jestem w trakcie pracy nad nowelizacją projektu o mediach publicznych oraz radiofonii i telewizji. Chcę bowiem zadbać o miejsce w radach mediów narodowych dla przedstawicieli mniejszości narodowych i etnicznych, co jest bardzo istotne. Mam nadzieję, że w tym wypadku będzie zrozumienie obecnej władzy, ponieważ w rozmowach z przedstawicielami Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji czy też Rady Mediów Narodowych dostrzegam pewną akceptację mojej idei. A skoro jest akceptacja, to chciałbym te kwestie do końca uregulować. Poza tym jest szereg innych spraw do sfinalizowania, którymi się zajmuję, chociażby w obszarze edukacji. Zdaję sobie jednak sprawę, że obecny układ personalny nie jest sprzyjający środowiskom mniejszości. Dlatego w tym wypadku trzeba być bardzo ostrożnym, bo czasami lepiej czegoś nie ruszać, żeby bardziej nie zepsuć.
W sytuacjach, kiedy nie wszystkie sprawy udaje się zamknąć w jednej kadencji, zwykł pan mawiać, że sfinalizuje je w kolejnej. Czy dzisiaj też usłyszymy taką deklarację?
– Należy patrzeć optymistycznie i rozwojowo. Jeśli będzie taka wola, to będę pracował także w następnej kadencji. Przede wszystkim nad projektami, które będą ważne dla regionu opolskiego, a zwłaszcza dla środowiska mniejszości, w tym mniejszości niemieckiej. Myślę, że jest kilka rzeczy, które należałoby skutecznie dokończyć, a czy tak się stanie? Istotne jest, kto będzie rządził… Jeśli władza w kolejnej kadencji będzie otwarta na współpracę i przyjmowanie pewnych propozycji ze środowiska opozycyjnego czy też mniejszościowego, to powinno być dobrze.
Wspomniał pan, że jeśli będzie taka wola… Proszę doprecyzować –czyja wola?
Wyborców! Trzeba pamiętać, że wybory wygrywa się głosami swoich wyborców. Jak wyborcy zagłosują, tak będzie, bo jest to wola społeczna, którą zawsze szanowałem, szanuję i szanować będę.