Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Połączył ich futbol

Boże Narodzenie 1914 r. przebiegało w cieniu I wojny światowej. Wtedy jednak na chwilę wymiana ognia między żołnierzami w okopach ustała. Wszystko za sprawą sportu, konkretnie futbolu. Historia ta zaczęła się na froncie zachodnim w okolicach belgijskiego miasta Ypres. To tam w 1914 r. przestano strzelać i zapadła niespodziewana cisza.


W noc wigilijną zaczęły się bratać pierwsze oddziały obu stron konfliktu. Słychać było śmiechy i muzykę. Co prawda nie nastąpił upragniony koniec wojny, ale doszło przynajmniej do tymczasowego rozejmu. Na chwilę walczący żołnierze przestali być maszynami do zabijania. Stali się znów ludźmi. Zaczęli wychodzić z okopów i szczerze witać się ze swoimi wrogami. Wymieniali się podarkami, składali sobie świąteczne życzenia! Niemieccy żołnierze zaczęli również przyozdabiać swoje okopy w świątecznym stylu. Nie wszyscy do końca rozumieli, co się tam wyprawia, dlatego w niektórych miejscach frontu rozejm nie został uznany i prowadzono dalej walki.

„Przyślemy wam trochę piwa”
Jeden z brytyjskich kapitanów (Stockwell), chcąc zignorować dobry nastrój Niemców, próbował desperacko wykonywać wydane rozkazy. Zmienił jednak zdanie, kiedy jego sierżant poinformował go, że wrogowie wyszli z okopów, są nieuzbrojeni i znajdują się idealnie na celowniku. „Nie strzelajcie, nie chcemy już dzisiaj walczyć. Przyślemy wam trochę piwa” – krzyczeli żołnierze jednego z saksońskich pułków. Obie strony ustaliły także, iż pochowane zostaną ciała żołnierzy, które znajdowały się na ziemi niczyjej. „W dzień Bożego Narodzenia Niemcy postanowili, że nie zostanie oddany już żaden strzał. Byli już zmęczeni wojną. Przysłali mi paczkę cygar i pudełko papierosów. W zamian za niemiecką gazetę dałem im kopię naszego «Le Petit Parisien»” – głosi fragment listu jednego z francuskich żołnierzy. Do tego typu wymian doszło jeszcze wielokrotnie. Na ziemi niczyjej zdecydowano się do tego rozegrać mecz piłki nożnej. „Futbol! Futbol na ziemi niczyjej na litość boską! Uwierzylibyście? Nie mieliśmy najlepszego boiska, ale to musiało się wydarzyć. Mieliśmy dwie bramki, piłkę i dwa zespoły. Czy potrzeba było czegoś jeszcze?” – pytał w swoich wspomnieniach jeden z żołnierzy walczący po stronie niemieckiej. Wreszcie rozpoczął się mecz i jak podkreślali żołnierze, był to zarówno dziwny, jak i piękny widok. Śmiertelni wrogowie stali się na jakiś czas przyjaciółmi. Rozegrali bardziej mecz towarzyski niż baraż o awans na mistrzostwa świata. Uczestnicy się uśmiechali, cieszyli grą, zapomnieli o wojnie i o tym, jakie są ich zadania. Liczyły się tylko święta, chwila pokoju i spokoju, przyjaźń i futbolówka, za którą gnali ile sił w nogach.

1 stycznia 1915 r. anonimowy major poinformował brytyjskie „The Times”, że Niemcy zwyciężyli 3-2. Rezultat potwierdzono jeszcze w relacjach wielu żołnierzy.

Po 110 latach
„Nie było łatwo grać na zamarzniętym błocie, ale kontynuowaliśmy grę, choć nie mieliśmy sędziego” – opisywał mecz kolejny z niemieckich żołnierzy. Chociaż większość graczy nie była w stanie się komunikować, bo mówili w różnych językach, to i tak udało im się znaleźć wspólny język – język futbolu. Na uwagę zasługuje fakt, że w spotkaniu tym nie zagrały ze sobą dwie jedenastki. W meczu wzięło udział 70 Niemców i 50 Anglików, a zmagania odbywały się wzdłuż całej linii frontu. Mecz dobiegł końca, kiedy piłka przebiła się na wystającym drucie kolczastym. Kto wygrał? 1 stycznia 1915 r. anonimowy major poinformował brytyjskie „The Times”, że Niemcy zwyciężyli 3-2. Rezultat potwierdzono jeszcze w relacjach wielu żołnierzy. Wobec bardzo rozległego placu gry taka zgodność może trochę dziwić. Po latach sami Anglicy bardzo chętnie wracają wspomnieniami do tamtych dni i świętują to wydarzenie. Robią to pomimo tego, że bardzo nie lubią wracać do jakichkolwiek porażek z Niemcami. A w futbolu, dla przypomnienia, ponieśli ich sporo. Także podczas mistrzostw świata i mistrzostw Europy, a te dla Anglików zawsze były i są szczególnie bolesne. Jednak w historycznym meczu żołnierzy niemieckich i angielskich w okolicach belgijskiego miasta Ypres przede wszystkim liczyło się – i po prawie 110 latach nadal liczy nadal – zupełnie coś innego. Coś o wiele bardziej szlachetnego od samego kopania futbolówki i biegania za nią od bramki do bramki. Mowa o szlachetnej demonstracji młodych ludzi, żołnierzy, skazanych na piekło wojny, którzy pomimo arcytrudnych okoliczności pokazali, że w swoich sercach mają uczucia, wiarę, człowieczeństwo i marzenia o powrocie do domu, do pokoju, do normalności, do miłości.

Ein Kreuz auf dem Feld, wo das Spiel während des Waffenstillstands 1914 stattfand.
Foto: Archiv

UEFA upamiętniła tę historię
Z tego też powodu dla świata, nie tylko sportu, jest to wyjątkowa historia. Historia, która pokazała walczących żołnierzy w zupełnie innym świetle. Odsłoniła prawdę o młodych ludziach, którym odebrano najpiękniejsze młodzieńcze lata życia. O skrzywdzono chłopcach, których zmuszono przez politykę do robienia czegoś, czego nie chcieli, nie lubili, może do końca nie rozumieli i gdyby tylko była możliwość, porzuciliby broń, okopy i pognali do swoich rodzin. Na uwagę zasługuje też to, że w niektórych miejscach frontu rozejm trwał aż do 3 stycznia 1915 r. Niestety, do końca I wojny światowej nie doszło już do tego typu wydarzeń. Warto jednak podkreślić, że w setną rocznicę rozejmu bożonarodzeniowego w 1914 r. europejska federacja piłkarska UEFA postanowiła upamiętnić tę historię specjalnym filmem. Wzięły w nim udział wielkie gwiazdy futbolu tej klasy i sławy co: Francuzi – Michel Platini (m.in. trzykrotny zdobywca Złotej Piłki magazynu „France Football” – jako pierwszy w historii osiągnął to trzy raz z rzędu w latach 1983, 1984 i 1985) i Didier Deschamps (obecny selekcjoner francuskiej reprezentacji, z którą m.in. wywalczył mistrzostwo świata i wicemistrzostwo świata, a wcześniej był doskonałym zawodnikiem); Anglicy – Sir Bobby Charlton (z reprezentacją swojego kraju sięgnął w 1966 r. po mistrzostwo świata – jedyne dla Anglii w historii futbolu) i Wayne Rooney (pięciokrotny mistrz Anglii, zdobywca Ligi Mistrzów); Walijczyk Gareth Bale (przez lata gwiazda Realu Madryt), czy też niemiecki mistrz świata z 2014 r., fenomenalny i niezapomniany Philip Lahm. Należy w tym miejscu dodać, ze starsi piłkarze wcielili się w rolę narratorów, a młodsi przeczytali listy żołnierzy, które cytowane są w tym tekście.

Ciekawostka
W rok jubileuszu 100 lat wydarzenia w belgijskim Ypres Niemcy po raz czwarty w historii zdobyli mistrzostwo świata. Do tego jako pierwsza w historii drużyna z Europy dokonali tej sztuki na kontynencie południowoamerykańskim, i to w Brazylii – ojczyźnie Pelego, a zatem w przysłowiowej „jaskini lwa”. Co więcej, w półfinale Niemcy rozgromili Brazylię 7-1(!), a w finale ograli inną potęgę z Ameryki Południowej – Argentynę z Lionelem Messim w składzie.

Krzysztof Świerc

Show More